Boże Narodzenie na Warmii i Mazurach – regionalne zwyczaje i tradycje
Współczesna tradycja bożonarodzeniowa, którą znamy we wszystkich regionach, na Warmii i Mazurach pojawiła się stosunkowo niedawno, bo dopiero po 1945 roku. Wcześniejsze zwyczaje były zupełnie inne. Różniły się również tradycje warmińskie od mazurskich. Jak kiedyś wyglądało Boże Narodzenie na Warmii i Mazurach.
Większość współczesnych zwyczajów bożonarodzeniowych przywędrowała na Warmię i Mazury dopiero w XX wieku, gdy na te tereny zaczęli przybywać osadnicy z innych regionów kraju. Wcześniej święta obchodzono zupełnie inaczej, choć w zwyczajach i obrzędach można odnaleźć sporo analogii do współczesnych tradycji świątecznych. Boże Narodzenie na Warmii i Mazurach trwało przede wszystkim o wiele dłużej niż tylko kilka świątecznych dni.
Spis treści
Nabożeństwo w wigilijny poranek zamiast pasterki
Święta Bożego Narodzenia rozpoczynały się na warmińsko-mazurskiej wsi wraz z początkiem adwentu. W pierwszą niedzielę na suficie wieszany był zrobiony z choinek wianek, na którym stawiano jedną świeczkę. W każdą kolejną adwentową niedzielę dokładano kolejną świeczkę. W całym okresie adwentu po wsiach chodzili chłopcy z gwiazdami – kolędników tych nazywano różnie, w zależności od regionu. Najczęściej zwano ich klonami lub napierkami.
Poranna jutrznia była odpowiednikiem współczesnej pasterki – odbywała się wyjątkowo uroczyście, a po niej następowały przygotowania do wieczerzy wigilijnej.
Adwent kończył się w wigilijny poranek, kiedy to o świcie odprawiana była tak zwana jutrznia na gody. W trakcie nabożeństwa przedstawiane były sceny z narodzin Jezusa, można więc je uznać za współczesne jasełka. Poranna jutrznia była odpowiednikiem współczesnej pasterki – odbywała się wyjątkowo uroczyście, a po niej następowały przygotowania do wieczerzy wigilijnej. Często jutrznie odbywały się także w domach – już o piątej w wigilijny poranek zaprzestawano jakichkolwiek prac w obejściu. Rodzina siadała przy stole, a gospodarz czytał fragmenty z Biblii.
W święta można było zjeść do syta
Boże Narodzenie na Warmii i Mazurach było, zwłaszcza dla mieszkańców wsi, czasem kilku dni dobrobytu, gdy można było choć po części odpocząć od ciężkiej pracy, a także zjeść te dania, które na co dzień na stole się nie zjawiały. Na warmińsko-mazurskiej wsi ludzie żyli raczej biednie.
– Dla wielu osób na wsi Wigilia i Boże Narodzenie były okazją do zjedzenia potraw, na które czekało się przez cały rok – wspomina 80-letnia pani Sabina z miejscowości Podleśna. – Większość mieszkańców wsi żyła raczej biednie, najczęściej jadło się produkty mączne i mleczne, których było pod dostatkiem. Mięsne potrawy jedliśmy tylko od święta, na Boże Narodzenie czekało się, żeby się najeść do syta.
Co ciekawe, w Boże Narodzenie Warmii i Mazurach przez długi czas nie było tradycji wigilijnego postu. Już w wigilię spożywało się różnego rodzaju potrawy z mięsa. Pojawiały się gęsi, kiełbasy, pieczenie. Na rodzaj potraw wigilijnych duży wpływ miało też położenie regionu oraz jego naturalne bogactwo. Sporo potraw pochodziło z kuchni rosyjskiej czy litewskiej. Jadano kasze przyrządzone na wiele sposobów oraz przeróżne potrawy z ryb pochodzących z mazurskich jezior.
Na rodzaj potraw wigilijnych duży wpływ miało też położenie regionu oraz jego naturalne bogactwo. Sporo potraw pochodziło z kuchni rosyjskiej czy litewskiej.
– Typową świąteczną potrawą były śledzie w cieście i tradycyjne pierogi z kapustą i grzybami – wspomina pani Sabina. – Do wieczerzy piło się kisiel z żurawiny lub z owsa.
Sianko spod obrusa trafiało do obory
Podczas wigilii gospodarze pamiętali nie tylko o najbliższych, ale również o zwierzętach gospodarskich. Co prawda, nie czekali aż krowy czy świnie zaczną mówić ludzkim głosem, ale w czasie wieczerzy zwierzęta również miały swoje miejsce.
– Pod obrus na stół wigilijny tradycyjnie kładło się sianko, jednak nie po to, żeby wyciągać spod obrusa dłuższe czy krótsze słomki – wspomina pani Sabina. – Po zakończonej wieczerzy gospodarz brał sianko spod obrusa i szedł do stajni i obory, aby podzielić się tym sianem ze zwierzętami. Każde zwierzę gospodarskie dostawało więc odrobinę siana spod wigilijnego obrusa.
Snopek siana zamiast choinki
Podczas wieczerzy wigilijnej na Warmii i Mazurach nie dzielono się opłatkiem – zwyczaj ten przywędrował dopiero w czasach współczesnych po drugiej wojnie światowej. Z tradycji, które zagościły w mazurskich chatach dopiero w XX, warto wymienić również ubieranie choinki. Owszem, korzystano z sosnowych czy świerkowych gałązek, ale służyły one jedynie do wykonania adwentowego wieńca. Odpowiednikiem choinki był natomiast duży snopek słomy lub siana – stawiano go w rogu izby, w której odbywała się wigilijna wieczerza. W niektórych domach na stole wigilijnym stawiano również ciekawe stroiki zrobione z całych jabłek, w które wtykano świerkowe gałązki.
Podczas wieczerzy wigilijnej na Warmii i Mazurach nie dzielono się opłatkiem – zwyczaj ten przywędrował dopiero w czasach współczesnych po drugiej wojnie światowej.
Później, gdy już choinka zaczęła się pojawiać zawieszano na niej ciastka i jabłka, a pod nią stawiano duże talerze wypełnione smakołykami. Zwyczaj obdarowywania świątecznymi prezentami był natomiast zarówno za czasów snopka w kącie, jak i później, gdy do świątecznych domów wkroczyła choinka. Prezenty dostawały przede wszystkim dzieci, ale zamiast świętego Mikołaja na Warmii przynosił je Szemel, a na Mazurach Nikolus. Zarówno choinka, jak i zwyczaj dawania prezentów pojawiły się najpierw na Mazurach, które były pod silnymi wpływami kultury pruskiej.
W wigilijną noc nie mówiły zwierzęta, tylko zmarli
Boże Narodzenie na Warmii i Mazurach upływało w radosnej atmosferze, ale nie zapominano także o zmarłych. Mieszkańcy wsi wierzyli, że w wigilijną noc na ziemię przybywają dusze bliskich zmarłych. Stąd też brał się zwyczaj posypywania podłóg, stołów i ław piaskiem lub mąką. W ten sposób chciano odkryć ślady przebywających w domu dusz. Jeśli natomiast rodzinie zmarł ktoś bliski w krótkim czasie przed świętami, jego duszę zapraszano również na wigilijną wieczerzę. Jeszcze zanim wszyscy zasiedli do stołu, gospodarz stawał w progu domu i wołał zmarłego po imieniu.
Mieszkańcy wsi wierzyli, że w wigilijną noc na ziemię przybywają dusze bliskich zmarłych. Stąd też brał się zwyczaj posypywania podłóg, stołów i ław piaskiem lub mąką.
Boże Narodzenie na Warmii i Mazurach kończyło się 6 stycznia
Okres Bożego Narodzenia trwał na Warmii i Mazurach aż do Święta Trzech Króli. W tym czasie wieczorami organizowano w kolejnych domach spotkania nazywane dwunastkami. Zapraszano na nie najbliższych sąsiadów, wspólnie śpiewano kolędy, jedzono świąteczne potrawy i przedłużano świąteczną atmosferę na kolejne dni.