Co łączy Jana Marię Vianneya, Karola Wojtyłę i Ojca Mateusza?

4 sierpnia we wszystkich kościołach na świecie wspominamy św. Jana Marię Vianneya, proboszcza, kapłana z małej wioski Ars.

Jan Maria Vianney

Święty Jan Maria Vianney na znaczku pocztowym

Miłość do Boga i Pierwsza Komunia w szopie

Jan Maria Vianney urodził się 8 maja 1786 roku. W przeciwieństwie do św. Ignacego Loyoli od młodych lat pragnął służyć Bogu i przyciągnąć do niego jak najwięcej dusz. Czasy, w których przyszło mu żyć, nie były łatwe – na terenie jego państwa trwała rewolucja francuska. Nie mógł przez to uczyć się w szkole i dlatego nauczył się pisać dopiero w wieku siedemnastu lat. Pierwszą Komunię Świętą przyjął potajemnie w szopie. Jan Maria Vianney, mimo chęci i głębokiej miłości do Boga, nie radził sobie w nauce. Już na etapie Niższego Seminarium Duchowego miał problemy. Kiedy udało mu się je skończyć i rozpocząć naukę w Wyższym Seminarium Duchowym jego problemy z nauką były tak wielkie, że przełożeni wręcz prosili go o przerwanie studiów. Jednak plan Boży był inny, dzięki głębokiej miłości do Boga i pomocy proboszcza, Jan Maria Vianney zdołał ukończyć studia.

kaplica

Kościół pod wezwaniem Jana Marii Vianneya

Tylko chrzest różnił ich od bydląt

Wkrótce po święceniach skierowano go do małej wioski Ars, która liczyła dwustu siedemdziesięciu mieszkańców. W niedziele do kościoła chodziło tu zaledwie kilka osób. Mieszkańcy tej wioski nie mieli dobrej opinii, mówiono nawet o nich, że „tylko chrzest różni ich od bydląt”.

Zrozumienie dzięki doświadczeniu biedy

Jan dzięki temu, że sam bardzo dobrze znał biedę, szybko odnalazł wspólny język z mieszkańcami. Do kościoła zaczęło przychodzić coraz więcej osób, po czasie nie tylko mieszkańcy Ars, ale i odległych wiosek tłumnie nawiedzały jego parafię. Co tak bardzo urzekło ich w proboszczu? Prostota, pokora i niesamowity dar dobrej spowiedzi. Mówiono nawet, że Jan Maria Vianney potrafił przewidzieć przyszłość i tym samym radził penitentom, czego powinni unikać, aby nie doszło do tragedii.

Fasada budynku w Ars

Fasada budynku w Ars

Kształtowanie postawy skruchy

Proboszcz z Ars starał się kształtować w wiernych postawę skruchy. Starł się pokazywać penitentom, że to właśnie podczas sakramentu pokuty objawia się miłość miłosierna Boga. Vianney nie zamykał się przez wiernymi, którzy przybywali do niego, aby móc się wyspowiadać. Niemal każdego dnia poświęcał im dziesięć, czasem i więcej godzin. Wsłuchiwał się w ich problemy i ze wszystkich sił starał się im pomóc. Przeżywał problemy ludzi, którzy do niego przychodzili. Cierpiał fizycznie i moralnie z powodów zatwardziałości serc niektórych z spowiadających się – najbardziej bolał go brak skruchy.

Ideał ofiar z siebie

Owoc pracy świętego nie brał się znikąd. Zdawał on sobie z tego sprawę, dlatego to postanowił codziennie oddawać się w ofierze na Mszy Świętej. Mówił, że „Wszystkie dobre dzieła razem wzięte nie dorównują Ofierze Mszy Św., gdyż są to dzieła ludzi, podczas gdy Msza św. jest dziełem Boga. Dobrze czyni kapłan składając siebie samego co rano Bogu w ofierze! Komunia św. i Ofiara Mszy św. to dwie najskuteczniejsze drogi do uzyskania przemiany serc”. (Św. Jan Vianney Proboszcz z Ars, Myśli, Kraków 2000, s. 105). Nie był on jednak księdzem, który „zamykał się” w kościele. Wiedział, że owoce, które otrzymuje nie są i nie powinny być wyłącznie dla niego. Dlatego z kościoła wychodził i starał się z wszystkich sił być z ludźmi.

Homilia Jana Marii Vianneya

Ratusz w Sandomierzu

Ratusz w Sandomierzu

Proboszcz z Ars wygłosił wiele kazań i homilii. Do każdego przemówienia przygotowywał się bardzo starannie, gdyż z wielką powagą traktował każdego, kto przychodził do kościoła, aby słuchać Bożego Słowa. Postanowiłem wybrać i podzielić się z Tobą Czytelniku, jednym z tych kazań, gdyż myślę, że akurat to najbardziej Cię dotknie.

Przypowieść o chwaście

Pewien gospodarz posiał na polu zboże. Jednak w nocy jego nieprzyjaciel przyszedł na to pole i ze złości zasiał na nim chwasty. Ten gospodarz, to Bóg, który sieje na ziemi to co dobre, jednak niezależnie od dobroci Boga, działa na świecie zło, które utrudnia życie nam, i w ogóle całej przyrodzie. Każda choroba, czy chwast powoduje utratę części plonów, nawet ich uszkodzenie, o czym wie każdy z nas. Jak piękny byłby świat, gdyśmy mieli do czynienia wyłącznie z urodzajami, gdyby naszych pól nie nawiedzały żadne choroby? Wiemy też, że choroby roślin możemy starać się leczyć, możemy robić wszystko, aby ograniczyć straty.

Jest to zatem walka ze złem, przeciwstawienie się jemu, nie pozwolenie, aby skutecznie z nami wygrało. Czy da się pokonać to zło całkowicie? Bóg mówi, że nie. Jezus opowiadając tą przypowieść doskonale o tym wie, dlatego mówi, że Bóg poczeka, aż do plonów. Zebranie plonów w tym przypadku oznacza moment, w którym śmierć zapuka do naszych drzwi. Dobrym plonem będą nazwani ci, którzy dobrze żyli, a złym ci, którzy dobrym przeszkadzali dobrze żyć. Chwast – czyli zło, zostanie oddzielone od ziarna. Proboszcz z Ars mówi, że „Diabeł stale rzuca nam pod nogi ziarna pokus, lecz dzięki łasce możemy go pokonać i wyrwać chwast. Największymi chwastami są nieczystość i pycha. Bez nieczystości i pychy, mówił św. Augustyn, nie mielibyśmy wielkiej zasługi w walce z pokusami” (Jan Maria Vianney, KAZANIA NIEDZIELNE I ŚWIĄTECZNE, t. I Wydawnictwo M, s. 205).

Jan Paweł II

Jan Maria Vianney, Karol Wojtyła i serialowy Ojciec Mateusz

Ksiądz Karol Wojtyła rozpoczął swoją drogę kapłana podobnie jak Jan Maria Vianney. Jego pierwszą parafią był mały kościółek w podkrakowskiej wsi – Niegowić. Przyszły papież, podobnie jak proboszcz z Ars, żył tam spokojnie oddając się modlitwie i służbie prostym ludziom. Może właśnie dzięki temu jako papież miał dużo lepszy kontakt szczególnie z ludźmi prostymi, może to właśnie dlatego aż do końca swoich dni myślami był z tymi z małych miejscowości?

Nie wiem, pewne jest natomiast, że jako młody ksiądz wczytywał się w kazania św. Jana Marii Vianneya. Pewne jest też to, że twórcy postaci serialowego „Ojca Mateusza” znali życiorys prostego proboszcza z Ars. Nie da się nie zauważyć, że Ojciec Mateusz jest człowiekiem oddanym modlitwie, który stara się być z ludźmi w trudnościach życia codziennego. Rozwiązanie każdej zagadki, również kryminalnej swoje źródło ma w życiu duchowym. Ludzie, którzy popełniają zło, wcześniej musieli zostać skuszeni którymś z grzechów. Wiedział o tym Vianney, wie to też z pewnością Ojciec Mateusz.

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 0 / 5. Liczba głosów 0

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *