Czy rolnicy na granicy są bezpieczni?
Polscy rolnicy na granicy pojawili się ponownie. Wydaje się, że dali odpowiednio dużo czasu rządowi na rozpatrzenie ich postulatów. Skoro do tego nie doszło, wznowili protest celem ratowania swoich gospodarstw. Z jaką reakcją się spotkali? Czy są bezpieczni?
Rolnicy na granicy z Ukrainą zaostrzyli swój protest. Sprawdzamy, co jest tego przyczyną i czy nie grozi użycie przeciw nim środków przymusu bezpośredniego (śpb).
Spis treści
Dlaczego rolnicy częściowo odpuścili protest na granicy?
Na dobrą sprawę od połowy listopada 2023 r. trwa protest rolników w Medyce. Początkowo towarzyszyli oni strajkującym tam przewoźnikom.
Następnie od 9 lutego, gdy rozpoczęła się wielkoskalowa ogólnopolska akcja protestacyjna rolników, mieliśmy do czynienia z wieloma formami strajku. Stałym jednak ich elementem była blokada przejść granicznych z Ukrainą. Przy czym jedynie w okresach zaostrzenia strajku rolnicy blokowali wszystkie przejścia graniczne. Poza tymi okresami blokady odbywały się na wybranych. Od pewnego czasu ich skutki były mało uciążliwe dla przekraczających naszą wschodnią granicę w obu kierunkach.
Do złagodzenia tej formy protestu doszło od 19 marca, kiedy to przedstawiciele różnych stowarzyszeń rolników debatowali w Rzeszowie o pomocy dla polskiej branży rolnej. Uczestniczący w rozmowach Minister Siekierski oraz wiceminister Kołodziejczak złożyli szereg obietnic rolnikom. A ci uwierzyli… W efekcie między innymi rolnicy na granicy złagodzili protest. Natomiast wszyscy czekali na realizację ustaleń. Niekoniecznie cierpliwie, gdyż w tzw. międzyczasie Tomasz Obszański (przewodniczący NSZZ RI „Solidarność”) i Gabriel Janowski (były minister rolnictwa) okupowali gmach resortu rolnictwa. Po dwóch dniach ciągłego pobytu, z obietnicą spotkania się z nimi premiera Tuska opuścili mury ministerstwa.
Niestety mimo ustalenia terminów, Donald Tusk odwołał zarówno spotkanie 10 kwietnia, jak i 14 kwietnia. Ostatecznie do rozmów nie doszło wcale.
Ponownie rolnicy na granicy się pojawili i zablokowali ruch
Blokady będą wznawiane w Medyce, w Korczowej i Barwinku. Barwinek, miał zawieszoną blokadę i mogliśmy wznowić ją z dnia na dzień. Poza tym Barwinek dopiero wczoraj (17.04.) złożył postulat o blokowaniu granicy i trzeba poczekać sześć dni. Także blokowane głównie będą Korczowa i Medyka, a z nowych przejść Zosin — informował Świat Rolnika Łukasz Martyn, jeden z liderów Podkarpackiej Oszukanej Wsi.
Powodem tego ruchu, jak informują rolnicy, jest to, że w ich sprawie „bardzo mało się dzieje poza obietnicami”. Do nawet ustalonych spotkań nie dochodzi, są one przekładane, jak widać — bezterminowo. Takie bagatelizowanie problemu polskich rolników, a nawet zbywanie może spowodować, że tracą cierpliwość nawet bardzo tolerancyjni i koncyliacyjni.
To, co słyszałem 23 grudnia w Medyce od ministra rolnictwa, słyszę po dzień dzisiejszy. Owszem, została zrealizowana dopłata do kukurydzy, ale to była rekompensata, nic poza tym. My cały czas domagamy się jakichś systemowych rozwiązań — argumentuje Łukasz Martyn.
Minister Siekierski rozczarował wielu
Ukraina ma bardzo dobre lobby w Brukseli i Polska powinna się wręcz uczyć od niej — mówił w ostatnich dniach Czesław Siekierski.
Powyższe argumenty są przez branżę nie do przyjęcia. Po pierwsze to Polska należy do Unii Europejskiej, a nie Ukraina. Dlaczego zatem kraj związkowy ma mniejsze możliwości? Po drugie, wiele osób, w tym wielu parlamentarzystów z obecnej opozycji na wieść o tym, że Czesław Siekierski zostaje ministrem rolnictwa, liczyło na jego doświadczenie. Wszak kilka kadencji był eurodeputowanym. Miał „znać wielu wpływowych”, „miał wydeptane ścieżki” i „miał wiedzieć, jak załatwić wiele spraw”.
Tymczasem okazuje się, że to nie jeden z unijnych ministrów rolnictwa i doświadczony europarlamentarzysta, ale ukraiński ma większą siłę przebicia i wszystkie postulaty realizuje dla Ukrainy.
Polscy rolnicy oczekują obecnie, że nasz minister i nasi politycy będą twardo działać i mocno lobbować za polskim rolnictwem. I niech nie informują, że Ukraina ma mocniejszą siłę oraz pozycję, nie będąc nawet członkiem Unii Europejskiej.
Czy rolnicy na granicy są straszeni przez premiera Tuska?
Tymczasem rolnicy na granicy pojawili się ponownie i już 18 kwietnia w Dorohusku na wyjazd z Polski oczekiwała 95-godzinna kolejka tirów. Tak przynajmniej czas oczekiwania na odprawę oszacowała polska policja.
W tym wypadku reakcja premiera była błyskawiczna. Przy czym wciąż zastanawia, jak inaczej traktować wypowiedź, jeśli nie jak… „przestrogę”?
Nie sądzę, żeby ktokolwiek przyzwoity w Polsce chciał dzisiaj osłabić Ukrainę. Więc na razie liczę na refleksję i na odstąpienie od tej formy protestu. Nie sądzę, żeby potrzebne były tu jakieś środki bezpośredniego przymusu, ale liczę tutaj na zrozumienie. Do tej pory rolnicy nie byli w żaden sposób źle traktowani przez policję, przez służby państwowe. Chcę to utrzymać — mówił Donald Tusk, dodając, że służby państwowe będą działać tak, by przejścia graniczne udrożnić.
Podkreślmy, że użycie przez policję śpb może wg prawa nastąpić wtedy, gdy zgłoszona demonstracja „wymyka się spod kontroli”. A nasi rolnicy na granicy i nie tylko tam nie zachowywali się dotychczas agresywnie wobec kogokolwiek.
Źródło: świat rolnika, money
Obserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!
Trzeba być ślepym aby nie widzieć że robi wszystko by zniszczyć Polskę