Dlaczego Bruksela twierdzi, że rolnicy to buntownicy i wywrotowcy?

Protesty rolników nasilają się i rozprzestrzeniają w całej Europie. Tymczasem Bruksela twierdzi, że rolnicy to buntownicy i wywrotowcy. Co zarzuca się rolnikom? Czy walka o możliwość produkcji żywności może być odbierana jako bunt? Zobaczmy, co na ten temat twierdzą liderzy organizacji rolniczych z protestujących krajów.

Czy rolnicy to naprawdę buntownicy, anarchiści i wywrotowcy? Czy właśnie tak postrzega protesty europejskich rolników Bruksela? Na to wygląda…

Czy rolnicy to buntownicy i wywrotowcy?

Tak. Gdy weźmie się pod uwagę zwiększającą się skalę protestów, która obejmuje coraz większy obszar i kolejne kraje, można stwierdzić, że rolnicy europejscy rozpoczęli bunt. Jednak protestów nie rozpoczęto bez powodu. Wprawdzie pierwsze manifestacje w Niemczech dotyczyły dopłat do paliwa rolniczego. Ale w miarę dołączania rolników z kolejnych krajów i zwiększania skali protestów, wzrastała również lista postulatów i przepisów unijnych, przeciwko którym manifestują producenci rolni.

O jakie konkretnie przepisy i postulaty chodzi?

Przede wszystkim rolnicy protestują przeciwko zapisom Zielonego Ładu. To zbiór regulacji i przepisów, który narzuca rolnikom wiele dodatkowych wymagań związanych z szeroko pojętą ochroną środowiska. Zdaniem rolników, wiele z tych wymogów jest nieżyciowych, trudnych lub niemożliwych do wprowadzenia, bądź też znacząco podnoszących koszty produkcji czy obniżających jej rentowność. Zaś generalnie ograniczenia, jakie nakłada na europejski sektor rolny Zielony Ład, są krańcowo niedemokratyczne i niekorzystne dla wszystkich mieszkańców Europy.

Co Bruksela zarzuca rolnikom?

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen twierdzi, że w sektorze rolnictwa rosną nieporozumienia i powiększają się różnice zdań. Rolnicy we Francji, Niemczech, Holandii, Litwie, Polsce i Rumunii protestują z różnych powodów. W większości jednak przeciwko rosnącym kosztom produkcji w związku z koniecznością spełnienia wymagań w zakresie emisji dwutlenku węgla, cen paliw, inflacji i importu zboża z Ukrainy do UE w związku z wojną w Rosji. Wielu rolników zaczęło blokować drogi, co spowodowało zakłócenia w transporcie w Europie. Zdaniem Brukseli protesty rolników podsycają skrajnie prawicowe partie w kilku krajach UE. Chcą w ten sposób zyskać przewagę przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Powyższe argumenty von der Leyen, przynajmniej w przypadku Polski są zupełnie chybione. Protest polskich rolników 24.01.24 był inicjatywą oddolną, ponad podziałami. Przede wszystkim przeciwko „pomysłom” KE. Więcej na ten temat: Protesty polskich rolników 24.01. w całym kraju

Zdaniem profesora Petera Strohschneidera, przewodniczącego Komisji ds. Przyszłości Rolnictwa niemieckiego rządu federalnego, zamieszanie wywołane przez rolników nie dotyczy tylko kosztów walki ze zmianami klimatycznymi, ale także innowacji technologicznych, takich jak genetycznie modyfikowane uprawy rolne. Jest związane również z geopolitycznymi konfliktami interesów i konkurencyjnością gospodarczą. I właśnie takie konflikty można zaobserwować podczas protestów rolników w różnych krajach europejskich.

Rolnicy protestują w kolejnych krajach. Czego się domagają?

Czy możliwa jest wspólna wizja przyszłości rolnictwa w UE?

Po protestach rolników w kilku krajach Ursula von der Leyen przyznała, że sytuacja wymaga poprawy. Według niej można to osiągnąć jedynie poprzez dialog. Dlatego przewodnicząca KE wezwała do rozpoczęcia strategicznego dialogu na temat sposobu pogodzenia skarg rolników w związku z zieloną transformacją Europy. Nowe forum ma za zadanie kształtować wspólną wizję przyszłości rolnictwa i żywności w UE. Celem tych rozmów jest zrównoważenie społeczne i polityczne przecinających się interesów gospodarczych, ekologicznych i społecznych. A także opracowanie scenariuszy i wyznaczenie dalszej drogi w ciągu najbliższych 5 do 15 lat. Jednak gdy weźmie się pod uwagę, że po wyborach do PE, które odbędą się w czerwcu br. zostanie powołana nowa Komisja Europejska, nie wiadomo jaki wpływ na polityków będzie miał podjęty dialog.

Dlaczego rolnicy są zmuszeni walczyć o swój byt?

Postulatem przewijającym się w protestach rolników ze wszystkich krajów unijnych jest zmiana przepisów Zielonego Ładu. Bowiem według protestujących, Zielony Ład to regulacje stworzone bez konsultacji i niedemokratycznie narzucone rolnikom przez Brukselę.

Zielony Ład to program Światowego Forum Ekonomicznego. Nie jest to efekt demokratycznego namysłu, konsultacji. Grupka ludzi, działająca poza procesem demokratycznym, decyduje, jak mamy żyć, pracować i jeść. Nasze preferencje i wybory nie są przez nich uwzględniane. Za to jesteśmy zasypywani regulacjami, do których mamy się dostosować. Rolnicy odczuwają to szczególnie dotkliwe, ale dotyczy to wszystkich mieszkańców Unii. Już wkrótce nie będziemy mogli wybrać tego, co chcemy zjeść, bo wszystko będzie pochodzenia roślinnego, a stek i schabowy staną się tabu, tak jak hodowla bydła — podkreśla Sieta van Keimpema, sekretarz holenderskiej organizacji Farmers Defence Force (FDF)

Jak twierdzą europejscy rolnicy, głównym efektem ciągłego nakładania przez KE nowych ograniczeń jest spadek produkcji. To także znikanie niezależnych rolników i mniejszych gospodarstw oraz wzrost importu spoza Unii. W konsekwencji nie dość, że nie wiemy, skąd pochodzi żywność i jak została wyprodukowana, to na dodatek wzrastają jej ceny. Tymczasem Europa potrzebuje żywności produkowanej na miejscu. Bowiem europejska żywność jest najlepsza, najbardziej zrównoważona i najbezpieczniejsza.

Bruksela musi pamiętać, że rolnicy to producenci żywności

Bruksela postrzega protestujących rolników i liderów organizacji rolniczych z różnych krajów europejskich jako skrajną prawicę, ekstremistów, wywrotowców i buntowników. Tymczasem rolnicy to przede wszystkim producenci żywności i nie należy o tym zapominać.

Nie jesteśmy ekstremistami. Jesteśmy ludźmi, którzy dostarczają jedzenie na stoły. Jedzenie nie rośnie w torbie kuriera, tylko jest wyhodowane i uprawiane przez rolników. Jeśli chcesz jeść, potrzebujesz rolników. Można żyć bez polityków, ale nie można przeżyć bez rolników. Jedzenie jest niezbędne do życia, więc powinno być szeroko dostępne i przystępne cenowo. Przede wszystkim zaś, powinniśmy móc sami decydować, co jemy. To nie jakaś fanaberia, tylko prawo człowieka. I tak ma pozostać — podsumowuje Sieta van Keimpema.

Głos w tej sprawie zabiera także Joris Relaes z Instytutu Badań nad Rolnictwem, Rybołówstwem i Żywnością (ILVO).

W przeszłości rządy i społeczeństwo były bardziej świadome zagrożeń dla rolnictwa i panowała powszechna zgoda co do tego, że potrzebne są działania polityczne, aby zapewnić ludziom wystarczającą ilość żywności. Ta świadomość stopniowo zanika z powodu obfitości pożywienia, którą uważa się za oczywistość. Europejskie dotacje do dochodów rolniczych są z roku na rok ograniczane. Wdrażane są nowe środki zapobiegawcze w zakresie ochrony środowiska i klimatu. Rolnicy czują się osaczeni i dlatego się przeciwstawiają. Tymczasem, szczególnie w obecnej sytuacji geopolitycznej rolnicy zasługują na większą uwagę — mówi Joris Relaes.

Według Siety van Keimpema jedynym sposobem na zmianę polityki rolnej UE jest przesilenie polityczne w skali Europy. Ściśle mówiąc, chodzi o wymianę obecnej klasy politycznej na szczeblu KE. Bowiem, w jej ocenie dzisiejsi politycy niszczą całą wspólnotę. Dlatego działaczka z FDF wzywa do połączenia sił rolników ze wszystkich krajów. A przede wszystkim do uważnego głosowania w czerwcowych wyborach do Europarlamentu.

Czytaj również: Eksport zboża w styczniu 2024 zakłócony. Innych towarów również

Źródło: wgospodarce, manoukis, vilt

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 4.3 / 5. Liczba głosów 19

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze
  1. MD75 pisze:

    Rolnicy rozpoczęli bardzo ważny proces którego nie mogli rozpocząć inni. zaczęli rozwalać ten monolit opanowany ideologią który traktuje resztę ludzi jak przedmioty. oby się udało wymienić władzę na górze UE bo inaczej będzie tylko gorzej.

  2. Observator pisze:

    Kiedyś było takie przysłowie: „Od myszy po cesarza wszyscy żyją z gospodarza”.