Kozy? Na tych zwierzętach można zrobić dobry interes!

Gusty i smaki konsumentów na szczęście są zmienne. To okazja dla wielu rolników, aby uruchomić dodatkowy biznes w swoim gospodarstwie. Wygląda na to, że taką szansę otwiera hodowla kóz.

kozy

Bo to się zwykle tak zaczyna…

fot. H. Ściwiarska

Z pamiętnika hodowczyni kóz

Kozie sery „Honoraty” nie mają zbyt długiej historii. A wszystko zaczęło się… . „On pochodzi z dużego miasta, Ona wychowana na wsi. On chciał mieć własną gospodarkę, Ona mieszkać na 32 drugim piętrze, z windą oczywiście. On przekonywał ją długo i często i… teraz mają dwie córeczki oraz hodowlę kóz”. Kozie gospodarstwo hodowlane powstało we wsi Kaszyce Wielkie w gminie Prusice w powiecie trzebnickim. – Zajmujemy się chowem kóz i produkcją serów – mówi Honorata Ściwiarska. – Prowadzimy największą hodowlę kóz w powiecie, ale najważniejsze jest dla nas, że robimy w życiu to, co kochamy i co sprawia nam radość! I pewnie nie byłoby w tej historii nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że hodowlę kóz państwo Ściwiarscy rozpoczęli nie posiadając ziemi, czyli bez jakiegokolwiek zaplecza paszowego mimo, że od dłuższego czasu o to zabiegają.

hodowla kóz

Kozie stado

fot. H. Ściwiarska

Rolnicy bez ziemi

-Wszystko zaczęło się od pasji i chcemy, aby dalej tak było. Jednocześnie dążymy do tego, by hodowla kóz była naszym źródłem utrzymania i tak faktycznie jest już w tej chwili – mówi Honorata Ściwiarska „rolnik” z Kaszyc Wielkich w gminie Prusice. Największym problemem z jakim borykają się państwo Ściwiarscy, to brak ziemi. Jak przekonał się już niejeden entuzjasta rolnictwa nabycie gruntów rolnych bez spełnienia wielu wymogów jest po prostu niemożliwe. Hodowcy są zmuszeni do zakupu wszystkich pasz, co oczywiście ma wpływ na dochodowość koziego biznesu. Nie posiadając pola nie mogą korzystać z funduszy unijnych a tym samym rozwijać swojego gospodarstwa. Na szczęście ta sytuacja może już wkrótce znaleźć swój kres, bo pojawiła się możliwość dzierżawy gruntów, co pozwoli powiększyć hodowlę i zdobyć status rolnika.

Wizytówka

Wizytówka

fot. H. Ściwiarska

Hodowcy z metropolii

Mąż pani Honoraty jest typowym mieszczuchem (był), pochodzi z Wrocławia. Pani Honorata wychowała się na wsi, ale gdy tylko nadarzyła się okazja po prostu z niej uciekła. Życie spłatało im figla, ale reszta to już świadomy wybór. Postanowili osiedlić się na wsi i tam prowadzić rolniczo-rodzinny  biznes. Zaczęli od hodowli królików i kur niosek. Później pojawił się pomysł hodowania kóz. Celem nadrzędnym była produkcja zdrowej żywności najpierw dla siebie, a później na sprzedaż. Hodowlę kóz rozpoczęli od dwóch sztuk. – Jeszcze do niedawna kozy kojarzyły się z biedą – opowiada pani Honorata – wszyscy patrzyli sceptycznie na nasze poczynania. Krążyły opinie, że mleko i mięso kozie śmierdzi, że tego nie da się jeść. Ale na szczęście czasy się zmieniły i nasze produkty są coraz bardziej poszukiwane na rynku. Dużym powodzeniem cieszy się mleko, sery i oczywiście koźlina mająca, jak się okazuje wielu smakoszy.

Ser z pomidorami suszonymi i bazylią

Ser Koziołek z pomidorami suszonymi i bazylią

fot. H. Ściwiarska

Hodowla kóz – pasja i biznes

-U nas jest tak, że potrafimy rozpoznać każde zwierzę, każde z nich ma swoje imię. Wiemy, które kozy kupiliśmy a które odchowaliśmy i chcemy, aby tak pozostało. Nie interesuje nas ferma przemysłowa, zmechanizowana, bezduszna. W tej chwili mamy pięćdziesiąt kóz a dążymy do stada podstawowego liczącego sto kóz mlecznych. To jest taka liczba, która gwarantuje utrzymanie naszej rodzinie i naszej hodowli – stwierdza Honorata Ściwiarska. W hodowlę kóz trzeba, tak jak we wszystkie inne hodowle, najpierw zainwestować. Kozy mleczne można już kupić za dwieście zł, ale zwierzęta z pochodzeniem, po uznanych rodzicach mogą kosztować ok. 1500,- zł. Do tego wyposażenie koziarni, urządzenie pastwisk, sprzęt do produkcji serów itp. Do wszystkiego można oczywiście dochodzić powoli rozwijając hodowlę i zdobywając rynki zbytu na kozie produkty.

Dojrzewające sery

Dojrzewające sery

fot. H. Ściwiarska

Pierwsze koty za płoty

W tej chwili nie martwimy się o zbyt naszych produktów – stwierdza Honorata Ściwiarska popyt przewyższa podaż i o to nam przecież chodziło. Chcemy rozwijać nasze gospodarstwo i zdążyć skorzystać z funduszy unijnych związanych z dofinansowaniem przetwórstwa. Na razie udało się nam podpisać umowę na bezpłatną współpracę z ODR przez trzy kolejne lata. (O bezpłatnym doradztwie dla rolników pisaliśmy na naszych stronach w artykule pt. Bezpłatne doradztwo dla rolników). Celem do którego dąży gospodarstwo Państwa Ściwiarskich jest powiększenie hodowli, „zdobycie ziemi” i budowa oraz wyposażenie serowarni z prawdziwego zdarzenia.

Przykład Państwa Ściwiarskich, ich determinacja i zdobywanie krok po kroku wyznaczonych celów świadczy, że na wsi można prowadzić interesy i to naprawdę duże. O ile łatwiejszy byłby start, gdyby hodowcy mieli do dyspozycji własne zaplecze paszowe. Hodowla kóz jest dużą szansą dla właścicieli małych i średnich gospodarstw rolnych zwłaszcza, że może to być dochodowy biznes rodzinny.

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 4.1 / 5. Liczba głosów 54

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze
  1. Maciej Kiszkis pisze:

    Pozdrawiamy z Rucewa w woj. Warmińsko-Mazurskim. Życzymy powodzenia.