Ignacy Loyola – założyciel Zakonu Jezuitów

Jako młodych chłopak Ignacy Loyola nie był zbytnio zainteresowany szukaniem Boga. Skupiał się na czerpaniu przyjemności z tego świata, bawił się, roztrwaniał pieniądze, które zarabiał jako rycerz. Pewnego dnia, gdy miał dwadzieścia sześć lat znajdując się w twierdzy o nazwie Pampeluna, która była oblężona przez Francuzów stanął przed trudną decyzją…

twierdza w pampelunie

Twierdza, której bronił Ignacy Loyola. To tu zaczęła się jego droga ku świętości.

Siła charakteru

Mógł skapitulować bądź walczyć do końca. Wbrew sugestiom oficerów i starszych postanowił walczyć, okazując tym samym twardość swojego charakteru. Przed samym starciem, mimo iż nie przywiązywał większej wagi do sakramentów, postanowił się wyspowiadać. Kiedy doszło do starcia został postrzelony kulą, która zmasakrowała mu jedną nogę, raniąc trochę drugą. Obrońcy twierdzy widząc, że Ignacy Loyola leży zraniony natychmiast poddali się Francuzom. O dziwno Francuzi zachowali się względem jego i pozostałych zwyciężonych bardzo dobrze, okazali im potrzebą pomoc.

Ignacy najprawdopodobniej dostał zakażenia od kuli i musiał zostać transportowany z Pampeluny do rodzinnej miejscowości, gdzie zawezwano wielu lekarzy, którzy mogliby mu pomóc wyjść z choroby. Okazało się, że jego kości zostały źle złożone dlatego trzeba było powtórzyć zabieg i ponownie je złamać. Ignacy był niesamowicie wytrzymały na ból, nie pokazał po sobie, że cierpi, nie krzyczał, nie narzekał – miał tylko ściśnięte pięści. Jednak i to nie pomogło, Ignacy słabł z minuty na minutę – polecono mu, aby czym prędzej się wyspowiadał i przyjął namaszczenia chorych – tak też zrobił. Lekarze dawali mu kilka dni życia, jednak w święto świętych Piotra i Pawła zdarzył się cud.

cudowne ozdrowienie

Gorące modlitwy Ignacego przyniosły mu szybkie ozdrowienie.

Cudowne ozdrowienie

Ignacy gorąco modlił się to tych świętych o powrót do zdrowia – nastąpił on błyskawicznie. Jedyne, co mu po tej chorobie pozostało, to jedna noga krótsza od drugiej, gdyż źle zrosły się w niej kości. Ignacy był twardy i wytrzymały, ale cenił sobie własny wygląd. Dlatego, podejmując ryzyko, po raz kolejny poprosił chirurgów o przycięcie kości. Po operacji wiele dni musiał spędzić w łóżku, ale że lubił czytać nie marnował czasu. Czytał książki duchowe i wiele się nad nimi zastanawiał, na zmianę myślał o tym co wcześniej (przed postrzałem) zajmowało jego umysł i serce i o tym, czego dowiadywał się z lektury duchowych lektur. Powoli jego serce nawracało się ku temu co Boże…

Matka Boska z Dzieciątkiem Jezus

Matka Boska z Dzieciątkiem Jezus objawiła się Ignacemu.

Pokusy

Ignacy zaczął mówić sam do siebie, że musi iść drogą świętego Franciszka z Asyżu i drogą św. Dominika. Sprawa nie była jednak taka prosta jak można by było się tego spodziewać. Wciąż nawiedzały go myśli o dobrodziejstwach tego świata. Gdy myślał o nich odczuwał przyjemność natomiast, kiedy myślał o sprawach Bożych, np. o podróży do Ziemi Świętej nawiedzał go smutek i trwoga. Początkowo postanowił nie zwracać na to uwagi. Jednak z czasem dzięki łasce Bożej zaczął dostrzegać, że to duchy walczą o jego duszę. Dzięki tym doświadczeniom Ignacy nauczył się rozeznawać duchy dobre – pochodzące od Boga i złe, szatańskie. Podjął decyzję zgodnie z duchem Bożym i udał się do Jerozolimy, w której oddał się postom i pokucie. Podczas tych praktyk objawiła mu się Matka Boża z dzieciątkiem Jezus.

Czas decyzji

Nadszedł czas decyzji, Ignacy Loyola zdecydował się na oddanie życia w pełni Bogu, i tak po powrocie z pielgrzymi postanowił udać się do klasztoru w Sewilli. W klasztorze tym pokutował jeszcze bardziej i pościł, karmiąc się tylko jeżynami. Bóg przygotowywał go tym samym do kolejnej decyzji jaką miał podjąć, przez jego brata przemówił i zachęcił do go pielgrzymi przed cudowny obraz Matki Bożej. Modlił się tam o nowe siły do tej podróży. Wyruszył zatem dalej, aby głosić słowo o Bogu, modlił się i rozeznawał.

Kolejnym krokiem stopnia zaangażowania duchowego jakie przygotował dla niego Bóg było poznanie tajemnicy o Matce Bożej i jej dziewictwie. Ignacy wierzył, że Matka Boża poczęła za sprawą Ducha Świętego, nie mógł jednak wciąż uwierzyć, że po porodzie w dalszym ciągu pozostała ona dziewicą. Potrzebował jeszcze czasu, aby dojrzeć do tej prawdy, czas ten dał mu też Bóg. Poza tym, że się modlił, pościł – nie pił wina i nie jadł mięsa (z wyjątkiem niedzieli) pomagał też ludziom potrzebującym. Kiedy po całym dni wracał i kład się spać, w nocy nawiedzały go różnego rodzaju duchy, z którymi toczył wewnętrzne spory.

różaniec

Droga do nawrócenia

Ignacy Loyola nie nawrócił się radykalnie, z minuty na minutę – jak było w przypadku św. Pawła Apostoła. Dojrzewał on powoli, Bóg krok po kroku objawiał mu prawy o sobie i świcie duchowym. I tak im Ignacy był starszy tym więcej mógł zobaczyć, i tym więcej mógł spisać w swoich dziennikach. Dzięki tej powolnej drodze dziś my możemy, czytać krok po kroku to co napisał i wraz z nim możemy przybliżać się do Boga. Owoców jego życia i działalności jest całe mnóstwo, kto z nas nie słyszał o duchowości ignacjańskiej? Dziś wielu ludzi po tylu latach stara się wejść w głąb swojej duszy w podobny sposób jak św. Ignacy, po to, aby być bliżej Boga i po to, by móc doświadczać tego czego doświadczył ten święty.

Próba wiary

Święty Ignacy Loyola podczas jednej z podróży był pewny, że zginie. Płynąc statkiem doświadczył sztormu, wichura była tak mocna, że on i jego towarzysze przygotowani byli na pewną śmierć. Co czuł wtedy święty? Czy się bał śmierci? Nie, jedyne nad czym wtedy się zastanawiał to to, czy w odpowiedni sposób wykorzystał Boże dary. Można powiedzieć, że miał wyrzuty sumienia. Czuł, że powinien coś jeszcze zrobić, dla ludzi i Boga. I w tym momencie stał się kolejny cud, sztorm ustąpił. Bóg miał bowiem jeszcze parę zadań dla świętego. Mimo słabszego zdrowia, przed Ignacym była jeszcze długa droga, pielgrzymował do Ziemi Świętej, Palestyny, w drodze powrotnej do domu – zwiedził niemal całą Europę, uczył się uczył innych, głosząc dobrą nowinę o Bogu i jego miłości do człowieka.

żniwa

Postawa świętego Ignacego powinna motywować nas do tego, byśmy korzystali z darów od Boga.

Ignacy Loyola inspiracją do dziś

Sam zastanawiam się o czym bym myślał w momencie, kiedy byłbym w zagrożeniu śmierci. Czy czuł bym spokój i spełnienie, czy raczej niepokój i niedosyt. Jedno jest pewne jeśli Bóg ma względem nas jakiś plan, nie pozwoli nam umrzeć choćbyśmy byli pewni na sto procent, że nasz koniec właśnie nadchodzi. Przykładem na to jest życie świętego Ignacego, przykładem jest też, to czy odpowiednio wykorzystujemy dary Boże, które dostaliśmy? Czy każdy skrawek pola, sadu jest dobrze zagospodarowany, czy może moglibyśmy jeszcze z niego coś wycisnąć?

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 4.5 / 5. Liczba głosów 4

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *