IUNG wreszcie stwierdził zagrożenie suszą!

Choć rolnicy z centrum kraju od kilku tygodni mówią o suszy, która dziesiątkuje uprawy i utrudnia im wysiew zbóż ozimych, IUNG w kilku poprzednich komunikatach nie stwierdzało zagrożenia suszą. Teraz jednak sytuacja jest na tyle poważna, że znalazła odzwierciedlenie w najnowszym komunikacie z monitoringu suszy.
– W 12 okresie raportowania, czyli od 21 lipca do 20 września, stwierdzamy zagrożenie wystąpienia suszy rolniczej na terenie Polski – podaje Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. – Na większości obszarów kraju wartości Klimatycznego Bilansu Wodnego są ujemne. W obecnym okresie 6-dekadowym zagrożenie suszą dotyczy upraw rzepaku i rzepiku.
Najniższe wartości KBW zostały odnotowane na styku trzech regionów w centralnej Polsce: Pojezierza Kujawskiego, Wysoczyzny Tureckiej oraz Równiny Kutnowskiej. W tych rejonach najniższe wartości Klimatycznego Bilansu Wodnego sięgają niemal – 180 mm. Nieco lepiej, ale również mocno na minusie, jest na południowym wschodzie Wyżyny Lubelskiej, na Wysoczyźnie Kaliskiej na Pojezierzu Dobrzyńskim oraz w zachodniej części Niziny Mazowieckiej.
Zagrożenie suszą dla rzepaku i rzepiku występuje głównie na glebach II kategorii podatności na suszę. Dotyczy 31 gmin leżących w 4 województwach: łódzkim, mazowieckim, wielkopolskim oraz kujawsko-pomorskim.
Spóźnione zasiewy to mniejsze zło niż sianie w taki pył. Teraz może się okazać, że nic nie wykiełkuje, a spóźniony siew to – owszem – ryzyko gorszego przygotowania roślin do zimy, ale też szansa, że choć część plantacji przetrwa.
Trzeba jednak wspomnieć, że w rzeczywistości sytuacja na polach wygląda jeszcze bardziej nieciekawie. Problem mają nie tylko plantatorzy rzepaku, ale też rolnicy, którzy przymierzają się do wysiewu zbóż ozimych.
– Jest problem z wykonaniem zabiegów polowych poprzedzających siew, gleba jest zbita, mocno pyli i sianie w takich warunkach to niemal 100% niepowodzenia – mówi pan Jan, rolnik spod Inowrocławia (woj. kujawsko-pomorskie). – Będzie problem, by zmieścić się w siewem w optymalnym terminie. Jednak spóźnione zasiewy to mniejsze zło niż sianie w taki pył. Teraz może się okazać, że nic nie wykiełkuje, a spóźniony siew to – owszem – ryzyko gorszego przygotowania roślin do zimy, ale też szansa, że choć część plantacji przetrwa.
Rolnicy z centrum kraju czekają na jakiekolwiek opady, które zwiększyłyby ich szanse na skuteczny siew. Niestety, prognozy pogody są nieubłagane – większych deszczów na razie nie będzie.
Powiązane: