PATRON SERWISU: Blattin

Kontrole drobiu i jaj – czy to polsko-czeska wojna handlowa?

Producenci drobiu idą na rekord. Zeszłoroczna produkcja sięgnęła 3 milionów ton. Hodowcy, zamiast cieszyć się z tego wyniku, mają jednak powody do zmartwienia. Czeskie władze zapowiadają kontrole drobiu i jaj z Polski. Czy producentom grozi utrata tego rynku zbytu?

Pan Jan z Mazowsza postawił na hodowlę kurczaków trzy lata temu. Ubiegły rok zalicza do udanych. – Produkcja utrzymywała się na wysokim poziomie, na ceny zbytu też nie mogę narzekać – opowiada pan Jan. – Rósł popyt, rosły ceny, czego chcieć więcej? – pyta.

Reklama

Rekordowy rok

kontrole drobiu i jaj

Po 2016 r. Polska została największym unijnym producentem mięsa drobiowego.

Hodowcy mają powody do zadowolenia. Zeszły rok był rekordowy – produkcja drobiu wyniosła 3 miliony ton. – Mam nadzieję, że w tym roku będzie podobnie. Choć może nie być tak różowo, bo powstaje coraz więcej kurników, jest duża konkurencja – dodaje.

Ten najlepszy wynik w historii polskiego drobiarstwa udało się osiągnąć pomimo zagrożenia związanego z krążącą po Europie grypą ptaków. Wirus pozbawił polskich hodowców wielu ważnych rynków zbytu. Na większość z nich udało im się już wrócić, choć nadal są problemy ze sprzedażą drobiu do Chin, czy RPA.

Kontrole drobiu i jaj, czyli czarny PR

Już niebawem producenci mogą stracić kolejny rynek. Czeskie ministerstwo rolnictwa zapowiada kontrole drobiu i jaj pochodzących z Polski. Będą to tzw. „kontrole na drogach” przeprowadzane przez czeską inspekcję weterynaryjną we współpracy z policjantami i celnikami. W zeszłym roku odbyło się 430 takich kontroli, a nieprawidłowości stwierdzono w 93 przypadkach.

Czeskie kontrole to efekt medialnej burzy wokół raportu Najwyższej Izby Kontroli.

Tegoroczna akcja to efekt medialnej burzy wokół raportu Najwyższej Izby Kontroli. Chodzi o badanie, które wykazało nadmierne używanie antybiotyków przez polskich hodowców drobiu. Choć badanie przeprowadzono w województwie lubuskim, NIK ostrzegał, że prawdziwa skala stosowania antybiotyków może być jeszcze większa i wskazywał na luki w obecnym nadzorze.

Przeczytaj więcej o wynikach raportu NIK

Sprzeciw drobiarzy

Raport NIK ostro skrytykowała Krajowa Rada Drobiarstwa – Izba Gospodarcza. – Zawarte w opracowaniu NIK sugestie, że w chowie zwierząt gospodarskich regularnie i wbrew obowiązującym przepisom mogą być stosowane antybiotyki, są daleko idącą nadinterpretacją wyników kontroli. Spekulacje te szczególnie naruszają dobre imię polskich producentów drobiu – zaznaczała Izba i apelowała o przeredagowanie podawanych na stronie NIK informacji.

Dane przedstawione w raporcie NIK pochodzą z okresu 2 lat i dotyczą hodowców mających wiele ferm. Spośród nich tylko w przypadku pojedynczych obiektów mogło być podjęte jednorazowe leczenie. KRD-IG

KRD-IG zwraca też uwagę na fakt, że wykazany w Raporcie na poziomie 80 proc. odsetek producentów, u których zastosowano antybiotyki, nie oznacza, jak podano w informacji NIK, że około 8 na 10 sztuk drobiu przechodziło antybiotykoterapię. Dane pochodzą bowiem z okresu dwóch lat i dotyczą hodowców oraz producentów drobiu, posiadających często wiele kurników, spośród których jedynie w przypadku pojedynczych obiektów mogło być podjęte jednorazowe leczenie – tłumaczy Krajowa Rada Drobiarstwa – Izba Gospodarcza.

Wspólne stanowisko

KRD-IG i NIK udało się wreszcie dojść do wspólnych wniosków. Wyniki kontroli NIK nie potwierdzają doniesień medialnych o powszechnym naruszaniu przez producentów obowiązujących przepisów dotyczących stosowania antybiotyków oraz o wprowadzaniu do obrotu produktów pochodzenia zwierzęcego zawierających antybiotyki – tak brzmi wspólne stanowisko obu instytucji.

Choć NIK złagodził wydźwięk swojego raportu, podane dane zdążyły wywołać spore zamieszanie.Te doniesienia narobiły wokół nas dużo szumu. Czesi chyba tylko czekali na takie informacje, żeby znów rozpocząć kontrole. Teraz obawiamy się, że będą chcieli to wykorzystać i zamknąć przed nami rynek – martwi się pan Jan.

Czeski film

kontrole drobiu i jaj

Czesi wielokrotnie podważali już jakość polskiej żywności.

Hodowcy mają powody do obaw. To nie pierwsza akcja czeskich władz wymierzona w polską żywność. Czesi wielokrotnie już kpili z polskich produktów, oskarżali też krajowych producentów o dumping cenowy. Głośno było zwłaszcza o „polskich lodach zawierających środki na wszy”.

Przeczytaj więcej o problemach, z jakimi borykają się polscy eksporterzy

To jest pewnego rodzaju polsko-czeska woja handlowa. Najgorsze w tej całej sytuacji jest to, że tym razem nie możemy narzekać na czeski czarny PR, bo ten czarny PR zrobiliśmy sobie sami – uważa pan Jan.

Google NewsObserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *