Miasta pozazdrościły Kołom Gospodyń Wiejskich

Haftowanie, plecenie wianków czy wspólnie gotowanie. Kobiety z miast wracają do ludowych tradycji, które mają już ponad 130 lat. Zakładają Koła Gospodyń Miejskich.
Potrzeba spotkania
Kobiety współorganizowały szkoły, ochotnicze straże pożarne, wspomagały ludzi w trudnej sytuacji i uczyły wzajemnej pomocy. Organizowały festiwale i spektakle ludowe oraz promowały sztukę ludową. Na przestrzeni lat Koła Gospodyń Wiejskich (KGW) pielęgnowały polską tradycję i jednocześnie wywierały silny wpływ na rozwój polskiej wsi.
Kiedyś to właśnie KGW były grupami, gdzie można było liczyć na wsparcie, wspólne spędzanie czasu – z dala od mężczyzn. Teraz kobiety znów się jednoczą i – jak widać – panie z miast pozazdrościły tych spotkań. W tej chwili prawie każda duża aglomeracja ma nawet kilka Kół Gospodyń Miejskich. Na spotkaniach panie – jak za dawnych czasów – plotkują, wytwarzają rękodzieło, pomagają sobie w opiece nad dziećmi czy organizują kulturalne imprezy.
Czy to się opłaca?
Pielęgnowanie tradycji może też się opłacać. Moda na regionalne wyroby i rękodzielnictwo trwa w najlepsze. Warto to wykorzystać, bo państwo ma również fundusze pomocowe na tego typu działalność.
Koła Gospodyń Wiejskich mają status organizacji społeczno-zawodowych rolników lub stowarzyszeń. Mogą ubiegać się o status organizacji pożytku publicznego (OPP). Oprócz tego, jeśli posiadają osobowość prawną, mogą zostać, na swój wniosek, wpisane do rejestru podmiotów prowadzących działalność gospodarczą i normalnie zarabiać. Rękodzieło można sprzedawać w Internecie, na targach, kiermaszach i imprezach kulturalnych.
Jednak to nie zysk jest najważniejszy w idei kół. Koła Gospodyń przede wszystkim są miejscem wsparcia, wymiany doświadczeń i pobycia razem, co w dzisiejszych czasach jest bezcenne.