Obora uwięziowa czy wolnostanowiskowa? Reportaż z gospodarstwa.

Rodzina Pawłowskich z Oszkowic w gminie Bielawy rozwija hodowlę bydła mlecznego od połowy lat 60-tych. Od tego czasu, zarówno gospodarstwo jak i hodowla przeszła prawdziwą ewolucję. Dzisiaj Pawłowscy nie stawiają już sobie pytania – obora uwięziowa czy wolnostanowiskowa. Wybór został dokonany.

– Początek mojego gospodarowania to świnie – 15 sztuk macior i tuczniki, uprawa cebuli, buraków cukrowych, ziemniaków, 1,5 ha kukurydzy oraz zboża. Wkrótce dokupiłem 7,30 ha państwowych gruntów, w 1999 roku 8,5 ha łąk, a w 2000 roku jeszcze 6,5 ha ziemi mówi Leszek Pawłowski.

W latach 80-tych Pawłowscy mieli do 15 sztuk czarno-białych krów dojnych.

Rozbudowywali stado w poprzedniej dekadzie i teraz mają 40 krów dojnych w 80% rasy holsztyńsko-fryzyjskiej.

– 10 sztuk jest w V i VI laktacji i będą się wycielać jałówki na jesieni – mówi Daniel Pawłowski syn Leszka, który aktywnie pomaga ojcu w hodowli. 30 sztuk jest w I i II laktacji. Razem z cielętami i 3 byczkami przeznaczonymi na opas jest 70 sztuk – wyjaśnia D. Pawłowski.

Docelowo planują powiększyć stado do 50 krów dojnych. Do takiej ilości krów dostosowana jest nowa obora wolnostanowiskowa.

Obora uwięziowa czy wolnostanowiskowa?

Obora wolnostanowiskowa dla bydła

Obora wolnostanowiskowa to zdaniem Pawłowskich najlepsza inwestycja w zdrowie krów

To obora wolnostanowiskowa o wymiarach 30 x 15 m postawiona rok temu, o konstrukcji słupowej z dachem jednospadowym. Wentylacja w oborze jest grawitacyjna. Zużyte powietrze wychodzi na zewnątrz budynku 5 kominami.

Obora jest bardzo jasna dzięki 30 świetlikom umieszczonych w dachu.

-Przy średniej wydajności naszych krów do około 6,900 litrów rocznie musieliśmy postawić na polepszenie dobrostanu naszych krów. W tym wypadku wybór między oborą uwięziową a wolnostanowiskową był oczywisty. Dla przykładu, rekordzistka w V laktacji dawała nawet 8,900 litrów na rok – mówi L. Pawłowski. Sprzedajemy mleko do OSM Łowicz po 1,36 zł/litr netto z wszelkimi dodatkami jakie otrzymują od spółdzielni hodowcy. Cena za litr od początku obecnego roku podskoczyła o kilkanaście groszy. Nasze mleko ma 4,1-4,2 % tłuszczu, 3,3% białka i około 230 tys. komórek somatycznych.

Pawłowscy zwracają bardzo dużą uwagę na dobre zdrowie stada i nie zamierzają nadmiernie śrubować wydajności od sztuki kosztem zdrowia i mniejszej ilości laktacji. Renowacja części stada powoduje, że co roku mają sporą grupę pierwiastek, a to obniża wydajność – najniższa jest w II laktacji.

Korzyści z przejścia do nowej obory

Pawłowscy mają zdecydowanie mniej pracy przy krowach w nowej oborze.

– Kiedyś zastanawailiśmy się, czy obora uwięziowa czy wolnostanowiskowa. Dzisiaj w nowej oborze doimy średnio 30 krów w ciągu 50 minut podczas gdy w starej  uwięziowej cała operacja dojenia przy użyciu 3 konwi trwała 1,5 godziny. Pracę ułatwia także nowa hala udojowa 2×4 typu rybia ość. Na pewno zużycie słomy w nowej oborze spadło o 50% – twierdzi L. Pawłowski. Mniej potrzebujemy również belek słomy. W starej oborze uwięziowej na 20 stanowisk zużywaliśmy 1 belkę słomy dziennie, a w nowej 4 belki na tydzień na całą oborę.

Jest też więcej obornika, który wywozimy na nasze pola uprawne. Obornik pochodzący od jałówek wywozimy 2 razy w tygodniu, a od krów raz na dzień.

Pasza dla krów jest przygotowana na chodniku paszowym i krowy mają do niej łatwy dostęp. Korytarz paszowy ma 5 metrów szerokości. Legowisko krów jest o 10 cm wyżej od chodnika paszowego – wyjaśnia L. Pawłowski.

Krowy odżyły po przeprowadzce

Obora wolnostanowiskowa to lepszy dobrostan bydła

Obora wolostanowiskowa jest bardziej przestronna, lepiej oświetlona i wygodniejsza dla gospodarzy

– Dzisiaj nie ma już dylematu – obora uwięziowa czy wolnostanowiskowa. Oprócz krótszego czasu dojenia, poprawiła się wyraźnie zdrowotność krów – mówi D. Pawłowski. W starej oborze częstsze były zalegania krów, wrzody racic i odleżyny na kolanach. Po przeniesieniu stada do nowej obory znacznie zmniejszyły się problemy z zacieleniami, a porody stały się lżejsze. Praktycznie nie mamy przypadków ketozy i kwasicy.

Na porządku dziennym były zapalenia wymion, ponieważ krowy kładły się na zanieczyszczonej ściółce w swoich boksach. Teraz boksy są suche, czyste i ciepłe. W nowej oborze mają najwyżej 5-6 przypadków mastitis w ciągu jednej laktacji.

-Kiedyś jałówki po wypuszczeniu z uwięzi nie chciały nawet wychodzić na zewnątrz obory. Teraz wypuszczamy je przynajmniej na parę godzin dziennie by pasły się na świeżej trawie – dodaje D. Pawłowski. Poprawił się bardzo dobrostan naszego stada po przeprowadzeniu krów do nowej obory.

Jedynym problemem, jaki dał się zauważyć w nowej oborze, było odganianie nowych sztuk wprowadzonych do stada. Taki stan jednak trwa tylko do chwili gdy sztuki ze stada jałowic lub krów starszych zaakceptują nowo wprowadzoną sztukę.

– Czasami zdarzają się także przypadki schorzenia dość częstego w hodowlach krów mlecznych – lewostronnego przemieszczenia trawieńca. Tego schorzenia staramy się unikać poprzez właściwe żywienie krów, zwłaszcza podczas okresu przed porodem gdy podajemy raczej umiarkowane dawki pasz treściwych, tak by nie pogorszyć apetytu krów, co grozi właśnie przemieszczeniem trawieńca. Jednoznacznie jednak możemy odpowiedzieć, że stojąc przed dylematem obora uwięziowa czy wolnostanowiskowa, wybraliśmy zdecydowanie tą drugą – dodaje L. Pawłowski.

Obora wolnostanowiskowa lepszy dobrostan

Dla Leszka Pawłowskiego obora wolnostanowiskowa jest znacznie lepsza niż uwięziowa

Dobra jakość paszy poprawia zdrowie i wydajność krów

Pawłowscy przywiązują dużą do jakości zadawanych pasz.

– Kiszonki z kukurydzy, odpowiednio ugniecionej, przygotowujemy na pryzmach. Jeśli kukurydza nie jest zgnieciona w właściwy sposób, do kiszonki szybko wchodzi pleśń. Często zdarza się, że koła ciągnika który pracuje przy pryzmie z kukurydzą buksują co powoduje rozrywanie sprasowanej masy kiszonki i wdawanie się w nią pleśni – mówi D.Pawłowski.

Oprócz kiszonek z kukurydzy przygotowują też sianokiszonki z traw i lucerny lub dobrej jakości siano.

– Podajemy również paszę pełnoporcjową o zawartości białka 18% oraz węglan sodu który utrzymuje właściwe pH w żwaczu. Do paszy dodajemy też śrutę sojową poekstrakcyjną ( zawartość białka ok. 46%) oraz dla krów starszych 100 gr mieszanki witaminowo-mineralnej na dzień. Jałówki dostają też słomę.

Są następcy – hodowla ma przyszłość

– Mam dwóch synów, którzy przejmą po mnie gospodarstwo – podsumowuje L. Pawłowski. Obydwaj złożyli wnioski o wsparcie w ramach programów pomocowych dla młodych rolników i już zaczynają planować wymianę maszyn rolnych oraz zakup wozu paszowego, który na pewno ułatwiłby nam pracę w oborze.

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 4.2 / 5. Liczba głosów 6

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *