Omacnica prosowianka: jak udaremnić atak?

Straty wyrządzone przez omacnicę prosowiankę, czyli najgroźniejszego szkodnika występującego na plantacji kukurydzy, można ograniczyć poprzez zastosowanie odpowiednich zabiegów agrotechnicznych. Sprawdzamy, co należy zrobić, aby udaremnić atak omacnicy!

Omacnica prosowianka wyrządza każdego roku na plantacjach kukurydzy ogromne szkody. Zasięg występowania tego szkodnika ciągle się rozszerza i obejmuje już całą Polskę. Wzrostowi szkodliwości omacnicy sprzyjają uproszczenia agrotechniczne, ocieplenie klimatu, często stosowana przez farmerów uprawa roślin zbożowych w monokulturze, a także zwiększający się w ostatnim czasie areał powierzchni uprawy kukurydzy w Polsce.

Jedną z najważniejszych metod, która pozwala rolnikom na zmniejszenie nasilenia występowania omacnicy prosowianki, jest stosowanie płodozmianu.

Konieczny płodozmian

Jedną z najważniejszych metod, która pozwala rolnikom na zmniejszenie nasilenia występowania omacnicy prosowianki, jest stosowanie płodozmianu (2–4-letniej przerwy w uprawie danego gatunku na konkretnym polu). Szkodnik najczęściej bowiem pojawia się na plantacjach uprawianych w monokulturze. Trzeba unikać takiej uprawy, a częste zmianowanie jest sposobem, który pozwala nawet na całkowite wyeliminowanie szkodnika z danego pola. Należy jednak zadbać też o to, żeby w pobliżu nie pojawiła się omacnica.

Pomocne w walce ze szkodnikiem jest niskie koszenie słomy i przeprowadzenie zwalczania chwastów grubołodygowych na terenie plantacji, a także w jej najbliższym otoczeniu. Larwy omacnicy zimują bowiem w kanałach wydrążonych w łodygach kukurydzy w jej dolnej części, (najczęściej u podstawy źdźbła) jak również w łodygach chwastów grubołodygowych (takich jak: pokrzywy, komosy czy rdesty, które występują na terenie całej Polski). Larwy są zagrożeniem dla takich roślin jak proso czy chmiel i chętnie je atakują.

omacnica-prosowianka07.06_143831_465_471009

Larwy omacnicy zimują w kanałach wydrążonych w łodygach kukurydzy w jej dolnej części, (najczęściej u podstawy źdźbła) jak również w łodygach chwastów grubołodygowych. (fot. AgroFoto.pl, użytkownik: agrolnik517)

Ataku omacnicy można uniknąć (lub go w dużym stopniu ograniczyć) poprzez dobór odpowiednich odmian, które charakteryzują się zwiększoną odpornością na pojawienie się omacnicy i mniejszą podatnością na żerowanie gąsienic.

Agrotechnika na wagę złota

Aby zapobiec wystąpieniu omacnicy, konieczne jest przede wszystkim bardzo staranne wykonanie odpowiednich zabiegów agrotechnicznych. O to, by omacnica nie pojawiła się na polu, należy zadbać już jesienią. Trzeba pamiętać o terminowym przeprowadzeniu żniw.

– Zaraz po zakończeniu zbiorów rolnicy powinni przystąpić do starannego i dokładnego rozdrobnienia resztek pożniwnych i pamiętać o ich głębokim przyoraniu. Zabiegi te niszczą gąsienice, które żyją w pozostałościach roślin. Dzięki temu zniszczone zostaje również zimowe schronienie tego szkodnika – podkreśla dr inż. Roman Warzecha z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Radzikowie. 

Konieczna głęboka orka

by zapobiec wystąpieniu omacnicy, konieczne jest przede wszystkim bardzo staranne wykonanie odpowiednich zabiegów agrotechnicznych.

Głęboka orka (na głębokości ok. 25 cm) pozwala przykryć resztki pożniwne głęboko w glebie, co uniemożliwia lub znacznie utrudnia wiosną wyjście gąsienicom na powierzchnie. Głęboka orka jesienią i talerzowanie wiosną są niezwykle skuteczne i mogą zniszczyć nawet od 60 do 80% larw. Ważne jest też optymalne stosowanie nawożenia (w szczególności azotem) i stosowanie insektycydów. Staranne przeprowadzenie tych wszystkich zabiegów agrotechnicznych jest konieczne, aby uchronić uprawy przed atakiem omacnicy.

Droga nauczka

Niewykonanie wszystkich koniecznych zabiegów może bowiem rolników drogo kosztować. Przekonał się o tym Michał Kowalczyk, rolnik z Pomorza.

 Poprzedni sezon nie był dla mnie udany. Choć wcześniej nie miałem większego problemu z omacnicą, to niestety ten problem pojawił się w poprzednim roku. Myślę, że złożyło się na to wiele przyczyn, przede wszystkim brak odpowiedniej głębokiej orki od razu po zakończonych żniwach. Szacuję, że straciłem na tym tak mniej więcej ok. 10–20% plonu. To może się wydawać niewiele, ale ten procent często decyduje właśnie o rentowności całej uprawy – opowiada Michał Kowalczyk.

Google NewsObserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *