Pasze GMO znikną z rynku za dwa lata?

Zakaz stosowania pasz GMO ma zostać przesunięty o dwa lata, czyli do stycznia 2021 roku. Resort rolnictwa zapowiada polski program białkowy i całkowite wyeliminowanie z rynku pasz zawierających transgeniczną soję. Tylko… czy to jest w tak krótkim czasie możliwe? Przedstawiciele rolniczych związków branżowych i eksperci obserwujący ten rynek odpowiadają zdecydowanie: NIE.

Zakaz stosowania pasz GMO to temat, który powraca jak bumerang. Był już kilkukrotnie przesuwany w czasie, tak ma być również tym razem. Resort rolnictwa chce, aby hodowcy mogli stosować soję GMO w żywieniu zwierząt do 2021 roku. Co będzie później? To wielka niewiadoma… i zmartwienie producentów mięsa.

Soja GMO vs. krajowe białko

zakaz stosowania pasz GMO

Zakaz stosowania pasz GMO byłby hamulcem dla rozwoju branży  drobiarskiej.

Minister Jan Krzysztof Ardanowski zapowiada, że soja GMO zostanie zastąpiona przez polskie rośliny wysokobiałkowe (np. łubin czy rzepak). W tym celu wprowadzony mam zostać krajowy program białkowy. Jednak czy przeprowadzenie takiej rewolucji w ciągu zaledwie dwóch lat jest możliwe?

Polski program białkowy jest szczytnym pomysłem. Jednak jeśli mówimy o programie, który ma dostarczyć pasze do największego przemysłu drobiarskiego w Europie i jednego z największych na świecie, jakim jest Polska to rozwinięcie go w ciągu dwóch lat byłoby rekordem świata – mówi dla portalu agroFakt Bartosz Urbaniak, szef Bankowości Agro BNP Paribas na Europę Środkowo-Wschodnią i Afrykę.

Tak naprawdę nikt nie wierzy w to, że zakaz stosowania pasz GMO wprowadzony zostanie za dwa lata. Nie jest to realne. Byłoby to bardzo trudne szczególnie w sektorze drobiarskim. Śruta sojowa, która jest modyfikowana genetycznie i pochodzi z importu jest najlepszym źródłem białka dla drobiu. Trzeba podkreślić, że drób jest bardzo wrażliwy na wszelkiego rodzaju zmiany paszy – mówi dla portalu agroFakt Aleksandra Porada, ekspert ds. bezpieczeństwa żywności i weterynarii Krajowej Rady Drobiarstwa.

Nie ma alternatywy?

Aleksandra Porada z Krajowej Rady Drobiarstwa przypomina, że stosowane obecnie pasze powstają na bazie soi GMO, której sprowadzamy ponad 2 mln ton rocznie. 9 mln z 11 mln ton wszystkich pasz stanowią te zawierające transgeniczną soję.

Realnym terminem, w czasie którego pasze GMO mogłyby zniknąć z polskiego rynku, to nie dwa lata, a dziesięć. Wtedy moglibyśmy spokojnie i bez zmniejszenia produkcji oraz przyrostu zwierząt rzeczywiście zastąpić soję GMO. Opieranie się wyłącznie na importowanym źródle białka nie jest rzeczą dobrą, ale obecnie nie mamy innej alternatywy – twierdzi Aleksandra Porada.

Zakaz stosowania pasz GMO = straty

Jak wyliczyła firma konsultingowa EY, gdyby zakaz stosowania soi GMO na potrzeby pasz został wprowadzony teraz, spowodowałoby to utratę konkurencyjności polskiego drobiarstwa. A w efekcie spadek eksportu o 35 mld złotych w latach 2019-2023.

Koszty produkcji wzrosłyby o ponad 15 proc., ponieważ  obecnie nie istnieją dopuszczone prawem i efektywne kosztowo substytuty pozwalające na stuprocentowe wyeliminowanie importowanej śruty sojowej. W razie wprowadzenia zakazu pracę mogłoby utracić nawet 40 tysięcy osób. Warto zaznaczyć, że 20 największych eksporterów produktów drobiowych (stanowią 92 procent światowego eksportu, stan na 2017 rok) nie zakazuje stosowania GMO w paszach. W razie wprowadzenia takich obostrzeń, Polski przemysł drobiowy z wykazującego najniższy koszt produkcji w UE zacząłby wskazywać najwyższy wynika z raportu o polskim rynku mięsa, autorstwa firmy konsultingowej EY.

Niepewność nam nie sprzyja

O tym, że wyeliminowanie pasz GMO z żywienia zwierząt wydaje się w dwa lata nierealne, przekonani są również rolnicy. – Ministerstwo dało sobie bardzo mało czasu na prace nad pozyskiwaniem krajowego białka. To dla nas nie jest dobra wiadomość, bo – pomimo dobrych chęci pana ministra Ardanowskiego – jak możemy prowadzić produkcję, gdy nie wiadomo co będzie za rok, za dwa? – martwi się Jan Kowal z Wielkopolski.

zakaz stosowania pasz GMO

Polska jest pierwszym producentem drobiu w Unii Europejskiej i czwartym na świecie.

Za półtora roku ponownie będziemy dyskutować nad przesunięciem tego zakazu. A przez te dwa lata znów będziemy trzymali naszych hodowców w niepewności. Kontrakty są długoterminowe, firmy paszowe nie będą wiedziały jak kontraktować soję i planować produkcję – uważa Aleksandra Porada.

Zakaz pasz GMO w całej UE?

Bartosz Urbaniak, szef Bankowości Agro BNP Paribas na Europę Środkowo-Wschodnią i Afrykę, podkreśla, że zastąpienie soi GMO roślinami wysokobiałkowymi własnej produkcji mogłoby się udać, gdyby…

Gdyby taki projekt wprowadzony został nie tylko w Polsce, ale na poziomie całej Unii Europejskiej. Jeżeli w ramach szerszej organizacji umówimy się, że nie będziemy karmili zwierząt paszami GMO to może się okazać, że UE może sobie na to pozwolić, bo jest bogatą organizacją. To spowoduje, że cały układ się przesunie, nie tylko nasze kurczaki będą droższe, ale też niemieckie czy francuskie. Myślę, że unijnych konsumentów stać na takie zmiany. Ale wprowadzenie ich w jednym tylko kraju będzie krzywdzące dla całej branży – podkreśla Bartosz Urbaniak.

Przeczytaj więcej o tym, co oznaczałby dla branży drobiarskiej zakaz stosowania pasz GMO!

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 0 / 5. Liczba głosów 0

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *