Przebarwiacze porzeczkowe — szkodniki rodem ze szkółki

Przebarwiacze porzeczkowe to szkodniki, które w tym sezonie szczególnie intensywnie „buszują” na porzeczkach. Są o tyle groźne, że często utożsamiamy objawy ich obecności na roślinie z deficytami mikroelementów w roślinie. Jak w takim razie prawidłowo zdiagnozować zagrożenie i jak z nim walczyć?
Przebarwiacze porzeczkowe trafiają na plantację produkcyjną wraz z materiałem nasadzeniowym. Ich obecność wiąże się ze znacznym ograniczeniem plonowania, nie tylko w danym sezonie. To znaczy — szkodliwość jest odroczona w czasie, ale odczuwalna przez wiele lat.
Spis treści
Co to takiego te przebarwiacze porzeczkowe?
Przebarwiacze porzeczkowe należą do szpecieli (Eriophyoidea), czyli nadrodziny roślinożernych roztoczy. Grupę tych wolnożyjących roztoczy reprezentują w warunkach klimatycznych Polski dwa gatunki (polskie nazwy uzyskane dzięki uprzejmości dr hab. Barbary Łabanowskiej) — pordzewiacz porzeczkowy (Anthocoptes ribis) oraz przebarwiacz porzeczkowy (Aculus masseei).
Jeśli mówi się o szpecielach na porzeczkach, właściwie bierze się pod uwagę jeden gatunek — wielkopąkowca porzeczkowego. Jest to szkodnik większość swego życia spędzający w pąkach porzeczki. Migruje z nich czasowo, by zasiedlić kolejne.
Tymczasem Anthocoptes ribis oraz Aculus masseei życie swe spędzają na dolnej stronie liści porzeczek — czarnej i czerwonej. Tutaj żerują i się rozmnażają, powiększając populację do
ogromnej liczebności.
Są to niewidoczne „gołym okiem” szkodniki o ciele kształtu lancetowatego, wielkości 0k. 0,2 mm. Z wykorzystaniem lupy lub mikroskopu dostrzegamy zazwyczaj białożółte samice, chociaż mogą się przebarwiać nawet na jasnobrązowo oraz bezbarwne larwy. Samice w przednim odcinku ciała (szerszym) mają dwie pary odnóży. Larwy są beznogie.
Skąd się biorą przebarwiacze porzeczkowe na plantacji?
Anthocoptes ribis oraz Aculus masseei w większości przypadków zawlekane są na plantację produkcyjną z materiałem nasadzeniowym. Natomiast w obrębie szkółki wraz z materiałem rozmnożeniowym wegetatywnym.
Oba gatunki znane są w Europie od pierwszej połowy XX w. W latach 70. do 90. Finlandia sygnalizowała ogromne ich zagrożenie. Na tamtejszych plantacjach porzeczek czarnej i czerwonej szkodniki spowodowały straty o ogromnym znaczeniu gospodarczym.
Obecnie, jak podaje Fauna Europaea Anthocoptes ribis jest rejestrowany w: Finladii, Niemczech, Polsce, Szwecji. Natomiast Aculus masseei stwierdzany jest w: Austrii, Wielkiej Brytanii, Finlandii, Norwegii, Polsce, Rosji Zachodniej oraz w krajach Półwyspu Bałkańskiego.
Objawy występowania tych szpecieli na porzeczce dostrzegamy od maja. W trakcie upalnych sezonów ich populacja błyskawicznie się powiększa z maksimum w sierpniu. We wrześniu roztocze przenoszą się na zimowanie.
Szkodliwość przebarwiaczy porzeczkowych

Przebarwiacze porzeczkowe żerują na dolnej stronie liści, a efekty ich obecności widoczne są na górnej stronie
Szpeciele żerując, nakłuwają tkankę liści i wysysają zawartość komórek. W miejscach tych tkanka jest pozbawiana chlorofilu, przez co widoczne są żółtawe przebarwienia liści. Początkowo drobne plamki znajdują się w części blaszki, gdzie zaczyna się rozwijać populacja szkodnika. Z czasem, gdy jej liczebność się zwiększa, przebarwienia obejmują znaczną powierzchnię liścia.
Zasiedlone liście przestają rosnąć. Początkowo są chlorotyczne, ale później brązowieją. Są sztywne i kruche. Na ich dolnej powierzchni widać także plamki — koloru brązowawego.
Jednak poza tym nic nie można dostrzec — ani grudkowatych, czarnych odchodów, ani pajęczynki jak u przędziorka chmielowca. Dlatego objawy te często utożsamiane są z deficytem mikroelementów.
Zniszczenie liści obserwujemy w danym sezonie, jednak jak opisywali Finowie, ograniczenie powierzchni organów asymilacji przekłada się na plonowanie krzewu w kolejnych latach. Wówczas to kwitnienie jest bardzo zredukowane, na co wpływ ma mała ilość asymilatów odłożona w poprzednim sezonie, a przez to i plon jest mizerny.
Zwalczanie szpecieli
Do niedawna z tymi szkodnikami nie mieliśmy problemów, gdyż dostępne środki ochrony roślin, w tym głównie fosforoorganiczne skutecznie zwalczały populację przebarwiaczy w szkółkach. Jednak ograniczenie dostępności wielu substancji czynnych środków ochrony roślin związane z eliminowaniem ich użycia na terenie UE doprowadza do ponownego występowania szkodników, o których dawno zapomnieliśmy.
O ile do zwalczania wielkopąkowca porzeczkowego, również należącego do szpecieli, zarejestrowane są dwa akarycydy — fanpiroksymat oraz spirotetramat, a do eliminacji innego roztocza — przędziorka chmielowca na porzeczce — fenpiroksymat, milbemektyna czy olejek pomarańczowy, to do zwalczania tych wolnożyjących szpecieli nie jest dopuszczony żaden akarycyd. Plantatorzy porzeczek, którzy mają problem z przędziorkiem chmielowcem czy wielkopąkowcem, przy okazji zabiegów przeciwko tym szkodnikom mogą znacznie ograniczyć populację szpecieli wolnożyjących na liściach.
Jednak na tych plantacjach, które wczesną wiosną traktowano przeciwko przędziorkom czy wielkopąkowcowi lub dotychczas były wolne od tych szkodników, a nasadzono część nowych krzewów, wówczas problem może być znaczny. Jednak sprawa nie jest przesądzona i beznadziejna, bowiem jeśli ponownie stwierdzimy przędziorka chmielowca w ilości przekraczającej próg szkodliwości i wykonamy zabieg, wówczas przy okazji znacznie ograniczymy także pordzewiacze porzeczkowe.
