Polecamy
Hodowców, którzy w obecnych czasach decydują się na chów świń „od podszewki”, jest coraz mniej. Wiąże się to z intensyfikacją produkcji zwierzęcej oraz cenami żywca. Kto nie produkuje dużo i w niskiej cenie nie przetrwa. Jednak czy do końca tak jest? Czy może jest jakieś rozwiązanie dla tych, którzy jednak chcieliby postawić na świnie?
Alternatywą dla osób, które chciałyby zająć się chowem trzody chlewnej, zdają się być rasy rodzime, objęte programem ochrony zasobów genetycznych. Są doskonale przystosowane do lokalnych warunków środowiskowych i odporne na stres. Świetnie sprawdzą się też w gospodarstwach ekologicznych, są również szansą dla małych gospodarstw. Osobniki tych ras są jednak mniej atrakcyjne dla dużych producentów trzody chlewnej ze względu na gorsze wskaźniki mięsności tuczników.
Świnie ras rodzimych są odporne na choroby i nie mają wygórowanych wymagań w stosunku do warunków utrzymania. Możemy więc zaadoptować dla nich stare pomieszczenia gospodarcze.
Od czego zacząć?
– Przede wszystkim musimy mieć budynek, gdzie moglibyśmy trzymać te świnie. W przypadku ras zachowawczych nie musimy wcale modernizować starych budynków, przystosowywać ich jakoś specjalnie, ocieplać. Na wsiach prawie przy każdym poniemieckim domu są budynki gospodarcze, jak stodoła, stajnia, kurnik, a często też stara chlewnia. Wystarczy to lekko odnowić, posprzątać. Rasy wysokomięsne nie poradziłyby sobie w takich warunkach, a modernizacja chlewni to duży koszt. W przypadku ras rodzimych nawet zimą, kiedy dotyka nas problem niskich temperatur, nie spotykam się często z problemami zdrowotnymi – mówi pan Andrzej z pow. brzeskiego, utrzymujący kilka sztuk.