Rynek rolno-spożywczy w Polsce i Europie. Czeka nas wojna cenowa!
W drugim dniu Europejskiego Forum Rolniczego kontynuowano dyskusje nt. wyzwań, jakie czekają rynek rolno-spożywczy w całej UE. Z jakimi problemami zmagają się polscy producenci żywności w rzeczywistości popandemicznej oraz w obliczu wojny w Ukrainie?
Jeden z paneli, które odbyły się drugiego dnia Europejskiego Forum Rolniczego, dotyczył wyzwań i perspektyw, jakie czekają polski rynek rolno-spożywczy. Dyskusję poprowadził Wojciech Szeląg, dziennikarz Interia.pl.
Rynek rolno-spożywczy: branża drobiarska u progu kryzysu
Dariusz Goszczyński — prezes Krajowej Izby Drobiarskiej mówił o raporcie „Rynek żywności w Polsce w 2022 roku„. Prezentowane w nim liczby za 2022 r. mogą wydawać się optymistyczne. Mimo to jest wiele wyzwań, które branża drobiarska kieruje do szefa rządu, premiera Morawieckiego w liście wystosowanym 17 marca. Wśród wskazywanych zagrożeń jest import produktów spożywczych na rynek polski. Ma on jednak znaczenie ogólnoeuropejskie.
Jak dodał prezes KID, import mięsa drobiowego to nie tylko problem Polski, ale całej Unii Europejskiej. Mowa o jednym gigantycznym podmiocie ukraińskim, który jest zarejestrowany na Cyprze. Nie musi on spełniać wymagań UE, a jednocześnie ma nieograniczony dostęp do tego rynku. 160 tys. ton w ub.r. zostało wprowadzonych na rynek unijny. Jeśli spojrzymy na dane za styczeń i luty 2023 wobec 2022 to odnotujemy 100% wzrost.
Polska: wskaźnik emisyjności poniżej średniej unijnej
Z kolei z raportu przygotowanego przez PKO BP, wynika, że jest wiele obszarów, gdzie polskie rolnictwo wpisuje się w unijną koncepcję zrównoważenia. Jako przykład Mariusz Dziwulski, ekspert z PKO BP, podaje wskaźnik emisyjności metanu na 1 ha użytków rolnych.
Jesteśmy poniżej średniej Unii Europejskiej i dużo poniżej takich krajów, jak Belgia czy Holandia — mówi Mariusz Dziwulski, ekspert ds. analiz i menedżer wiedzy branżowej dot. rynku rolno-spożywczego w PKO Baku Polskim.
Rynek rolno-spożywczy bez pomocy rządzących
Z kolei Andrzej Gantner, wiceprezes, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności i Związku Pracodawców, poruszył kwestię braku pomocy ze strony państwa. Problem polega na tym, że decyzje podejmowane na poziomie krajowym i unijnym są podejmowane na ślepo.
Pojęcie „rolnictwo Unii Europejskiej” kompletnie nic nie oznacza. Mnóstwo rzeczy projektuje się na poziomie unijnym, ale to nie ma przełożenia na realia w poszczególnych krajach. Warto jednak zaznaczyć, ze polska gospodarka bardzo skorzystała na tym, ze weszliśmy do UE, bo 80% eksportu lokujemy obecnie właśnie na rynku unijnym — mówi Andrzej Gantner.
Jak dodaje, najważniejszym wyzwaniem jest w tej chwili to, że rozmawiamy o strategiach, które za chwilę będą przekute na konkretne akty prawne, na rozporządzenia unijne, które będą nas obowiązywać. Na poziomie unijnym liczy się bilans. Zaznacza, że trzeba zgłaszać do ministerstw, co jest źle w proponowanych regulacjach i naciskać, aby te uwagi były później głośno poruszane przez polskich reprezentantów w Brukseli.
Rynek rolno-spożywczy w Polsce: spółdzielnie mleczarskie upadną?
Marek Felbur, doradca zarządu Grupy Polmlek, skoncentrował się na tym, co się dzieje na rynku mleczarskim. Rok 2021 ze względu na pandemię był świetny dla tego sektora. Popyt na produkty mleczne był bardzo wysoki. Sprzyjał mu też wybuch wojny w Ukrainie w 2022 roku i związany z tym napływ kobiet i dzieci.
To wywindowało cenę — naszym zdaniem w sposób nieuzasadniony — wyrobów branży mleczarskiej bardzo wysoko. Natomiast przecena towarów głównie w sieciach, skutkowała tym, że spółdzielnie mleczarskie też podnosiły ceny sprzedaży powyżej racjonalności. Dzisiaj, gdy sprzedaż spada drastycznie, nie jest łatwo przekonać producentów do obniżenia cen mleka, które jest podstawowym produktem wpływającym na cenę wyrobów — mówi Marek Felbur.
Inflacja — obecnie już na poziomie 18,4% — powoduje, że konsumpcja spadła w ciągu roku o 4,5—5%. To dramatyczny wynik, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że napęd wzrostu gospodarczego poprzez inwestycje został zastąpiony konsumpcją. To oznacza, ze nie będzie na pewno podwyżek cen.
A zatem przed branżą mleczarską stoi poważne wyzwanie. Spółdzielniom mleczarskim rozjeżdżają się koszty zakupu surowca z ceną uzyskiwaną. Producenci mleka przyzwyczajeni są bowiem do cen powyżej 3 zł/l (z okresu hossy), nie chcą zaakceptować cen na poziomie 1,7–1,80 zł/l.
Jeśli padnie spółdzielnia, co zrobią producenci mleka? — pyta Felbur.
Czy rząd może coś zrobić celem poprawy sytuacji producentów żywności?
Ekspert z Grupy Polmlek przypomina sytuację z 2022 roku.
Wojna spowodowała drastyczne zmiany cen, jesteśmy tego świadomi, zwłaszcza na początku, zanim dostawy ze wschodu zostały zastąpione innymi kierunkami. Ale jeżeli polski koncern energetyczny chwali się, że ma zysku za rok 2022 powyżej 30 mld więcej niż rok wcześniej, to kto za to płaci i jak to napędza inflację? To jest jeden z elementów, który rząd odpuścił — mówi Marek Felbur.
Za chwilę w życie wejdzie ustawa narzucająca podatek na nadmiarowe zyski spółek energetycznych.
Czyli państwo opodatkuje te potężne zyski, które notabene swoją polityką wygenerowało. Za to przyjdzie nam bardzo drogo zapłacić. Moim zdaniem państwo zarobi grube miliardy przez ten podatek, poupadają firmy te słabsze finansowo, chociażby mleczarnie, bo mają presję kosztów i nie mogą z niej zejść — mówi Goszczyński.
Klęska gospodarki żywnościowej w Polsce
Z sali padło pytanie od rolnika: Jak produkować, żeby przetrwać, jeśli z każdej strony nas okradają? UE ma takie restrykcje, że nie daje nam szans, żeby dalej produkować. Rolnicy nie mają pieniędzy, żeby inwestować. Kto za to zapłaci?
Zdaniem Gantnera to dramatyczne pytanie. W kontekście tego, co nazywamy bezpieczeństwem żywnościowym kraju. Jeżeli dalej będzie to szło w tym kierunku, będą padać firmy. Jeśli będą padać gospodarstwa, będziemy ograniczać produkcję żywności.
Gospodarka żywnościowa jest za duża by upaść natychmiast. Ale będziemy się kurczyć wewnętrznie jako gospodarka, poszczególne formaty gospodarstw rolnych będą coraz mniej konkurencyjne. czeka nas wojna cenowa w gospodarce żywnościowej pomiędzy producentami, dostawcami i sklepami — prorokuje Gantner.
Rynek rolno-spożywczy potrzebuje mediacji na linii Polska-Bruksela
Goszczyński mówił o potrzebie identyfikowania zagrożeń i apelowania do rządzących, zarówno na poziomie krajowym, jak unijnym.
Zachwianie konkurencyjności na rynku, jego rozregulowanie poprzez niekontrolowane wpuszczenie produktów, powodują, że produkcja drobiarska staje się nierentowna. Zgłosiliśmy KE potrzebę stworzenia programu, który pozwoliłby przekierowywać towar na rynki afrykański, gdzie ludzie głodują. To jednocześnie zapobiegnie zakłóceniom rynku unijnego — mówi Goszczyński.
Druga rzecz, jaka nas czeka, to regulacje unijne, gdzie UE ma ambicje osiągnięcia produkcji o najwyższy standardach. My już mamy najwyższe standardy. UE z jednej strony podnosi nam wymagania, a z drugiej strony nie oczekuje tego samego od produktów importowanych na rynek europejski.
Rynek rolno-spożywczy reguluje konkurencyjność
W dyskusji nawiązano również do cen, które narzucają sieci handlowe na polskich producentów. Czy zasobność konsumentów nie stanowi tu największej bariery? Z drugiej strony chodzi o to, żeby dla rolników produkcja była rentowna.
Warto zadać sobie pytanie, dlaczego tracimy konkurencyjność. Bo sieci handlowe narzucają ceny nie dlatego, że nie dają nam wyboru, tylko dlatego, ze ich wyborem jest wziąć towar od kogoś innego. Na przykład od kogoś, kto da taniej. Co się zatem stało, że nagle my z dużym przemysłem, z dużymi branżami przestajemy być konkurencyjni dla wieprzowiny niemieckiej, duńskiej, kurczaków ukraińskich i wielu innych towarów — zauważa Gantner.
To zatem nie jest problem tego, że sieci chcą jak najtaniej, bo będą chciały jeszcze taniej, to pewne. Będą wojny cenowe w tym roku, bo wszyscy walczą o obrót, o klienta, a popyt spada.
Czytaj również: Europejskie Forum Rolnicze o kształtowaniu polityki regionalnej