Szkodniki w uprawach są w tym roku dużo poważniejszym problemem niż choroby grzybowe. W pewnym stopniu związane jest to z pogodą i zataczającą coraz szersze kręgi suszą. Jest ciepło i sucho, co hamuje rozwój chorób grzybowych, natomiast taka pogoda jest idealna dla szkodników, które dają się we znaki rolnikom.
Pryskanie środkami ochrony roślin musiałem wykonać 2-krotnie, gdyż 1 zabieg okazał się niewystarczający.
Naloty szkodników na terenie kraju różniły się w tym roku zarówno pod względem nasilenia, jak i występujących lokalnie gatunków. W woj. kujawsko-pomorskim bardzo wcześnie i ze wzmożoną aktywnością dał o sobie znać słodyszek rzepakowy, który masowo nalatywał na plantacje rzepaku. Już na początku kwietnia na wielu plantacjach przekroczył próg ekonomicznej szkodliwości i wymagał zmasowanych działań środkami ochrony roślin.
– Najpierw pojawił się słodyszek rzepakowy, a niedługo później dołączył do niego pryszczarek kapustnik – mówi Adam Tomaszewski, właściciel gospodarstwa pod Włocławkiem (woj. kujawsko-pomorskie). – Pryskanie środkami ochrony roślin musiałem wykonać 2-krotnie, gdyż 1 zabieg okazał się niewystarczający.
Pryszczarek kapustnik dał się też we znaki rolnikom z woj. warmińsko-mazurskiego.
– Pryszczarek w rzepaku pojawił się już wczesną wiosną – mówi Krzysztof Ronkiewicz, rolnik z Julianowa (woj. warmińsko-mazurskie). – Pszenicę natomiast w tym roku wyjątkowo zaatakowały mszyce. Było ciepło i sucho, więc szkodnik miał świetne warunki do rozwoju. Musiałem wykonać 2 zabiegi, a i tak nie udało się pozbyć mszyc w 100%.
Kukurydzę w wielu rejonach kraju już od kilku tygodni nalatuje omacnica prosowianka. Ale nie tylko – pojawiły się w niej także przędziorki, czyli szkodniki, które najczęściej żerują nie na plantacjach, ale w sadach owocowych. Większe naloty odnotowano również wśród szkodników, które od zawsze uważane były za niezbyt groźne i mało uciążliwe. W tym roku w dużo większej ilości pojawiły się m.in. lednice zbożowe oraz żółwinki.
Dodaj komentarz