Tradycyjne potrawy świąteczne w różnych częściach Polski
Polska wieś kryje w sobie wiele piękna. Niewątpliwie, aby je zgłębić, opisać, nie starczyłoby jednego ludzkiego życia. Jednak przy okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia można zwrócić uwagę na mały rąbek z tego, czym na wsi właśnie w tym czasie się żyje – tym razem na tradycyjne potrawy świąteczne.
Każdy Polak, lubi dobrze zjeść. Zwłaszcza, gdy wcześniej pości. Dlatego skupimy się na głównie na tym, co polscy chłopi kładli na stołach podczas Wieczerzy Wigilijnej. Tekst ten zawiera informacje dotyczące kilku wybranych województw, które cechują się szczególną różnorodnością w obchodzeniu Świąt Bożego Narodzenia.
Zostawianie pustego nakrycia w większości dziś kojarzy nam się pamięcią o niespodziewanym gościu, który mógłby nawiedzić nasz dom
Spis treści
Dolny Śląsk
Dolny Śląsk jest województwem, które należy do bardziej zróżnicowanych kulturowo. Po zakończeniu II wojny światowej na tych ziemiach zamieszkali ludzie pochodzący niemal z całej Polski. Jedni upierali się przy tym, aby dochowywać tradycji i przyrządzać wszystko tak jak robili „dziadkowie”, inni byli bardziej otwarci i pod wpływem rozmów sąsiedzkich zmieniali gusta. To zróżnicowanie odzwierciedlane jest dziś nie tylko przez potrawy świąteczne, ale i tradycje.
Zostawianie pustego nakrycia w większości dziś kojarzy nam się pamięcią o niespodziewanym gościu, który mógłby nawiedzić nasz dom. Na Dolnym Śląsku natomiast kiedyś (być może i w niektórych domach i do dziś), wolne miejsce było zostawione dla zmarłego, którego zapraszano podczas modlitw za jego duszę. Symbole łączności pomiędzy zaświatami i ziemią było stawianie snopa słomy, oraz podawanie na stół maku. Ten konkretnie oznaczał, że nasz bliski zmarły zasnął snem wiecznym.
Tradycyjne potrawy świąteczne na stole wigilijnym
Potrawy świąteczne różniły się w zależności od regionu. Były to na przykład: kapusta z grzybami i z chlebem, fasolka z suszonymi śliwkami, zupa grzybowa z łazankami, barszcz czerwony z uszkami, karp z ziemniakami, ćwikła, na koniec podawano kompot z suszonych śliwek. Starsi Ślązacy wspominają, że pamiętają z dzieciństwa jak babcia podawała jako danie zawijane w ciasto śledzie, zupę grochową, kapustę i pierogi. Gospodarze po zakończonej wieczerzy wigilijnej udawali się do zwierząt, aby „połamać się” z nimi kolorowymi opłatkami.
Kujawsko-pomorskie
Dawnym obyczajem było pieczenie ciastek w kształcie zwierząt rolnych, ten rodzaj ciastek dawano właśnie zwierzętom, aby były silne i zdrowe
W dzień Wigilii w województwie kujawsko-pomorskim stawiano w kącie pomieszczenia snopek zboża, na ziemi rozrzucano słomę. W wielu wsiach nad stołem umieszczano ozdobioną część górną sosny. Były i takie miejsca w których sosna była stawiana cała na podłodze. Na niej to, zawieszano pieczywo przypominające kształtem zwierzęta domowe, ale i nie tylko.
Warto zwrócić uwagę, że akurat w tym województwie jeszcze do czasu połowy lat dziewięćdziesiątych w wielu miejscowościach nie obchodzono Wigilii Bożego Narodzenia. Jednak tam, gdzie była obchodzona, spożywano takie potrawy świąteczne jak: ryby, śledzie, zupa grzybowa, zupa z suszonych owoców, kiszka z kaszy i ziemniaków, kasza jaglana, kluski i pieczywo z makiem. Obowiązkowo na stole musiała pojawić się także zupa z suszonych śliwek, groch, jagła i kapusta z grzybami. Najpopularniejszymi słodkościami były tu pierniki i makowiec. Dawnym obyczajem było pieczenie ciastek w kształcie zwierząt rolnych. Ten rodzaj ciastek dawano właśnie zwierzętom, aby były silne i zdrowe.
Lubelskie
W województwie lubelskim natomiast wigilia została nazwana „pośnikiem”. Mówiono, że jak będzie w Wigilię tak będzie przez cały rok. Stąd nie było żartów w ten dzień. Szczególnie dbano o to, aby być dla siebie dobrymi, aby nic nie „przeskrobać”. Co więcej, starsi domownicy przykładali ogromną uwagę do tego, aby nikt z domowników nikomu (żadnemu sąsiadowi) w ten dzień nic nie pożyczał. Wierzono bowiem, że przez pożyczenie komuś rzeczy szczęście i dobroć mogą wyjść, choć w małym stopniu z domu, czego ze zrozumiałych względów nie chciano.
W województwie lubelskim natomiast wigilia została nazwana „pośnikiem”.
Z racji, że jest to jeden z bardziej wierzących regionów w Polsce, kobiety przywiązywały ogromną staranność to tego, aby potraw świątecznych było dwanaście. Tak jak dwunastu było Apostołów. Tradycyjne potrawy świąteczne na Lubelszczyźnie nie były wyszukane, jednak pieczołowicie przygotowywane. Obowiązkowo na „stole musiała pojawić się fasola przygotowana z makiem na słodko, kapusta z grzybami; barszcz czerwony z grzybkami, śledzie w marynacie z gorczycą pieczone w piecu na blachach wraz z cebulą, bułką i jajkiem, kutia z pszenicy obtłuczonej w stępie, pierogi gotowane z serem z siemienia konopnego, kartofle na cało z olejem i parzoną cebulą; kluski z makiem; kasza gryczana z grzybami, podawana w kapuścianych kiszonych liściach; podpłomyki w roztartym czosnku z olejem; kisiel z mąki kartoflanej i suszonych owoców; smażone racuchy z wolnego ciasta posypane cukrem, śliwki suszone i jabłka w kompocie”. Dania przyprawiano natomiast kminkiem, gorczycą, koprem i miętą. Gospodynie szczególną uwagę zwracały na fakt, aby tradycyjne potrawy świąteczne były ostre. Stąd dodawano do potraw większą ilość cebuli i czosnku.
Małopolska
Małopolska to region, w którym każdy obrzęd religijny powiązany był z okazją do licznych wróżb. Wykonywane były też czynności, które miałyby zapewnić zdrowie i bogactwo w nadchodzącym roku.
Przed Wieczerzą Wigilijną gospodynie wystrajały chałupę w rzeczy, które miały wypędzać z pomieszczenia zło. Gospodarz często przynosił snopy zboża, które stawiał po kątach chałupy. Miały zapewnić wyniesienie biedy z domu.
W dzień wieczerzy wigilijnej domownicy pościli. Rano ograniczano się do spożycia kromki chleba i wody. Wszyscy, a w szczególności dzieci, wypatrywali pierwszej gwiazdki. Gdy ta pojawiła się już na niebie można było usiąść do stołu i rozpocząć wieczerzę.
Zanim jednak to się stało, starannie trzeba było przygotować stół. Na blat kładziono siano, między nie wkładano pieniądze, które miały zapewnić bogactwo w kolejnym roku.
W dzień wieczerzy wigilijnej domownicy pościli. Rano ograniczano się do spożycia kromki chleba i wody
Perfekcyjna staranność
Na sianie z pieniędzmi, ułożony był obrus, na nim miski. W kilku regionach małopolski wierzono, że jeśli gospodyni położy na stole o jedną łyżkę za mało to wkrótce chałupę nawiedzi śmierć. Zatem ilość łyżek była przeliczana z perfekcyjną starannością. Od połowy lat dziewięćdziesiątych na stole wigilijnym zaczęto stawiać jedno nakrycie więcej. Miało być ono dla zmarłego członka rodziny. Domownicy łamali się opłatkiem. Bywało tak, że wkładano go wcześniej do miodu, aby był słodszy i dawał zdrowie, szczególnie najmłodszym członkom rodziny.
Wstaje tylko gospodyni
Niezależnie od tego, ile dań przyrządzono, wszystkie potrawy świąteczne musiały być ułożone na stole, gdyż w tym rejonie Polski na wsi od stołu podczas Wigilii nikt nie wstawał – jedyną osobą upoważnioną była gospodyni, która w razie skończenia dań, mogła donieść dokładkę.
Ilość potraw wigilijnych i ich jakość, zależała od bogactwa, bądź jego braku danej rodziny. Jednak standardem na większości stołach pojawiały się: dania mączne, rośliny strączkowe, kapusta, ziemniaki, śliwki, grzyby, miód i mak. W niektórych wsiach po zakończonej wieczerzy pito piwo.
Pamiętajmy o staropolskiej kuchni świątecznej. Tradycyjne potrawy świąteczne znajdują szczególne miejsce w organizowanych przez KOWR konkursach, których celem jest kultywowanie i rozpowszechnianie wiedzy o polskiej tradycji kulinarnej związanej ze Świętami Bożego Narodzenia.
Czytaj więcej:
Potrawy wigilijne – co symbolizują i dlaczego jest ich dwanaście?
[1] „Rok obrzędowy mojego regionu. Ginące obrzędy, zwyczaje, wierzenia i pieśni kresowe wsi polskiej z okolic Dubienki w południowo-wschodniej Lubelszczyźnie”, Stowarzyszenie Twórców Ludowych, Lublin 2003.
Obserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!