Ustawa o przywracaniu przyrody dobije rolnictwo

Niemożliwe stało się faktem. Kontrowersyjna ustawa o przywracaniu przyrody, jeden z elementów unijnej polityki klimatycznej, został 17.06.2024 r. zatwierdzony w Brukseli. Krótko mówiąc, środowiska rolnicze w Unii są w szoku.

Jak podkreślają komentatorzy, ustawa o przywracaniu przyrody była tak silnie oprotestowana, że nikt w Brukseli nie chciał głosowania nad nią przed eurowyborami. Ustawa była blokowana przez miesiące i tuż przed weekendem wydawało się, że blokująca mniejszość się utrzyma. Pojawiały się coraz głośniejsze głosy, aby usunąć projekt ustawy z porządku obrad. Ale nagle weszła Austria — „cała na biało…”.

Reklama

Ustawa była krytykowana od początku

Już w 2023 r. negocjatorzy Parlamentu Europejskiego i Rady osiągnęli polityczne porozumienie w sprawie ustawy o przywracaniu przyrody. Mimo prób Europejskiej Partii Ludowej obalenia tego porozumienia, propozycja otrzymała zielone światło od PE wiosną tego roku. Zatwierdzenie przez państwa członkowskie miało być formalnością. Jednak okazało się inaczej. Z powodu zmiany stanowiska Węgier i Holandii nie było wymaganej kwalifikowanej większości. A do przyjęcia ustawy potrzeba, aby co najmniej 15 z 27 państw członkowskich, reprezentujących minimum 65 procent ludności Europy, zagłosowało za.

Głos Austrii przeważył — kontrowersyjną ustawę przegłosowano

Nagle, wbrew oficjalnemu stanowisku swojego rządu, austriacka minister środowiska Leonore Gewessler ogłosiła, że zagłosuje za ustawą. Tak też w poniedziałek (17 czerwca) uczyniła. I jej głos przeważył. W efekcie osiągnięto kwalifikowaną większość. Dwadzieścia z 27 państw głosowało za, sześć było przeciw. Konkretnie to przeciwko głosowały: Polska, a poza tym również Finlandia, Włochy, Węgry, Holandia oraz Szwecja. Jedynie Belgia wstrzymała się od głosu, ponieważ nie było jednomyślności między jej regionami (Flandria była przeciw, Walonia — za).

Kanclerz Austrii chce unieważnienia głosu swojej minister

W Austrii wybuchła polityczna burza. Zielonej minister zarzuca się działanie ponad prawem. Ponadto nadużycie stanowiska, ponieważ w koalicyjnym rządzie Austrii nie było zgody w sprawie tej ustawy. Austriacka Partia Ludowa zapowiedziała, że postawi jej zarzuty karne. Ale poza wewnętrznymi rozliczeniami, kanclerz Austrii Karl Nehammer ma zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości UE o unieważnienie jej głosu.

Unijne źródła twierdzą jednak, że w Brukseli wyklucza się możliwość odwołania się od wyniku głosowania. Gewessler reprezentuje Austrię, a jej głos oddany na spotkaniu ministrów środowiska „jest prawnie wiążący”. Potwierdza to również serwis prawny Rady.

Dlaczego ustawa o przywracaniu przyrody wywołuje sprzeciw?

Co takiego zatem proponuje ten akt prawny, że jest tak kontrowersyjny? Na poziomie państw członkowskich do 2030 r. ma się rozpocząć proces przekształcania 30% siedlisk objętych przepisami z kiepskiego w dobry stan. Dotyczy to takich obszarów jak lasy, łąki, tereny podmokłe i rzeki. Priorytetowo traktowane będą obszary Natura 2000. Gdy ekosystem osiągnie dobry stan, będzie obowiązywał zakaz pogarszania jego stanu.

Również do 2030 r. państwa członkowskie muszą zacząć proces renaturyzacji co najmniej jednej trzeciej obszarów bogatych w torf. Co najmniej 25 procent takich obszarów trzeba będzie ponownie nawodnić, by odtworzyć torfowiska.

W Polsce to mniej terenów dla upraw

Jak zwraca uwagę Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa, w naszym kraju odtwarzanie terenów podmokłych dotyczy ok. 400 tys. hektarów najlepszych gleb w dolinach rzek. To znaczy, są to stanowiska o wysokiej jakości uprawnej i bardzo dobre dla hodowli zwierząt.

Ten obszar 400 tys. ha ma być zalany, co dotknie 35 tysięcy gospodarstw w Polsce. Czyli osłabimy krajowe rolnictw0 — twierdzi Ardanowski.

Jest hamulec bezpieczeństwa, ale…

W ustawie mowa jest o tym, że Komisja Europejska w 2033 r. ma dokonać przeglądu oceny stosowania ustawy oraz jej wpływu na sektory rolnictwa, rybołówstwa i leśnictwa. Wcześniej zaś może zawiesić stosowanie tych przepisów w przypadku „poważnych konsekwencji dla bezpieczeństwa żywnościowego na poziomie wspólnotowym”. Jak jednak zwracają uwagę komentatorzy, wobec napływu ukraińskiej żywności oraz umowy celnej z krajami Ameryki Południowej „hamulec bezpieczeństwa” może po prostu nigdy nie zostać zastosowany.

Oczywiście unijni rolnicy na tym stracą, to jest jasne.

Źródła: Agrarheute, vilt, wpolityce

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 4 / 5. Liczba głosów 4

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Google NewsObserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *