Ustawa wiatrakowa, a miało być mrożenie cen energii

Miała być ustawa o zamrożeniu cen energii. Tymczasem ze złożonego przez Koalicję Obywatelską i Polskę 2050 poselskiego projektu wychodzi ustawa wiatrakowa. Sprawdzamy, o co dokładnie chodzi? Dlaczego wymieniony projekt budzi tyle emocji? 

Ustawa wiatrakowa to popularna nazwa przepisu, który pod koniec listopada 2023 r. złożyli w sejmie posłowie KO i Polski 2050 (części Trzeciej Drogi).

Miało być wsparcie i zmniejszenie cen energii, a wyszło…

Jednym z pierwszych poselskich projektów ustaw jest złożony 28 listopada br. przepis, który pierwotnie miał na celu wsparcie odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła. Wszystko po to, gdyż zdaniem specjalistów bez wsparcia państwa od nowego roku ceny energii elektrycznej mogłyby wzrosnąć o ponad 70%. Dlatego też nawet ci, należący do najbardziej liberalnych rynkowo uważali, że utrzymanie zamrożenie cen energii jest konieczne. Stąd niezwłocznie trzeba procedować przepisy „ochronne”. Rządowy projekt takich przepisów, złożony 23.11.br, jednak nie został uwzględniony wśród prac zaplanowanych przez marszałka Hołownię.

Natomiast do pierwszego czytania w komisji wchodzi projekt przygotowany m.in. przez posłanka Paulinę Hennig-Kloskę (Polska 2050).

Paulina Hennig-Kloska, ustawa o mrożeniu energii-ustawa wiatrakowa

Jak się jednak okazało, ochrona konsumentów przed wzrostem cen energii jest wątkiem tego przepisu.

Poseł Przemysław Wipler z Konfederacji mówił bowiem, że jest to tak bardzo obszerna i skomplikowana oraz techniczna w brzmieniu ustawa, że ich specjalista analizuje zapisy już któryś dzień z kolei. I jeszcze nie dotarł do końca.

Według Tomasza Żółciaka z „Dziennika Gazety Prawnej”: miał to być elegancki w prostocie projekt ustawy. Tymczasem znajdują się w nim wrzutki brzydko pachnące lobbingiem konkretnych środowisk.

Głównie bowiem chodzi w nim o zmianę ustawy wiatrakowej z 2016 r. Według niektórych specjalistów tamte przepisy groziły paraliżem polskiej transformacji energetycznej.

Rodzi się więc pytanie, dlaczego tak szczytny cel, jak mrożenie ceny energii, który mógł zostać przedstawiony na kilku stronach przepisu, został wykorzystany do raczej zantagonizowania społeczeństwa? Mianowicie został obudowany zmianą dotychczasowej ustawy wiatrakowej, uwzględniając m.in. redukcję odległości turbin wiatrowych od zabudowań, parków narodowych i rezerwatów, ułatwieniem budowy farm fotowoltaicznych z możliwością wywłaszczenia kogoś na potrzeby transformacji energetycznej oraz przywrócenia obliga giełdowego.

Wrzucenie propozycji ustawodawczych dot. wyhamowania wzrostu cen energii do jednego worka z tak skonstruowanymi przepisami dot. liberalizacji budowy wiatraków to dość niskie zagranie polityczne. Nie pasuje ono do zapowiedzi podwyższenia standardów legislacyjnych składanych przed wyborami — czytamy na portalu energetyka24,com.

Ustawa wiatrakowa czy wiatrakowy skandal?

Złożone propozycje są teoretycznie autorstwa parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej oraz części Trzeciej Drogi. Ściśle mówiąc, Polski 2050 Szymona Hołowni. Teoretycznie, gdyż spośród 100 posłów podpisanych pod tym projektem, niektórzy nie znali jego treści.

Nie znam tego projektu. To jest projekt Koalicji Obywatelskiej? (…) Nie muszę znać całego projektu ustawy — mówił Michał Szczerba, przepytywany przez „Wirtualną Polskę”, potwierdzając autentyczność swojego podpisu pod tym dokumentem.

Pytana o tę ustawę wczoraj, tj. 30 listopada posłanka Wanda Nowicka z Nowej Lewicy twierdziła, że projekt trafi do konsultacji społecznych i wtedy się go poprawi. Problem w tym, że czas leci. A podjęcie decyzji o mrożeniu cen energii i ochronie przed wykluczeniem energetycznym dużej liczby najuboższych jest niezwłocznie potrzebne.

Co ustawa wiatrakowa oznacza dla mieszkańców wsi?

Część specjalistów od ogólnie pojętej zielonej energetyki uważała, że ustawę z 2016 r. trzeba zmienić, gdyż hamuje ona transformację energetyczną. Ściśle mówiąc, chodziło o odległość lokowania wiatraków — określaną jako 10 h od zabudowań mieszkalnych.

Co to jest 10 h?
Otóż jest to dziesięciokrotność wysokości elektrowni wiatrowej. Taka bowiem wg przepisów z 2016 r. była minimalna odległość nowej inwestycji (wiatraka) od istniejących zabudowań mieszkalnych oraz parków narodowych i rezerwatów. Te obostrzenia były jednocześnie ograniczeniami nie do pokonania. Według ekspertów praktycznie brakowało miejsc pod takie inwestycje.

W takim razie, na czym polega nowelizacja wg projektu poselskiego złożonego 28.11.2023 r.? W jakiej odległości może stać wiatrak?
Obecnie ta odległość będzie mogła być mniejsza (nawet 300 m), niezależnie czy chodzi o domy mieszkalne, czy formy ochrony przyrody. Generalnie jednak inwestycja ma się znaleźć w takiej odległości od terenu podlewającego ochronie akustycznej, zależnej od maksymalnego emitowanego hałasu przez elektrownię wiatrową. Wiatraki cichsze będą więc mogły stanąć bliżej domów mieszkalnych.

Poza tym posłowie w projekcie zgadzają się nawet na możliwość wywłaszczenia osób prywatnych na życzenie inwestorów.

Czekamy i obserwujemy rozwój wypadków. Dzisiaj nie ma medium, bez względu na preferencje polityczne, które nie krytykuje tego projektu.

Obserwowałam w tym roku efekty pracy farmy wiatrowej na północy Polski, ulokowanej na polu uprawnym. W warunkach suszy tam panującej, w znacznym promieniu od wiatraka roślinność uprawna wyschła całkowicie. Skoro tak było na otwartej przestrzeni, przy wiatrakach znacznie od siebie oddalonych, to przy większej liczebności elektrowni wiatrowych trzeba mieć świadomość, że mikroklimat bardzo się zmieni w kierunku nawet stepowienia.

Czytaj również: Jakie prognozy cen nawozów na 2024 rok?

Źródło: RP, GW, WP,

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 4 / 5. Liczba głosów 4

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *