Barszcz Sosnowskiego to szczególnie roślina. Jest wyjątkowo przygotowana do przetrwania w każdych warunkach. Skąd się wziął w Polsce?
Choć nie chce się w to wierzyć, barszcz Sosnowskiego sprowadzony został do Polski zupełnie świadomie.
– Przywieziono go do Polski w czasach PRL-u ze Związku Radzieckiego – mówi Jerzy Jaskiernia z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. – To duża i masywna roślina, zamysł był więc taki, że będzie doskonałą rośliną paszową, zwłaszcza, że – jak szacowano – mógł dać z ha nawet ok. 60 t paszy.
Choć nie chce się w to wierzyć, barszcz Sosnowskiego sprowadzony został do Polski zupełnie świadomie.
Roślinę przywieziono do Polski w latach 50. XX w. W latach 70. został rozpowszechniony jako roślina pastewna. Barszcz Sosnowskiego to roślina dwuletnia. Należy do rodziny baldaszkowatych, czyli selerowatych. W swoim macierzystym terenie, na Kaukazie, osiąga ok. 1,5 m wysokości. Ale w Polsce warunki do rozwoju barszczu są wybitnie korzystne – dlatego barszcz sięga czasem i 3,5 m wysokości, a liście wyrastające z rozety miewają nawet 2 metry długości.
To roślina naprawdę wyjątkowa, z powodu swojej odporności na wszelkie sposoby niszczenia.
Uprawiany był przede wszystkim w PGR-ach, gdzie czasem brakowało paszy dla bydła. Po transformacji ustrojowej wiele PGR-ów świeciło pustkami przez wiele lat. Barszcz mógł więc bez kłopotów rosnąć i się rozmnażać. Roślina niejako wymknęła się spod kontroli i stała się powszechna prawie w całej Polsce.
– To roślina naprawdę wyjątkowa, z powodu swojej odporności na wszelkie sposoby niszczenia – mówi Jerzy Jaskiernia. – Dlatego Uniwersytet Rolniczy w Krakowie wspólnie z Instytutem Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – Zakładem Doświadczalnym Grodkowice i Małopolską Izbą Rolniczą przygotował projekt „Środowisko bez Barszczu Sosnowskiego Heracleum Sosnowskyi Manden”. Musimy dać odpór tej szkodliwej roślinie.
To wyjątkowo niebezpieczna roślina, bo nie tylko parzy, ale i uszkadza drogi oddechowe, a rany leczą się bardzo źle.
Barszcz lubi tereny wilgotne, jego nasiona doskonale przenoszą się z nurtem rzek.
– A po wylewach powodziowych najczęściej skażona barszczem jest cała okolica – dodaje Jerzy Jaskiernia. – To wyjątkowo niebezpieczna roślina, bo nie tylko parzy, ale i uszkadza drogi oddechowe, a rany leczą się bardzo źle. Jeśli spotkamy na swej drodze te rośliny, to nie należy ich dotykać, ani próbować niszczyć – efekt może być dokładnie odwrotny. Każdy z kawałków pociętego korzenia potrafi wypuścić nowy korzeń i nowe łodygi – czyli odrosnąć. Nawet odcięte łodygi potrafią się same ukorzenić. Ścinanie samych baldachów powoduje, że odrastają nowe, a roślina staje się wieloletnia. Roślina jest tak przygotowana do przetrwania, że na zimę wciąga w ziemię szyjkę korzenia, żeby nie przemarzła.
Pan Jaskiernia jest kierownikiem projektu „Środowisko bez Barszczu Sosnowskiego Heracleum Sosnowskyi Manden”. W następnych dniach napiszemy o zagrożeniach dla zwierząt, ludzi oraz o tym, czy i jak można wygrać walkę z barszczem Sosnowskiego.
Barszcz Sosnowskiego jest rośliną niezwykle niebezpieczną dla ludzi, a zwłaszcza dzieci. Co roku, latem media informują o kolejnych przypadkach oparzeń spowodowanych kontaktem z jego kwiatostanem, liśćmi i łodygą.
Czytaj więcej: http://laczynasogrod.pl/barszcz-sosnowskiego-objawy-zwalczanie/