Ile powinno być wody w glebie?

Problem odpowiedniego nawodnienia upraw staje się szczególnie aktualny na wiosnę, gdy rośliny budzą się do życia i planowane są nowe zasiewy. Po tegorocznej zimie woda w glebie jest i jest jej dosyć sporo, co dobrze wróży przy wiosennych wschodach.
Meteorolodzy nie mają natomiast dobrych prognoz długoterminowych i zapowiadają równie gorący rok, jak ten poprzedni. Czy da się zatem wpływać na ilość wody w glebie, a co za tym idzie przeciwdziałać jej brakom i nadmiarom?
Od kilku lat odczuwamy bardzo dotkliwie skutki zmian klimatycznych. Najpoważniejszym zagrożeniem dla upraw w naszym kraju staje się natomiast susza. Anomalie pogodowe, takie jak śnieg w maju czy ulewne deszcze z gradem, zdarzają się również coraz częściej i z powodzeniem niszczą uprawy. Chociaż nie możemy zapobiegać zjawiskom ekstremalnym, możemy przeciwdziałać ich skutkom. Podpowiemy zatem, co robić, aby utrzymywać odpowiednie nagromadzenie wody w glebie i jak radzić sobie z jej nadmiarem.
Spis treści
Ile powinno być wody w glebie?
Najważniejszym czynnikiem do osiągnięcia wysokich plonów w uprawie jest odpowiednia zawartość wody w glebie. Źródłem wody glebowej są: opady atmosferyczne, podsiąk kapilarny z głębszych warstw, kondensacja pary wodnej, nawodnienia i nawożenia organiczne. Jednak to głównie od składu i struktury gleby oraz zawartości w niej substancji organicznych zależy zdolność do retencji wodnej.
Jak wiadomo, produkcja roślinna wymaga znacznych ilości wody. Aby zmierzyć jej niezbędną ilość dla danej uprawy, za miarę należy przyjąć się współczynnik transpiracji (zapotrzebowanie wodne danej rośliny związane z czynnym parowaniem wody z jej naziemnych części) i tzw. polowe zużycie wody. Biorąc pod uwagę oba współczynniki, jesteśmy w stanie wyliczyć na tej podstawie, że ilość wody zużywana w produkcji roślinnej jest równa 1/2–3/4 opadów atmosferycznych (za: J. Drozd, M. Licznar, S.E. Licznar, J. Weber, Gleboznawstwo z elementami mineralogii i petrografii, Wrocław 2002).
Roślina | Polowe zużycie wody w mm określone dla warstwy gleby 0–100 cm | Współczynnik transpiracji H2O/kg s.m. | |
1. | Pszenica | 280–450 | 271–639 |
2. | Owies | 240–520 | 423–876 |
3. | Ziemniaki | 200–450 | 285–575 |
4. | Buraki cukrowe | 370–420 | 304–377 |
5. | Kapusta | 390–420 | 250–600 |
6. | Bobik | 400–560 | 209–736 |
7. | Koniczyna | 380–420 | 330–731 |
8. | Lucerna | >400 | 568–1068 |
W powyższej tabeli wyraźnie widać, że wymagania co do ilości wody różnią się w zależności od uprawianych roślin. Największe mają rośliny wykształcające dużą masę zieloną na powierzchni gleby. Przy wymaganiach wodnych duże znaczenie ma ponadto współczynnik transpiracji.
Wynikiem małej przepuszczalności w glebie może być brak warstwy próchniczej, a co za tym idzie rozwój w jej podłożu warunków beztlenowych sprzyjających drobnoustrojom chorobotwórczym.
Co za dużo to niezdrowo…
Woda w glebie dostępna dla roślin na wiosnę warunkuje ich wzrost i rozwój po zimowym spoczynku. Musimy jednak pamiętać, że nadmiar wody jest dla roślin bardziej niekorzystny niż jej niedobór, dlatego zastoiska wodne, podtopienia i duża ilość opadów w danym okresie prowadzi do gnicia roślin i powoduje rozwój wielu chorób grzybowych. Stojąca woda ogranicza ponadto rozwój korzeni i wypłukuje z gleby niezbędne dla roślin składniki pokarmowe.
Przy wiosennym siewie odpowiednia wilgotność gleby ma natomiast duże znaczenie dla kiełkowania ziarna, a ewentualne niedobory wody w tym czasie mogą nawet zahamować ten proces. Najlepsze warunki do rozwoju ziarna stwarzamy, wysiewając je w wilgotną glebę przy jej temperaturze oscylującej wokół 6–8°C. Natomiast wysiew ziarna w zbyt wilgotną glebę może przyczynić się do wydłużenia okresu wschodów, obniżyć obsadę roślin, czy spowodować wystąpienie zgorzeli przedwschodowej.
Niechciane „oczka wodne”

Brak sprawnej melioracji skutkuje często zaniechaniem uprawy w części pola, bo woda w glebie występuje w nadmiarze.
Po „deszczowej zimie”, która niejako zrekompensowała straty zeszłorocznej suszy, gleba wielu rejonach naszego kraju jest dobrze nawodniona. I tu pojawia się problem z szybkim wjazdem na pole po zimie. W wielu miejscach o tej porze roku możemy zaobserwować bowiem tzw. zastoiska wodne, które często wiążą się z brakiem skutecznej melioracji.
– Co roku na moim polu, zawsze w tym samym miejscu, pojawia się stawik o wymiarach ok. 15 na 10 m. Jest to dla mnie spory problem, bo woda utrzymuje się tam niekiedy aż do maja. W tym miejscu najczęściej nie mam w ogóle roślin lub są one bardzo małe. Myślę, że winna jest niesprawna melioracja, bo pobliski rów wypełniony jest wówczas wodą po brzegi. Już raz próbowałem na własną rękę go udrażniać, bo od lat nie był pogłębiany, ale nie dało to żadnego rezultatu i wody w glebie nadal było zbyt dużo. W tym roku zamierzam dokopać się do dreny, ale to już grubsza robota – mówi Tadeusz Mularczyk, rolnik z Jerzmanowej (pow.głogowski).
Skutki niesprawnej melioracji
Stan instalacji drenarskiej należy sprawdzać okresowo. Za jej niedrożność w dużej mierze odpowiadają uszkodzenia mechaniczne spowodowane naciskiem kół ciągnika i maszyn na podłoże oraz zaczopowania. Zatkane dreny można natomiast czyścić specjalnymi drążkami lub przepłukiwać je wodą.
Wieloletnie zaniedbania w materii urządzeń melioracyjnych na rolniczych polach, podobnie jak brak inwestycji w retencję wodną, skutkują w różnych okresach albo brakiem wody w glebie, albo jej nadmiarem.
– Moje pola zlokalizowane są nad rzeką i do tej pory albo były zalewane w czasie wzmożonych opadów, albo wysuszane w czasie suszy. Myślę, że problemem nie jest tu tylko zmieniający się klimat, ale również brak racjonalnej polityki. Wodę usuwaną z pól po wiosennych roztopach można byłoby gromadzić w specjalnych zbiornikach retencyjnych i używać do nawadniania upraw w okresach suszy – mówi Arkadiusz Dziubek, rolnik z pod Legnicy.
Problemy z glebą
Jednak pojawiające się wiosną zastoiska wodne na polach, nie są jedynie zasługą niesprawnej melioracji. Jak przekonuje Tomasz Staćko, ekspert rolny z Zielonej Góry, przyczyny zbyt dużego nagromadzenia wody w glebie mogą być różne.

Zarośnięte roślinnością rowy to częsty widok. Niestety taki stan rzeczy będzie miał swoje konsekwencje.
– Powstawanie zastoisk na polach to równie często sygnał złej kondycji gleby. Na szczęście rośnie świadomość rolników w tym względzie. Wynikiem małej przepuszczalności w glebie może być brak warstwy próchniczej, a co za tym idzie rozwój w jej podłożu warunków beztlenowych sprzyjających drobnoustrojom chorobotwórczym. Następną przyczyną może być zła struktura gleby, która traci swoją porowatość przez przejazdy ciężkim sprzętem. Bardzo często obserwowane jest tworzenie się podeszwy płużnej związanej ze zbiciem podglebia. Bez zabiegów typu głęboszowanie, orki z pogłębiaczem, czy uprawy roślin głęboko korzeniących nie poradzimy sobie z problemem zastoisk na polu – mówi ekspert.
Zabiegi i badania
Problem zastoisk wodnych powstałych w wyniku zaskorupiania się gleby możemy rozwiązać również, stosując odpowiednie zabiegi agromelioracji. Natomiast regularne badania gleby pomogą nam ustalić braki i dobrać odpowiednie dawki nawozów.
– Jeżeli chcemy poprawić przepływ wody w glebie, głównie usprawnić odpływ podpowierzchniowy, możemy wykonać zabieg orki agromelioracyjnej na określonej głębokości, która może wynieść nawet 1 m. Jednak koszty takiego zabiegu są dość wysokie. Dobre efekty daje również uprawa poplonów roślin o korzeniu palowym, takich jak np. łubin. Warto także regularnie badać glebę , by dokładnie znać jej zasobność, bo tylko wtedy jesteśmy w stanie efektywnie nawozić nasze pola – wyjaśnia ekspert.
W czasie suszy… woda w glebie?
Od kilku lat w Polsce zmagamy się z suszą, która szczególnie daje się we znaki rolnikom z południowo-wschodnich rejonów naszego kraju. Jak przekonują eksperci, najskuteczniejszym rozwiązaniem w sytuacji powtarzającej się, wieloletniej suszy, byłaby racjonalna gospodarka wodą, polegająca na gromadzeniu jej w zbiornikach retencyjnych. Jednak takie działania wymagają sporych nakładów finansowych i odważnych decyzji władz na najwyższym szczeblu. Mało którego rolnika stać natomiast na budowę własnych, małych zbiorników retencyjnych czy deszczowni. Dlatego rolnicy starają radzić sobie ze skutkami suszy, przede wszystkim dostosowując produkcję i agrotechnikę do panujących warunków.
W przypadku odmian jarych niezwykle ważne są warunki ich wysiewu. Dobrym wyznacznikiem jest tu temperatura gleby, która np. przy siewie kukurydzy powinna oscylować wokół 8°C. Ważna jest też wilgotność.
– Od 3 lat staram się wprowadzać w swoim gospodarstwie takie uprawy, aby jak najmniej odczuwać skutki suszy. Po pierwsze postawiłem na płodozmian i wysiew roślin motylkowych. Na wiosnę sieję także na ok. 25 ha kukurydzę – mówi Arkadiusz Warych, 45-letni rolnik z Wielkopolski.
Rośliny odporne na suszę
Jak natomiast przekonują eksperci, w czasie niedoborów wody bardzo ważne jest dostosowanie upraw pod takim kątem, aby były one możliwie jak najbardziej odporne na niekorzystne warunki atmosferyczne.
– Wybierając odmiany ozimin, musimy zwrócić uwagę na ich zimotrwałość i szybkość dojrzewania, bo tylko takie poradzą sobie z suszą. Dobrze jest wysiewać je także rzadziej, by rośliny miały możliwość wykształcenia silnego systemu korzeniowego w glebie. Natomiast w przypadku odmian jarych niezwykle ważne są warunki ich wysiewu. Dobrym wyznacznikiem jest tu temperatura gleby, która np. przy siewie kukurydzy powinna oscylować wokół 8°C. Ważna jest też wilgotność, dlatego na wiosnę ograniczmy zabiegi powodujące nadmierne parowanie wody z gleby. Orkę czy talerzowanie lepiej jest natomiast przeprowadzić jesienią, a wiosną postawić na zabiegi doprawiające – wyjaśnia Tomasz Staćko.
Przy suszy bardzo ważne jest dbanie o rozwój mikroorganizmów w glebie, by zwiększyć warstwę próchniczą, przez co gleba zatrzymuje wilgoć.
Jak zatrzymać wodę w glebie?
Susza wpływa przede wszystkim na dynamikę wzrostu roślin w okresie wegetacji, a co za tym idzie na późniejszą wielkość i jakość plonów. W okresie niedoborów wody kluczowe staje się więc zapewnienie glebie takich możliwości, aby zatrzymać w niej jak największą wilgotność. Takiemu postępowaniu służy odbudowa warstwy próchniczej i regularne wapnowanie.
– Przy suszy bardzo ważne jest dbanie o rozwój mikroorganizmów w glebie, by zwiększyć warstwę próchniczą, przez co gleba zatrzymuje wilgoć. Jesienią nawożę pola obornikiem z pożytecznymi bakteriami, grzybami i glonami. Pamiętam również o regularnym wapnowaniu. Wiosną monitoruję natomiast stan azotu w glebie – mówi Arkadiusz Warych.
Uproszczenia w uprawach
Coraz więcej rolników przestawia się także na system uprawy bezorkowej, w tym siew bezpośredni czy siew w mulcz. Chociaż zastosowanie uproszczeń w uprawie wiąże się w pierwszych latach ze spadkami plonowania, to przynosi dodatnie efekty w odbudowie materii organicznej i utrzymywaniu wilgoci w glebie. Działania takie sprawdzają się szczególnie w czasie długoletniej suszy.
– Zdecydowałem się na siew bezpośredni, bo chciałem poprawić strukturę gleb w moim gospodarstwie, a zyskałem także zatrzymanie wilgoci w glebie w czasie suszy. Z powodzeniem stosuję tę metodę już od 4 lat. Jedynym minusem, jaki widzę, jest spory koszt samych maszyn i zmiany w organizacji upraw, które muszą być dobrze przemyślane i zaplanowane – mówi Tomasz Nowak, rolnik z Giebułtowa (woj. małopolskie).

Jednym z uproszczeń w uprawie jest siew w mulcz, czyli w materię organiczną pozostałą np. po poplonach. Jakie są jego zalety?
W ostatnich latach, kiedy tak często obserwowane są niekorzystne z punktu widzenia produkcji roślinnej zjawiska atmosferyczne, warto postawić na racjonalną i przemyślaną uprawę. Nie jesteśmy bowiem w stanie przewidzieć przebiegu sezonu wegetacyjnego i wystąpienia anomalii. Możemy jednak wprowadzić w agrotechnice takie działania, które w dużej mierze złagodzą skutki niekorzystnych zmian klimatycznych. Jednymi z nich jest na pewno efektywne zagospodarowanie wody z opadów i polepszenie przepuszczalności gleby.

W sezonie 2015 czyli susza, jęczmień jary siany bezorkowo 7,5 t