Coraz mniej pszczół? To dla sadowników duży problem!
Mała liczba rodzin pszczelich to duży problem, zwłaszcza w niektórych regionach sadowniczych. Doszło już nawet do tego, że sadownicy muszą sprowadzać do swoich sadów ule z innych województw. Jak jeszcze radzą sobie z tym problemem gospodarze?
Pszczelarze biją na alarm. Liczba rodzin pszczelich w Polsce wynosi obecnie 1,55 miliona i z roku na rok maleje. Aby zapewnić pełne zapylenie sadownicy muszą sprowadzać ule do sadów. Pszczoły przywożone są z regionów, gdzie jest ich najwięcej, czyli z woj. lubuskiego, warmińsko- mazurskiego i podkarpackiego.
Spis treści
Murarka a może trzmiel?
– Sadownicy chcąc zapewnić optymalne zapylenie owoców sięgają po różne rozwiązania. W przypadku uprawy Jabłek Grójeckich z Chronionym Oznaczeniem Geograficznym (ChoG) stosujemy murarkę. Tam, gdzie są one obecne w sadach zapylenie utrzymuje się na wysokim poziomie. Rozwiązaniem są też trzmiele, sadownicy wykorzystują je na przykład na plantacjach borówki amerykańskiej. Dlaczego? Borówka ma bowiem dzwonkowate i głębokie kwiaty, więc pszczoły mają problem, żeby się do nich dostać, a trzmiele sobie z tym świetnie radzą – mówi dla portalu agrofakt Dariusz Szymański, prezes grupy producenckiej Nasz Sad, członek zarządu Stowarzyszenia Sady Grójeckie.
Coraz mniej pszczół nie tylko w Polsce
Malejąca liczba rodzin pszczelich to problem nie tylko w Polsce. Szacuje się, że w niektórych krajach Unii Europejskiej ilość pszczół w ciągu ostatnich lat zmniejszyła się o połowę. Tymczasem aż 84% gatunków roślin w Europie potrzebuje zapylania. Jak podkreśla Dariusz Szymański sadownicy są świadomi tego problemu i dbają o to, aby pszczoły były obecne w sadach.
– Sadownicy są doskonale wykształceni i znają się na swojej pracy. Dobrze wiedzą jak przebiega cykl rozwoju owoców. Dbają więc o bezpieczeństwo pszczół, zarówno dla własnych korzyści jak i dla dobra wspólnego, dla nas wszystkich – opowiada Dariusz Szymański.
Obserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!