Uprawa i żniwa soi oraz jej wpływ na glebę
Wydłużający się okres wzrostu i rozwoju roślin oraz dużo dni słonecznych sprawiają, że uprawa soi w Polsce zyskuje na popularności. Sprawdzamy, jak wyglądały tegoroczne żniwa soi.
Suchy i ciepły okres wegetacji sprawił, że rolnicy wcześniej niż zwykle zaczęli zbierać rośliny motylkowe. – W tym roku mamy bardzo ładną pogodę, także nasiona są suche, nie ma potrzeby dosuszania. Uważam, że plony są, jak na tak suchy rok, bardzo dobre. Wahają się w przedziale od 2,6 do 3,4 t/ha – informuje Marcin Markowicz, Top Farms Głubczyce.
Spis treści
Rosnąca popularność soi
Z roku na rok struktura zasiewów soi w Polsce wzrasta. Dzięki dziewięcioletnim doświadczeniom w uprawie soi areał upraw w Polsce wzrósł. Profesor Edward Gacek z Centralnego Ośrodka Badań Roślin Uprawnych szacuje, że wynosi on między 17 a 20 tys. ha. Roślina jest doceniana za jej łatwą agrotechnikę oraz jako przerywnik w płodozmianie zbożowym.
– Tutaj na płaskowyżu głubczyckim, gdzie występują gleby lessowe, można popełnić w uprawie tylko jeden błąd: nie posiać. A poza tym, żadnych błędów więcej się nie popełnia – uważa profesor Andrzej Kotecki z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Większość plantacji soi w Polsce to uprawy nasienne. Rolnicy przeważnie mają podpisane kontrakty, a ze zbytem nie ma problemu.
– Opłacalność w tym roku powinna być na poziomie porównywalnym pszenicy ozimej. Jeżeli uda się uzyskać plon 3 ton z hektara i sprzedać po cenie 1500 złotych lub więcej, no to powinniśmy zarobić na hektarze, no myślę, powyżej 1500 złotych. Przy soi produkowanej na nasiona, tutaj ten zysk może być jeszcze większy – mówi Marcin Markowicz.
Uprawa soi a jej opłacalność
Dobrze opłacalność uprawy soi ocenia profesor Andrzej Kotecki, który zwraca uwagę na zredukowanie praktycznie do zera nakładów na nawożenie azotem. – W związku z tym, to poprawia znakomicie opłacalność uprawy tej rośliny. A wypadnięcie soi z zazieleniania jest według mnie błędem – podkreśla profesor Kotecki.
Dr Ryszard Bandurowski, gleboznawca z Prudnika, dostrzega, że na opłacalność uprawy soi wpływa także zasobność w wodę oraz jakość gleb, na których soja powinna być uprawiana.
– Ten rok, generalnie każdy rok uprawy soi to jest jedna wielka pokora i czynnikiem determinującym tę roślinę, oprócz odmian, które są ważne i na pewno w jakiś sposób, w dobrych warunkach, mogą wpływać na wielkość plonu ostatecznego, jest woda i tutaj nic mądrego w zasadzie nikt nie wymyślił. Dlatego wydaje się, że logika uprawy soi musi się opierać o pojemność wodną i o jakość gleb. Jeżeli gleby są słabe i bardzo słabe, trudno tutaj mówić o sensownym postępowaniu z perspektywy opłacalności – mówi ekspert.
Uprawa soi ma wyjątkowe zdolności poprawiania żyzności gleby. Azot wiązany przez bakterie brodawkowe, z którymi współżyje ta ciepłolubna roślina strączkowa, jest lepiej przyswajalny przez inne rośliny niż ten pochodzący z nawozów mineralnych. Niewykorzystany przez soję azot pozostaje w glebie i jest pobierany przez rośliny następcze.
Żniwa soi
Po żniwach soi rolnicy zaczynają uprawiać glebę. Jej wpływ na właściwości gleby, po zbiorach, opisuje Marian Górecki, prezes Rogowskiej Hodowli Roślin. – Stanowisko po soi to jest dla rolnika wielkie błogosławieństwo. Soja, po pierwsze, jak widać tu na tym polu, pozostawia je czyste. Tutaj nie doznało żadnej obróbki typu gruber, nie użyto też maszyny do podorywek. Jest to pole po zebraniu soi. To jest pierwsze. Po drugie soja pozostawia w glebie azot. Czysty azot w 100% przyswajalny do 40 kilogramów na hektar. Nie mniej jednak wolę być ostrożny w tych wypowiedziach i powiem, niech zostawi połowę, 20 kilogramów azotu. To już dla następstwa czarnych roślin już jest jakoby pierwsza dawka.
Cenny przedplon
Soja jest cenną rośliną przedplonową, gdyż wzbogaca glebę w azot. Dodatkowo korzenie soi głęboko drenują glebę, co powoduje jej rozluźnienie, oraz ułatwiają zdolność pobierania trudno przyswajalnych składników pokarmowych, przemieszczając je z warstwy podornej na wierzch.
– W tym przypadku tutaj będą siane buraki cukrowe. Więc to już nie ma aż takiego dużego znaczenia. Natomiast gdyby były siane zboża, zaraz po zbiorze słomy, to byłaby to już pierwsza dawka azotu dla tych zbóż – mówi prezes Rogowskiej Hodowli Roślin, Marian Górecki.
Obserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!