I co z tego, że… mamy sukces w zwalczaniu barszczu Sosnowskiego?

Likwidacja barszczu Sosnowskiego stan i perspektywa. W czerwcu 2014 r. w Małopolsce udało się uruchomić działanie „Środowisko wolne od barszczu Sosnowskiego” . Po trzech latach rozejrzeliśmy się wokół, ucieszyliśmy się, że zielsko wymiotło dokumentnie i odtrąbiliśmy sukces. Wszyscy jego ojcowie poszli każdy w swoją stronę. A chwast wrócił i poczyna sobie coraz śmielej. Co było do przewidzenia.
Napisałem „udało się uruchomić”. Tak, pospolitego ruszenia nie było. Przynajmniej z początku nadzieja i entuzjazm pozostawały w deficycie. Władze samorządowe od gmin po urząd marszałkowski, wojewoda, Uniwersytet Rolniczy chórem nawoływali do akcji dyskretnie wabiąc dofinansowaniem. Zdecydowało się 21 gmin, w których oznaczono łącznie około 123 hektary porośnięte barszczem Sosnowskiego. Machina ruszyła dopiero u progu lata, gdy chwast był już mocno rozrośnięty.
Spis treści
Nieprzemyślana likwidacja barszczu Sosnowskiego
Trzeba było zmienić plany działania. Zamiast opryskiwań herbicydami jako pierwsze wykonano koszenie. Potem wykorzystano mieszankę flazasulfuronu z glifosatem. Tam gdzie rosły łany – posłano ciągnikowe opryskiwacze. Pojedyncze rośliny były wycinane poniżej szyjki korzeniowej, a w powstały otwór aplikowano herbicydy. Na terenach ochronnych wodociągów, w rezerwatach itp. posługiwano się mazaczami. Wszystkie prace wykonywały wybrane w przetargach specjalistyczne firmy wiedzące z czym mają do czynienia.
Niewątpliwie po pierwszym sezonie w zwalczaniu barszczu Sosnowskiego zmieniła się atmosfera. Ludziska, a i władze gminne, uwierzyli, że z tego może coś być. Zgłosiło się jeszcze 9 samorządów dorzucając około 70 nowych hektarów do oczyszczenia. Ci, co już zaczęli w ubiegłym sezonie, szukali odbijających roślin chwastu i „nasyłali” likwidatora z nożem i plecakowym opryskiwaczem. Nie dopuszczano już do rozrośnięcia się barszczu. W trzecim sezonie programu wyszukiwano niedobitków i młode siewki, które wykiełkowały z nasion zawleczonych przez wiatr czy wodę nieraz daleko od miejsc występowania roślin macierzystych.
Płonne nadzieje na sukces
Przez te trzy lata stopniowo w całym kraju budziło się zainteresowanie, jaki to też Krakusy mają sukces w zwalczaniu barszczu Sosnowskiego. Toż to wyjątkowo upierdliwe zielsko, które wszystkim dobrze zalazło za skórę. A tu wyszło… nie jak zwykle – wyszło, co było widoczne gołym okiem na poboczach przelotowych dróg, wzdłuż cieków wodnych na tak licznych w Małopolsce zaniedbanych miedzach, resztówkach, śródpolnych zakrzaczeniach – na wszytkich tych zbyrkach i w paryjach. Zaś Krakusy zrobiły „renament” – koszt imprezy: 3,8 mln, dofinansowanie z funduszy europejskich: 3,2 mln zł, reszta ze środków własnych. Radości było co niemiara, no minimum 200 hektarów, więc już za prywatne, gdzieś na boczku tu i ówdzie rozpito jakieś pół „litry”.
No i co z tego, że taki mieliśmy piękny, wypracowany, w pełni zasłużony sukces w zwalczaniu barszczu Sosnowskiego? Jak w „Weselu” (o Wyspiańskim myślę!): „myśmy wszystko zapomnieli…”. Kontrola NIK, która objęła Ministerstwo Środowiska, Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, pięć wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz 21 urzędów miast i gmin (plus kwestionariusze rozesłane do 652 miast i gmin kraju) alarmuje: w Polsce nie opracowano całościowego i spójnego systemu zwalczania barszczy kaukaskich (oprócz barszczu Sosnowskiego jest bowiem jeszcze jego pobratymiec – barszcz Mantegazziego).
Likwidacja barszczu Sosnowskiego w Polsce a ustawy
Monitoring różnych organizacji pozarządowych i jednostek naukowych dowodzi, że oba gatunki barszczy (barszcz Sosnowskiego oraz Mantegazziego) szybko rozprzestrzeniają się. Ponadto skuteczność podejmowanych prób ich zwalczania jest niewielka. Likwidacja barszczu Sosnowskiego stanowi nie lada problem. Co więcej Polska nie dopełniła zobowiązań wdrożenia rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady Europy w sprawie działań zapobiegawczych w tej kwestii. Najpierw miały być u nas opracowane założenia do zmian w ustawie o ochronie przyrody, potem zdecydowano się na osobną ustawę i zaczęto prace nad jej projektem. Od początku, czyli projektu zmian do ustawy podjętych w 2015 r. do zakończenia kontroli NIK 11 września 2019 r. prac nad projektem stosownej ustawy nie zakończono, zaś termin wymagany przez Radę i Parlament Europejski upłynął 14 lipca 2019 r.
