Opłacalność produkcji warzyw coraz gorsza. Co dalej?
Opłacalność produkcji warzyw w dzisiejszych realiach rynkowych jest coraz gorsza. Czy można to zmienić? Co zrobić, aby gospodarstwo producenta warzyw dobrze funkcjonowało na rynku i przynosiło dochody? Jest na to sposób.
O tym, jak zapewnić opłacalność produkcji warzyw i co zrobić, aby dostosować ten sektor do rynkowych realiów rozmawiam z Witoldem Bogutą, prezesem Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw.
Spis treści
Brak zorganizowania producentów warzyw
Podstawową bolączką sektora warzywniczego w Polsce jest niski stopień zorganizowania producentów. Dlaczego tak się dzieje? Jakie są tego powody? I dlaczego to jest takie ważne dla opłacalności produkcji warzyw? Mówi o tym prezes KZGPOiW, Witold Boguta.
Jak pan ocenia stopień zorganizowania sektora warzywniczego w Polsce?
Obecnie na polskim rynku gospodarstw zajmujących się towarową produkcją warzyw jest już nieco mniej, niż przed laty, ale na pewno ich właściciele są bardziej świadomymi producentami. Są to na ogół gospodarstwa wyspecjalizowane i myślę, że wielu właścicieli tych gospodarstw, zaczyna coraz bardziej rozumieć, że duży może więcej. Spośród działających organizacji producentów organizacje zrzeszające producentów warzyw stanowią mniejszość. Jeżeli przyjąć, że sektor jest zorganizowany w 12–14 procentach, to zorganizowanie producentów warzyw jest na pewno poniżej 10%.
Czy polscy plantatorzy warzyw są gotowi do zrzeszania się?
Nasi dziadowie i ojcowie walczyli o to, żeby rozwijała się spółdzielczość, tworzyli spółdzielnie. Cała Europa Zachodnia jest zorganizowana. Natomiast obecne pokolenia są mądrzejsze od swoich ojców i dziadów, od producentów w innych państwach i uważają, że zorganizowanie to coś niewłaściwego. Według mnie ta sytuacja dla polskich ogrodników jest drogą donikąd.
Patrząc na to, co się dzieje na różnego rodzaju portalach, forach, mediach społecznościowych, można zauważyć, że działalność samych organizacji, jak i tych producentów, którzy są w tych organizacjach zrzeszeni jest mocno krytykowana, a nawet wręcz hejtowana. Z ust jednego z byłych ministrów rolnictwa usłyszałem ostatnio stwierdzenie, że nastąpiło „zohydzenie grupami”. Pytanie nasuwa się samo: kto do tego doprowadził i w czyim interesie polscy producenci mają być niezorganizowani?
Dlaczego producenci warzyw powinni się organizować?
Na pewno byłoby im łatwiej, gdyby byli zorganizowani. Ale również dlatego, żeby lepiej sprostać konkurencji.
Cała Europa jest zorganizowana. Musimy pamiętać, że to nie są wymysły konkretnych osób, władzy czy administracji, że powinny powstawać i funkcjonować organizacje producentów. To są przepisy unijne, obowiązujące od kilkudziesięciu lat w krajach Europy Zachodniej. To są przepisy określające wspólną organizację rynku owoców warzyw, gdzie w centrum tej struktury jest właśnie organizacja producentów.
Jeżeli weźmie się pod uwagę, jakie są cele tych organizacji, to łatwiej zrozumieć, dlaczego są one tak potrzebne. Mianowicie pierwszym i najważniejszym celem jest planowanie produkcji i dostosowywanie jej do potrzeb rynku.
Opłacalność produkcji warzyw to dostosowanie jej do potrzeb
Podstawą funkcjonowania na rynku w dzisiejszych czasach jest dostosowanie produkcji do potrzeb rynku, popytu i oczekiwań konsumentów. Tak jest we wszystkich branżach. Bez wyjątku. Co to oznacza dla producentów warzyw?
Planowanie produkcji — jak to wygląda w praktyce?
Chodzi o dostosowanie produkcji — pod względem ilości i jakości — do popytu i możliwości rynkowych. To jest podstawowa sprawa. Jeżeli jesteśmy zorganizowani, jeżeli planujemy produkcję, jeżeli powstają organizacje i zrzeszenia tych organizacji i producenci współpracują ze sobą, to rolnik, producent, członek takiej organizacji nie podejmuje samodzielnie decyzji produkcyjnej na podstawie tego, jaka dzisiaj była cena, albo co sieje czy sadzi sąsiad. Tylko uzyskuje informacje i ścisłe wytyczne od swojej organizacji, która ma wypracowane relacje w kolejnych ogniwach łańcucha sprzedaży.
To jest główne zadanie organizacji, aby zaplanować i sprzedać to, co wyprodukują członkowie. Przepisy obligują organizacje do opracowania i stosowania wspólnych zasad m.in. produkcji i wprowadzania do obrotu. To pozwala lepiej dostosowywać podaż do popytu, pozwala oferować odbiorcom większe, jednorodne partie produktów.
Jak obniżyć koszty i skąd wziąć środki na inwestycje?
Kolejnym ważnym zadaniem organizacji jest to, co robiła spółdzielczość od zarania swojego istnienia w Polsce, to co robi się obecnie w krajach na całym świecie. Mianowicie chodzi o wspólny zakup środków produkcji. Jest to sposób na obniżenie kosztów produkcji. Poza tym wspólna działalność, to wspólne doradztwo, wspólne szkolenia, wspólne wykorzystywanie maszyn do produkcji. Organizacja pomaga też na etapie poprodukcyjnym. Poprzez budowę chłodni czy sortowni ułatwia przechowywanie i przygotowanie warzyw do sprzedaży. Czyli można powiedzieć, że jest to wsparcie dla producenta na każdym etapie. Ale na tym nie kończą się korzyści wspólnego działania. Uznane organizacje mogą realizować programy operacyjne. W ich ramach można realizować działania inwestycyjne i nie inwestycyjne tak w samej organizacji, jak i w gospodarstwach członków. Tworzony na ich finansowanie fundusz operacyjne jest w 60% dofinansowywany ze środków UE.
Zorganizowane działanie wszystkim się opłaca
Podsumowując, wspólne, zorganizowane działanie umożliwia obniżenie kosztów, wyprodukowanie tego, czego oczekuje rynek i przede wszystkim spełnienie oczekiwań odbiorcy — czyli zapewnienie większych, jednorodnych partii warzyw. A tego oczekuje zarówno rynek krajowy, odbiorcy detaliczni, jakimi są sieci handlowe, ale również przetwórcy i eksporterzy.
Dlatego uważam, że należy głośno mówić o potrzebie zorganizowania się producentów. Czy to się komuś podoba czy nie, jest to podstawą opłacalności produkcji i dobrego funkcjonowania gospodarstwa na rynku.
Wpływ importu z Ukrainy na opłacalność produkcji warzyw
W obecnych realiach rynkowych mamy do czynienia z napływem dużych ilości produktów rolno-spożywczych, w tym warzyw z ogarniętej wojną Ukrainy. Bowiem mimo trwających działań wojennych na terenie tego kraju, rolnicy nie przerywają produkcji. Co więcej, intensywnie rozwijają swoje ogrodnictwo, korzystając z modeli zachodnioeuropejskich oraz przy wsparciu rządowych i unijnych pieniędzy.
Ukraińskie produkty skutecznie konkurują na polskim rynku ceną, ponieważ koszty wytwarzania ich za naszą wschodnią granicą są niższe. Poza tym ukraińskich plantatorów nie obowiązują restrykcyjne unijne normy, chociażby te dotyczące stosowania środków ochrony roślin. To stawia polskie warzywnictwo i opłacalność produkcji warzyw na dużo gorszej pozycji. Czy jest to z góry przegrana pozycja?
Czy import warzyw z Ukrainy to realna konkurencja dla polskich producentów?
To jeszcze jeden ważny powód, dla którego producenci warzyw powinni się organizować. Bowiem, jeśli się nie zorganizujemy, to tuż obok mamy poważnego konkurenta do sprzedaży warzyw na naszym rynku. Ukraina ma bowiem ogromny potencjał produkcyjny, mimo trwającej wojny. Dla przykładu, nasza duża grupa producentów sadowniczych jest takiej wielkości, jak mały czy średni sad na Ukrainie. Podobnie jest w odniesieniu do produkcji warzyw. Tam wszystko jest produkowane według jednego schematu, podczas gdy u nas, każdy członek grupy uważa, że wie lepiej, co produkować i jak pracować. Tymczasem rolnictwo ukraińskie rozwija się i będzie się rozwijać w zakresie produkcji wielu gatunków warzyw.
Warto sobie uświadomić, że wystarczy zaledwie kilkanaście ukraińskich gospodarstw, aby zabezpieczyć całoroczne dostawy warzyw do sieci handlowych w Polsce. A sieci będą wolały rozmawiać z dużymi dostawcami z Ukrainy niż prowadzić rozmowy z dużą liczbą polskich dostawców. Dlatego, dopóki się nie zorganizujemy, Ukraina będzie stanowić realną i groźną konkurencję na rynku warzyw.
Bez chęci i wsparcia z zewnątrz to się nie uda
Czy można coś zrobić, żeby pomóc polskim producentom warzyw się zorganizować? Co w tym zakresie robi resort rolnictwa i Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw? Czy jest jakiś pomysł, plan działania, projekt? Czy planowane są spotkania dla producentów, konferencje?
Jaką pomoc producentom warzyw oferuje polski rząd?
Ministerstwo rolnictwa od lat stoi na stanowisku, że zgodnie z unijną organizacją rynków owoców i warzyw pomoc do sektora kierowana jest poprzez dofinansowanie funduszy operacyjnych organizacji realizujących programy operacyjne. Tymczasem u nas tylko kilka organizacji realizuje programy, sumarycznie więc ta pomoc jest niewielka.
Cofamy się, tracimy konkurencyjność w stosunku do zorganizowanych producentów z innych państw UE. Nawet Komisja Europejska jest zainteresowana powodami tak małej liczby realizowanych programów operacyjnych w Polsce.
Wsparcie dla wstępnie uznanych grup dawno się skończyło, zrealizowane wówczas inwestycje amortyzują się i wymagają zastąpienia nowymi, organizacje nie mają na to środków finansowych. Dzisiaj trudno jest utworzyć nowy podmiot, który spełniłby wymogi uznania i mógł realizować program operacyjny. Przede wszystkim chodzi o inwestycje służące zbieraniu, przechowywaniu, przygotowaniu do sprzedaży i samej sprzedaży. To są duże nakłady, na które nie stać producentów bez wsparcia ze środków z zewnątrz. Nie wspomnę już o wieloletniej obstrukcji ze strony administracji, chociaż ona ma tutaj chyba kluczowe znaczenie.
Brakuje chęci i inicjatywy
Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw jest merytorycznie przygotowany do prowadzenia szkoleń, czy wsparcia doradczego chcących organizować się producentów, potrzeba jednak dobrej atmosfery ze strony władz, przekazu, że warto być zorganizowanym. Trzeba też znaleźć źródła wsparcia finansowego dla tych potencjalnych, nowych inicjatyw. Sami producenci powinni zechcieć zobaczyć korzyści wspólnego działania. Jeżeli obecnie działające organizacje są krytykowane za, zdaniem wielu niezorganizowanych producentów, niewłaściwe działania, to powinni oni zorganizować się i pokazać, jak powinna działać organizacja.
Zadziała prawo dżungli?
Podsumowując, tak funkcjonuje cała Europa. Jeśli producenci warzyw w Polsce się nie zorganizują, realia rynkowe zweryfikują konkurencyjność polskich gospodarstw warzywniczych. Szczególnie teraz, kiedy mamy obok naprawdę groźną konkurencję z Ukrainy. Krótko mówiąc, zadziała prawo dżungli i przetrwa silniejszy. Jednak nie da się zrobić nic na siłę i nie da się zmusić producentów do zrzeszania się. Tym bardziej w takich warunkach, kiedy brakuje dofinansowania sektora i pozytywnego przekazu oraz relacji z władzami. A o te ostatnie w tym roku szczególnie trudno.
Obserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!