Dobry mechanik rolniczy potrzebny od zaraz

Ciągniki, kombajny i inny zmechanizowany sprzęt rolniczy od zawsze wymagał sprawnej ręki. Choć jesteśmy narodem mechanizatorów, nasz sprzęt wymaga czasem fachowej pomocy. Dlatego dobry mechanik na wsi jest na wagę złota.
Począwszy od czasów powojennych, gdy do naszych wsi zawitała technika rolnicza, zaistniała potrzeba jej fachowej obsługi. Powstały Państwowe Ośrodki Maszynowe (POM) i SKR-y, przystosowane do obsługi serwisowej sprzętu rolniczego.
Instytucje te zatrudniały na etacie mechaników, którzy wraz z rozwojem techniki rolniczej w naszym kraju dokształcali się na specjalistycznych kursach. Pierwsze ciągniki i kombajny nie były przeznaczone na rynek indywidualny, tylko dla PGR-ów i SKR-ów. Te z kolei oferowały prywatnym gospodarstwom usługi wynajmu sprzętu. Mniej lub bardziej oficjalnie.
Spis treści
Człowiek człowiekowi…
Choć propaganda PRL głosiła, że każdy kłos jest na wagę złota, braki sprzętowe były bardzo odczuwalne, a państwowe kombajny i ciągniki w czasie żniw praktycznie nie gasły. Mimo oficjalnych zakazów użyczania państwowy sprzęt jeździł na prywatne pola, bo wówczas na wsi człowiek człowiekowi człowiekiem był.
Akcja żniwna trwała całą dobę. W SKR-ach naprawiano sprzęt nocą, aby mógł rano wyjechać w pole. Zajmowali się tym mechanicy, którzy zawsze mogli liczyć na państwowy etat i dodatkowe fuchy po godzinach. Wraz z rozwojem mechanizacji rodzimych wsi stali się niezwykle poszukiwani.
Każdy z nas posiada wrodzoną potrzebę dłubania w swoim sprzęcie, tak już mamy od pokoleń, jednak te poważniejsze awarie zawsze wymagały wizyty dobrego mechanika. Nasi dziadkowie czy ojcowie chętnie korzystali z wykwalifikowanej pomocy i nie inaczej jest dziś.
Nie każdy może być mechanikiem
W ostatnich 30 latach nasze wsie masowo zalał sprzęt rolniczy, który do tej pory był nam nieznany. O ile poczciwe trzydziestki i sześćdziesiątki nie wymagały jakiś poważnych umiejętności przy naprawie, o tyle Zetory, MTZ-y już tak, nie mówiąc o sprzęcie zachodnim.
Stary dobry mechanik, choć kojarzy się z siatkowym podkoszulkiem i beretem z antenką, potrafił bezbłędnie zdiagnozować uszkodzenie. To najlepszy przykład tego, że praktyka czyni mistrza. Znałem mechaników, którym wystarczyło osłuchać ciągnik i go obwąchać, żeby zdiagnozować usterkę. I to nie żart.
Dobry mechanik rolniczy na wagę złota
Ogromna wiedza połączona z wieloletnią praktyką i komplet kluczy zastępowały specjalistyczne warsztaty, których było jak na lekarstwo. Sami na pewno słyszeliście o mechanikach dokonujących niemożliwego.
Ustawienie rozrządu na papier, prawidłowe wysterowanie pompy wtryskowej i wtryskiwaczy na słuch czy wymiana zmrożonych tulei cylindrowych silnika Perkins to najczystsza mechaniczna magia, której sam byłem świadkiem. Absolutne czary.
Rozwój mechanizacji rolnictwa nie zaszkodził mechanikom. Ściągany do kraju na początku XX wieku używany zachodni sprzęt nie pozwalał na samodzielne naprawy w przydomowym ogródku. Wiedza i umiejętności mechaników i tu okazały się bezcenne.
Sprowadzany z Zachodu sprzęt rolniczy okazał się techniczną rewolucją w dziedzinie pracy i jej komfortu, miał jednak i ciemną stronę. Był w większości przypadków zużyty, a niedostateczna kultura techniczna i brak właściwego serwisowania tylko ten stan pogłębiał.
Wałek za 10 ton
Kupno używanego ciągnika czy kombajnu było ogromnym wydatkiem, ale także loterią. Części zamiennych było co kot napłakał i osiągały one horrendalne ceny.
Pamiętam przypadek mojego kolegi, który poprosił o pomoc w remoncie swojego niemłodego już John Deere’a. Z nieukrywaną radością i łzami w oczach pokazał mi wałek sprzęgłowy, który udało mu się kupić po wielotygodniowych poszukiwaniach. Czterdziestocentymetrowy kawałek metalu kosztował tyle, co 10 ton pszenicy.
Wielu rolników odczuło na własnej skórze wysoką cenę używanej mechanizacji. Krytyczne zużycie drewnianych panewek unieruchomiło wiele zachodnich kombajnów. Nieraz na zawsze.
Jednak mimo technicznych przeszkód instytucja mechanika na wsi nadal się rozwijała. Sprzętu przybywało i można było poszerzać także wiedzę. Bezcennym narzędziem do jej zdobywania stał się Internet, jednak praktykę buduje się latami.
Mechanik czy serwisant?
Dziś duża część mechaników na wsi pierwsze szlify zdobywała w autoryzowanych serwisach. To tam uzyskiwali wiedzę o nowoczesnych rozwiązaniach i diagnostyce sprzętu rolniczego. Tam poznawali potrzebne narzędzia i programy, a następnie rozpoczynali własną działalność.
Jednak jest jeszcze wielu mechaników, którzy od lat zajmują się naprawą sprzętu rolniczego. Cieszą się powodzeniem i są obłożeni pracą na wiele tygodni naprzód, a ich praca jest bezcenna.
Prawidłowe zdiagnozowanie uszkodzenia nie jest łatwą sprawą. Autoryzowane serwisy mają do dyspozycji nowoczesny sprzęt i każdy przegląd, serwis czy naprawa zaczyna się od podłączenia komputera. Przeskanowanie kodów błędów pozwala na prawidłowe postawienie diagnozy.
Jednak polska wieś to nie tylko nowoczesne i skomputeryzowane maszyny. Import ciągników i kombajnów z drugiej ręki zapoczątkowany na przełomie wieków trwa do dziś, a używane maszyny wymagają wprawnego mechanika.
Mechanik – cennik usług
Duże znaczenie ma także cena usługi naprawy sprzętu. Serwisy dość dobrze sobie radzą z nowym sprzętem, ale cena ich usług odstrasza większość posiadaczy starszego sprzętu. Ci szukają pomocy u dobrych mechaników, których wiedza i zaangażowanie są ogromne, a cennik usług rozsądny.
Dobry mechanik na wsi to rzecz bezcenna. To doktor od maszyn rolniczych. Nikogo nie trzeba przekonywać, że przydomowe warsztaty i usługi znajomego mechanika nieraz uratowały nasze ciągniki i inny sprzęt od zapomnienia.
Mądry mechanik podchodzi do sprzętu z uczuciem i szacunkiem. Choć wystawi wam za jego naprawę rachunek, wcale go nie cieszy widok zajeżdżonej i zniszczonej do końca maszyny. I trudno mu się dziwić.
