Rozdawanie jabłek? Nie u nas!

Większość sadowników jest przekonana, że tzw. wycofywanie jabłek z rynku zdegradowało te owoce w oczach konsumentów. A gdyby tak wysłać wycofane jabłka daleko stąd?
Najpierw sadownicy byli zadowoleni, a potem okazało się, że wycofanie jabłek z rynku – które rozpoczęło się po ogłoszeniu przez Rosję embarga na polskie jabłka – nie było dobrym pomysłem. Konsumenci przestali szanować owoce, które mogli dostać za darmo, a przez rozdawnictwo nikt nie chciał ich kupować.
Konsumenci przestali szanować owoce, które mogli dostać za darmo, a przez rozdawnictwo nikt nie chciał ich kupować.
– Moim zdaniem wycofanie jabłek z polskiego rynku jest bardzo źle pomyślane – powiedział nam Grzegorz Wojciechowski, właściciel gospodarstwa sadowniczego w Lubiankowie (woj. łódzkie). – Jabłka wycofywane z rynku nie powinny w żadnym wypadku trafiać do polskich konsumentów. Nie ma w tym żadnej logiki. Bo jak to? – Rozdajemy jabłka tym samym ludziom, którzy nie chcą ich kupić?
Zdaniem pana Grzegorza wycofane jabłka nie powinny trafić także na rynek Unii Europejskiej.
– Bo tam powinny trafiać jabłka, które są do sprzedaży, a nie do rozdawnictwa – mówi Grzegorz Wojciechowski. – Jabłka wycofane z polskiego rynku powinny trafić daleko poza Unię Europejską. Miałoby to co najmniej 2 zalety: jabłka zostałyby wycofane z rynku i byłaby szansa, że zasmakują ludziom w dalekich krajach.
A jeśli by nie zasmakowały?
– Tyle ludzi na świecie głoduje, więc można by je wysłać nawet jako pomoc humanitarną tam, gdzie jest głód, choćby do Afryki – dodaje pan Grzegorz. – Nie popsułyby rynku owocowego w Polsce, a komuś w świecie pomogłyby przetrwać.
Prawda, że to dobry pomysł?
