J.K. Ardanowski: UE prowadzi politykę niszczenia własnego rolnictwa

J.K. Ardanowski przeanalizował dla nas politykę Unii Europejskiej wobec własnego rolnictwa. Czy strach polskich, ale i innych unijnych farmerów przed zagładą jest uzasadniony? Co grozi europejskiemu rolnictwu i jak temu zaradzić?

J.K. Ardanowski poseł na Sejm koło poselskie Wolni Republikanie, były minister rolnictwa, lider partii „Wolność i Dobrobyt” podsumował dla naszego portalu ostatnie miesiące w polityce unijnej wobec rolników.

Reklama

J.K. Ardanowski: urzędnicy unijni nie są idiotami, ale…

Niejednokrotnie byłem pytany: Czy urzędnicy dyrekcji generalnych, czyli odpowiadających za różne obszary działalności Unii Europejskiej są idiotami? Dlaczego oni  prowadzą politykę niszczenia rolnictwa europejskiego?

Według mnie nie są idiotami! Ale trzeba się zastanowić, czyich interesów tak na dobrą sprawę oni bronią? O czyje interesy zabiegają? Bo na pewno nie o konsumentów europejskich, a już na pewno nie o rolników europejskich. To jest cały konglomerat nazywany umownie zielonym ładem, który de facto niszczy rolnictwo. Poza tym również uderza w inne działy gospodarki i w inne działy naszego życia, bo kwestionuje wszystko. Domy są niedobre, samochody niedobre, ubrania niedobre, podróże niedobre, wytwarzanie energii elektrycznej niedobre, jedzenie europejskie niedobre.

Myślę, że chodzą na pasku i realizują wytyczne, na pewno wbrew interesowi Europejczyków. Czy robią to z głupoty czy z wyrachowania — nie mnie osądzać. Niemniej jedno i drugie jest szkodliwe. Bo jeżeli ktoś czyni źle z wyrachowania, to świadczy o jego łajdactwie. Jeśli zaś z głupoty, to nie powinien być na tym miejscu, na którym jest.

A tymczasem obecne działania unijnych urzędników zdają się realizować politykę właśnie wielkich międzynarodowych grup finansowych, które upatrzyły sobie łańcuch żywnościowy jako znakomite źródło dochodu.

J.K. Ardanowski: działania KE są sabotażem wobec rolnictwa europejskiego

Dopóki żyjemy, będziemy musieli jeść i to jest nasza potrzeba podstawowa. Wydaje mi się, że te działania Komisji Europejskiej chociaż noszą znamiona głupoty, są przede wszystkim w pewnym sensie sabotażem wobec rolnictwa europejskiego.

Różne bowiem kraje widzą lukratywny interes w Europie. Jesteśmy najbogatszym kontynentem. Społeczeństwo mimo, że bywają grupy ubogie, to właściwie jest zamożne, mające spore dochody i spore oszczędności. Skok na ten rynek jest więc zrozumiały.

J.K. Ardanowski

J.K. Ardanowski: Umowy UE-Mercosur o wolnym handlu i UE-Ukraina to zamach na europejskie rolnictwo

fot. Bartosz Myszka

Umowa UE-MERCOSUR to zamach na europejskie rolnictwo

J.K. Ardanowski: Wraca więc sprawa umowy UE-MERCOSUR. Czyli umowy o wolnym handlu między Unią Europejską a wielkimi krajami rolniczymi z Ameryki Południowej. Najważniejsze z nich to Brazylia, Argentyna, Paragwaj i Urugwaj, ale również kilkanaście mniejszych, które dążą do tego jądra grupy MERCOSUR. Na tej umowie wygrają Niemcy, gdyż ona służy przede wszystkim przemysłowi niemieckiemu. Szuka on bowiem nowych rynków zbytu, bo już więcej samochodów w Europie sprzedać jest niemożliwością albo bardzo trudno. Do tego dochodzą turbiny wiatrowe, które Niemcy produkują, dobra przemysłu chemicznego oraz sprzęt gospodarstwa domowego. Szukając zbytu po świecie, upatrzyli sobie, że to będzie Ameryka Południowa, która potrzebuje tych wszystkich produktów.

Powoduje to w Europie duży strach wśród rolników i jest to uzasadnione. W pewnym uproszczeniu mówiąc, ucierpi na tym europejskie rolnictwo, ponieważ te kraje nie mają nic innego żeby zapłacić za technikę, tylko żywność i to ogromne jej ilości.

Brazylia jest największym na świecie producentem mięsa drobiowego. Dość mizernej jakości, ale znaczna część świata żywi się kurczakami z Brazylii. Jest ogromnym producentem cukru z trzciny cukrowej. Ten cukier jeżeli bez żadnych ograniczeń do Unii Europejskiej będzie wchodził, to jest koniec uprawy buraków w Europie. W tej chwili właściwie uprawa buraków przestała być opłacalna. A my nasze europejskie nadwyżki traktujemy jako nieżywnościowe wykorzystanie surowców rolniczych. Brazylia jest również wielkim producentem pszenicy. Argentyna — największym na świecie producent mięsa wołowego znakomitej jakości oraz ogromnym zbóż i soi. Podobnie jak Urugwaj i Paragwaj. Więc jeżeli Europa bez żadnych ograniczeń otworzy szeroko wrota dostępu żywności z Ameryki Południowej, no to jest koniec rolnictwa europejskiego.

Ameryka Południowa prowadzi produkcję rolniczą, często bez przestrzegania tych wysokich norm środowiskowych, które ograniczają rolników europejskich. Nie muszą przestrzegać wyśrubowanych norm ochrony roślin, nawożenia, dobrostanu zwierząt. Tam nikt się tym nie przejmuje. My takiej konkurencji nie wytrzymamy.

Ta sama finansjera światowa atakuje także UE z Ukrainy

J.K. Ardanowski: I te wielkie firmy finansowe, które inwestują w rolnictwo w Ameryce Południowej, działają również na czarnoziemach ukraińskich. To jest potężny międzynarodowy kapitał — finansjera światowa, która chce opanować zarówno wytwarzanie, jak i cały łańcuch żywności. Łącznie z przetwórstwem, handlem i dystrybucją. Wtedy będzie miała władzę absolutną na świecie. Bo ten, który ma dobra: żywność, energię i w znacznej części świata wodę, to ten de facto rządzi.

Tylko że to wszystko się będzie odbywało kosztem rolników europejskich w tym również rolników polskich. Uświadommy sobie, że w tym globalnym planie wielkich międzynarodowych firm nie ma miejsca dla rolników europejskich. Rozsiane po całym świecie, uprawiające tam, gdzie są dobre warunki dla rolnictwa, z łatwością  przejmą cały łańcuch żywnościowy.

J.K. Ardanowski: Europa popełnia zbiorowe samobójstwo

Wszelkie opłaty tzw. prośrodowiskowe, ETS-2 będą przeznaczone w całości na dochody do Unii Europejskiej, nie do krajów członkowskich. Tylko dla urzędników Brukseli. To powoduje gwałtowny wzrost kosztów energii w Europie. Energia w Europie jest trzy razy droższa niż w Stanach Zjednoczonych, a wielokrotnie droższa niż w Azji.

W związku z tym Europa traci zdolność konkurencyjną. Uciekają stąd firmy, przenosząc się do tańszych krajów. Moim zdaniem Europa popełnia jakieś zbiorowe samobójstwo. Ja tego nie jestem w stanie wytłumaczyć żadnym dobrem Europy. Jest to działanie absolutnie szkodliwe.

J.K. Ardanowski: Rolnicy rozumieją zagrożenie i walczą

Rolnicy rozumieją to zagrożenie i między innymi dlatego tak masowo protestowali. Niestety w dużej mierze zostali spacyfikowani mentalnie, czyli oszukani. Ustępstwa Komisji Europejskiej przed wyborami były praktycznie symboliczne, prawie żadne. Trochę ze strachu przed rolnikami poluzowano w sprawie odłogowania czy ugorowania, bo to nie to samo, ale często jest tam wymiennie używane. Na jakiś czas KE odeszła od redukcji środków ochrony roślin. Poza tym rolnicy zostali skłóceni.

Mimo to wciąż widzą zagrożenie dla rolnictwa europejskiego. Nie tylko dla mniejszych gospodarstw rodzinnych, ale także tych wielkotowarowych, Tych, które rolnicy kosztem ogromnych wyrzeczeń powiększali, czasami zaciągając znaczne kredyty. One są może nawet w pewnym sensie jeszcze bardziej zagrożone, jeżeli będzie żywność napływała do Europy z różnych kierunków w tym z Ukrainy czy Ameryki Południowej.

Czy rolnictwo europejskie może się cofnąć znad przepaści?

Jako minister rolnictwa chciałem bardzo mocno wzmocnić Narodowy Holding Spożywczy. Czyli tę grupę kapitałowo-spożywczą, po to, żeby działając na rynku była takim strategicznym regulatorem. By mogła wpływać na ceny płacone rolnikom na rynku. Ale również była przygotowana i już zaawansowana koncepcja polskiej sieci handlowej i polskich sklepów oraz hurtowni, które by zajmowały się zaopatrzeniem rynku w żywność pochodzącą z Polski. Komuś to się nie spodobało, w związku z tym trzeba było ministra, który chciał to realizować, usunąć.

Wydaje się, że jest jednak czas na to, żeby mieć jakąś większą ochronę ze strony formacji politycznej, która w większym stopniu będzie rolnictwa broniła. Ja jestem przeciwny budowaniu partii chłopskiej. Ona nie byłaby silna, a ze względu na to skłócenie rolników, nie miałaby jakiegoś istotnego oddziaływania. Po drugie bardzo łatwo by było inne grupy społeczne napuścić, że rolnicy znowu wyciągają łapę po swoje. Bo tylko im zależy na tym, żeby nabić sobie kabzę. Nie, to musi być partia zdrowego rozsądku. Partia która również dba o całą gospodarkę.

Polska wieś może być naprawdę miejscem dobrym do życia

To nie jest tak, że ktoś będzie rolników głaskał, ale musi być pewna uczciwość w podejściu do rolników. To musi być jednak formacja właśnie szersza, która będzie zrzeszała przedsiębiorców, ludzi zajmujących się różnymi innymi zawodami a nie tylko samych rolników. Ale ma skupiać ludzi o myśleniu tradycyjnym, konserwatywnym, patriotycznym, niepodległościowym, powiedziałbym — zdroworozsądkowym. Dumnych z tradycji narodowej, dumnych również i związanych z tradycją chrześcijańską w Polsce. To nie chodzi o tworzenie partii katolickiej czy partii dla biskupów. Kategorycznie jednak nie wolno pozwolić na opluwanie, na atakowanie, na szydzenie z ludzi, którzy wierzą w Pana Boga. To jest łajdactwo, co się teraz w Polsce dzieje. My kochamy Polskę, chcemy, żeby się rozwijała, żeby była szanowana na arenie międzynarodowej a nie tylko na zasadzie, że będziemy jak głupi Jasiu poklepywani po plecach.

Musimy bronić naszych narodowych interesów a nie sprzedawać wszystkiego Niemcom, czy innym, którzy się o nas nie zatroszczą. Mamy polskie interesy, bo jesteśmy Polakami.

Polska wieś może być naprawdę miejscem dobrym do życia, gdzie będzie można realizować wszystkie aspiracje życiowe. A rolnictwo jest super ważnym działem gospodarki, zapewniającym bezpieczeństwo żywnościowe.

Rolnicy nie chcą wciąż dopłat. To nie o to chodzi, żeby wsi prezenty dawać. One są czasami przyjemne, ale i upokarzają, i powodują, że wcale nie jest to odbierane często jako element pewnej sprawiedliwości. Ludziom trzeba dać możliwość zarobienia na uczciwej pracy. To zresztą byłoby też jakimś elementem, jakimś sitem selekcji. Pracowity, zaradny, lepiej przygotowany, lepiej wykształcony, ten w którego rodzina inwestuje, który nie przepija wszystkiego będzie żył lepiej będzie miał się, niż ten któremu się za bardzo nie chce pracować, albo ma dwie lewe ręce do roboty. Ludzie chcą uczciwego potraktowania i uczciwego wynagrodzenia za ciężką pracę, jaką rolnicy na rzecz społeczeństwa wykonują.

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 4.2 / 5. Liczba głosów 9

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Google NewsObserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *