Na początek sezonu: Targi FERMA

I producenci sprzętu, i hodowcy przyzwyczaili się, że sezon targowy rozpoczyna się w Łodzi. Tu właśnie w miniony weekend odbyły się pierwsze w sezonie Targi FERMA.
Ze swoimi produktami na targi przyjechało ponad 200 firm. I choć można narzekać, że miejsca – zwłaszcza dla dużych maszyn – było mało, to jednak frekwencja dopisała.
– Jestem z Łodzi – mówi Andrzej Misztal. – Ale przyzwyczailiśmy się z żoną, że w obiektach targowych często jest coś ciekawego, więc przychodzimy obejrzeć prawie każdą wystawę. Wierzyć się nie chce, że technika hodowli dziś jest taka, że wszystko robią automaty.
Skorzystałem z oferty AgroFoto.pl i przyjechałem sprawdzić kiszonkę, którą produkujemy w naszym gospodarstwie.
– I to takie automaty, że trzeba się na tym naprawdę znać – mówi Waldemar Wyrodek z firmy Arntjen. – Dziś rolnik-hodowca musi być wykształcony.
Dlatego też organizatorzy Targów FERMA postanowili połączyć przyjemne, czyli oglądanie boksów przygotowanych przez wystawców, z pożytecznym, czyli wykładami, które gościom targów miały przybliżyć najnowsze osiągnięcia naukowe. Największą frekwencją cieszyła się jednak wystawa.
– Skorzystałem z oferty AgroFoto.pl i przyjechałem sprawdzić kiszonkę, którą produkujemy w naszym gospodarstwie – mówi pan Grzegorz z miejscowości Izdebki. – Wiele się dowiedziałem, na pewno tę wiedzę wykorzystam.
Przyjechaliśmy z naszymi prasami i owijarkami, ale na naszą nowość trzeba będzie poczekać na targi w Bednarach.
A dowiedzieć można się było nie tylko, jak przygotować wzorową kiszonkę, ale i jak zbudować silos, jaką paszę wybrać i jakie maszyny są „najmodniejsze” w tym sezonie.
– Przyjechaliśmy z naszymi prasami i owijarkami, ale na naszą nowość trzeba będzie poczekać na targi w Bednarach – mówi Monika Jakszta z firmy McHale. – Myślę, że trafi w gusta rolników.
Mimo to handlowcy podkreślają, że na targach się nie handluje. Więc po co się tu przyjeżdża?
– Żeby porozmawiać z rolnikami i rozwiać ich wątpliwości – mówią zgodnie. – Także po to, żeby się pokazać. Bo jak kogoś nie ma na targach, to nieomal jakby nie istniał. I od razu konkurencja działa…
Wiele firm zajmuje się bowiem podobnymi sprawami. Którą z nich rolnik wybierze?
– To zawsze jest pytanie, czy kupić drożej czy taniej i czy zawsze droższe jest lepsze? – zastanawia się pan Leszek, rolnik spod Łodzi. – Z mojego doświadczenia wynika, że czasem tańsze bywa lepsze. Takie targi to dla mnie okazja, żeby porozmawiać z innymi rolnikami, użytkownikami i wymienić się doświadczeniami.
– Dobrze, że targi są w Łodzi i dobrze, że w takim sezonie, gdy nie ma jeszcze prac polowych – dodaje Marek Majewski, hodowca z pow. konińskiego. – Ja na targi do Kielc nie pojadę, za miesiąc będę miał pełne ręce roboty.
Czy więc targi były udane? Biorąc pod uwagę liczbę gości i liczbę stoisk, które można było zwiedzić – na pewno. Jedno jest pewne – współczesna hodowla ma coraz mniej wspólnego z tym, co pamiętamy z naszego dzieciństwa. Czy to dobrze? Każdy z nas musi to ocenić sam.
