Chłodnie pełne jabłek… złej jakości

0,5 mln ton jabłek jest jeszcze w polskich chłodniach! Czy znajdą się na nie chętni?
– To o 10% więcej niż rok temu – mówi prof. Eberhard Makosz, prezes Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych. – W tym roku popyt jest mniejszy, ceny są niższe, a na dodatek bardzo dużo jabłek jest złej jakości.
Jeszcze parę lat temu nawet jabłka złej jakości można było wyeksportować do Rosji. Eksportowaliśmy ich ok. 600 tys. t.
Zdaniem prof. Makosza, obecnie połowa jabłek w polskich chłodniach jest złej jakości.
– Zaczyna brakować jabłek deserowych dobrej jakości – mówi profesor. – Na takie jabłka byłby popyta na zachodzie, ale takich owoców nie mamy. Mamy za to dużo jabłek złej jakości.
Dlaczego więc produkowane są jabłka, których nikt nie chce?
– Poprzednie lata, gdy można było uzyskać dofinansowanie do zakładanych sadów, spowodowały, że jest dużo małych sadów, założonych w nieodpowiednim miejscu i z kiepskimi odmianami – przyznaje prof. Makosz. – Jeszcze parę lat temu nawet jabłka złej jakości można było wyeksportować do Rosji. Eksportowaliśmy ich ok. 600 tys. t. Ale to już nie powróci. Trzeba zapomnieć o tak dużym eksporcie do Rosji i nastawić się na produkcję mniejszej ilości jabłek, ale lepszej jakości.
Duża część jabłek, które w tej chwili leżą w chłodniach, nie znajdzie nabywców i skończy zapewne w biogazowniach.
– Moglibyśmy mieć większe sukcesy w eksporcie jabłek na zachód, bo mamy niższe koszty produkcji niż sadownicy w tamtych krajach – dodaje profesor. – Niestety, przegrywamy jakością. Te jabłka, które są teraz w chłodniach, na eksport już się nie nadają.
A jakie jabłka są najbardziej poszukiwane i na jakie odmiany powinni się nastawić sadownicy? O tym w poniedziałek.
