Winnica – tam marzenia dojrzewają w słońcu i mają smak wina

Wszystko zaczyna się od marzeń, które są punktem wyjścia do realizacji odważnych pomysłów. Tak stało się w przypadku Agnieszki Taraszkiewicz, która razem z życiowym partnerem Sebastianem Boguszem założyła sześć lat temu w Krzyżówkach winnicę.

 Ostatni rok życia spędziłam w Jaśle. Jestem słuchaczką Studium Praktycznego Winiarstwa Podkarpackiej Akademii Wina

Agnieszka Taraszkiewicz

Agnieszka Taraszkiewicz założyła własną winnicę w Krzyżówkach (pow. lipnowski, woj. kujawsko-pomorskie) i ma już pierwsze sukcesy
Miałam zostać nauczycielką, ale los miał wobec mnie zupełnie inne plany – żartuje Agnieszka Taraszkiewicz. – Wymarzyłam sobie tę winnicę. Najpierw zamówiliśmy 500 sadzonek, ale przyszło ich trzy razy tyle. Chcąc nie chcąc, musieliśmy je posadzić i tak się zaczęła moja przygoda z uprawą winorośli. Co roku staram się powiększać areał i w tej chwili nasza winnica zajmuje 4 ha. Nazwałam ją „Bona Terra”, czyli dobra ziemia. Miałam tu na myśli nie tylko samą glebę, ale też odpowiednią orientację stoku wobec słońca i sąsiedztwo jeziora. Wszystkie te czynniki mają wpływ na efekt końcowy mojej pracy, którym jest wino.

Dawno, dawno temu…

W tegorocznych winogronach poziom cukru jest średni. Dlatego też spróbujemy zrobić frizzante, czyli wino musujące

Agnieszka Taraszkiewicz

Gdy usłyszymy słowo „winnica” prędzej stanie nam przed oczyma Toskania, Burgundia czy węgierski Eger niż miejscowość w centralnej Polsce. Nasze winiarstwo może poszczycić się piękną i długą tradycją, bo już u Galla Anonima znajdziemy informacje, że winnice były usytuowane wzdłuż brzegu Wisły. I tak znajdowały się w Płocku, Włocławku i Toruniu. Jednak lata produkcji wina marki wino i to w dodatku o kpiących nazwach nie miało nic wspólnego z profesjonalnym winiarstwem. Na szczęście, od lat 80. ubiegłego stulecia zaczęło się stopniowo odradzać. Polską stolicą wina zostało Jasło.
W tym roku nabraliśmy wiatru w żagle, bo nasze wino na Międzynarodowym Galicyjskim Konkursie Win zostało wysoko ocenione – kontynuuje Agnieszka Taraszkiewicz. – Otrzymało aż 82 punkty na 90 możliwych. Ma bardzo dobre parametry i wybornie smakuje.

https://www.agrofakt.pl/wp-content/uploads/2017/11/mieszanie-moszczu.png
>
Winnica – tam marzenia dojrzewają w słońcu i mają smak wina

Mieszanie moszczu odbywa się co 3 godziny.

3 / 7

Wszystko trzeba robić ręcznie

Ten rok dla polskich winiarzy nie należy do udanych. Wiosenne przymrozki i deszczowe lato odcisnęły swe piętno na wielkości i jakości zbiorów. Jednak w Krzyżówkach mówią o wyjątkowym winobraniu. Jeszcze nigdy tak wiele tam nie zebrano.

W winnicy praktycznie wszystkie prace wykonuje się ręcznie, począwszy od przycinania winorośli poprzez plewienie chwastów aż po zrywanie owoców. Praca jest od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Ponadto latem trzeba zakładać siatki ochronne przed ptakami oraz rozwieszać pułapki na osy.

Sadzonki sprowadzamy z Niemiec ze względu na zbliżony klimat – zdradza Agnieszka Taraszkiewicz. – Najważniejsza jest ich odporność na mróz. Nie czarujmy się, z ziemi dobrzyńskiej Toskanii nie zrobimy. Wrażliwe gatunki u nas sobie nie poradzą. Na pierwsze zbiory można liczyć po trzech latach. To naprawdę drogi interes, jeśli chce się wyjść z etapu pasji i wejść w prawdziwy biznes. Trzeba dużo zainwestować i cały czas liczyć się z ryzykiem.

Trzeba się uczyć wszystkiego od podstaw

winnica

Pani Agnieszka Taraszkiewicz od postaw uczy się sztuki robienia dobrego wina.

We Włoszech czy Francji winnice przechodzą z pokolenia na pokolenie, bo tam winiarstwo nie musiało się odbudowywać. Jeśli ktoś od dziecka przyswaja wiedzę o uprawie winorośli, jest mu łatwiej. Wiele spraw jest dla niego tak oczywistych, że nawet nie zwraca na nie uwagi. W polskich warunkach przedstawia się to zupełnie inaczej.
Wszystkiego uczę się od podstaw – opowiada nasza bohaterka. – Ostatni rok życia spędziłam w Jaśle. Jestem słuchaczką Studium Praktycznego Winiarstwa Podkarpackiej Akademii Wina. Nieocenioną skarbnicą wiedzy jest tam wybitny enolog Roman Myśliwiec, który chętnie dzieli się swoim doświadczeniem. W tym roku moją winnicę odwiedził też enolog z Włoch, Stefano Parisi. On nauczył nas ręcznej selekcji owoców. Robiliśmy to z bólem serca, bo podchodził do niej bardzo rygorystycznie. Jednak tylko z idealnych owoców będzie dobre wino.

Wino musujące na próbę

Po raz pierwszy w winnicy „Bona Terra” powstaje wino, gdyż wcześniej owoce były oddawane na przerób. Stało się to możliwe dzięki wybudowaniu piwnicy z prawdziwego zdarzenia.
W tej chwili moszcz fermentuje i ten proces przebiega dość intensywnie – mówi pani Agnieszka. – Co trzy godziny chodzimy go mieszać i badać. To bardzo męczące, ale, na szczęście, trwa dwa tygodnie. Na tym etapie najlepiej widać, że wino to żywy organizm. W tegorocznych winogronach poziom cukru jest średni. Dlatego też spróbujemy zrobić frizzante, czyli wino musujące. Już nie mogę się doczekać efektu końcowego.

Klienci zaczynają poszukiwać win lokalnych, które mogę być oryginalnym prezentem. Chcą też poznawać nowe smaki i delektować się trunkiem, który nie jest produkowany na masową skalę. W winnicy „Bona Terra” smakosze wina znajdą trunek odpowiedni dla siebie, który będzie dopełnieniem niedzielnego obiadu czy wykwintnej kolacji.

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 4.6 / 5. Liczba głosów 13

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *