Czy opłaca się hodować pieczarki?

Grzybek Białogardzki to pieczarkania z ponad 20-letnią tradycją. 2 lata temu gospodarstwo trafiło w ręce pana Mariusza Zientala. Aby uprawiać pieczarki, rolnik przeniósł się z rodziną z Dolnego Śląska do Białogardu. Zaryzykował wiele, ale szybko okazało się, że nowy fach stał się jego prawdziwą pasją.
– Szukaliśmy nowego, ciekawego zajęcia. Wcześniej zajmowaliśmy się budowlanką. Ale zostawiliśmy tamto życie i razem z żoną, mamą, bratem prowadzimy teraz rodzinne gospodarstwo – opowiada pan Mariusz Ziental. – Przejęliśmy prosperującą pieczarkarnię właściwie z dnia na dzień. Mieliśmy dzięki temu łatwiej, była już baza kontaktów. Modernizowaliśmy się trochę, ale na tym nie zamierzamy kończyć, chcemy się dalej rozwijać. Obecnie robimy już 2 razy tyle co poprzednik. Nasza produkcja plasuje się na poziomie ok. 20 ton pieczarek miesięcznie, a w okresie letnim i przedświątecznym trochę więcej – podkreśla.
Zdaniem pana Mariusza Zientala założenie nowoczesnej pieczarkarni to inwestycja rzędu 1,5–2 mln zł: – Tyle pieniędzy trzeba przeznaczyć na pieczarkarnię, aby można było na niej później zarobić i produkować 20–30 ton pieczarek miesięcznie – zaznacza rolnik.
Tymczasem poniesione koszty zwracają się dopiero po ok. 10 latach. Duże wydatki na starcie to nie jedyny minus pieczarkowego biznesu. Największym problemem początkujących pieczarkarzy jest bowiem znalezienie odpowiedniego rynku zbytu.
– To nie jest dobry czas na założenie pieczarkarni – ostrzega pan Mariusz Ziental. Jego zdaniem wszystkiemu winne jest rosyjskie embargo, ogłoszone w sierpniu 2014 r. Przed wprowadzeniem zakazu Rosja była głównym odbiorcą tych grzybów.
– Po zamknięciu rosyjskiego rynku producenci liczą straty. Cena pieczarek spadła o ok. 10%. Wiele pieczarkarni ma problem ze zbytem towaru, w efekcie na krajowym rynku jest za dużo pieczarek i jest duża konkurencja – dodaje rolnik.
Rosyjskie embargo to dla polskich pieczarkarzy spory problem. Skutki zakazu odczuwają wszyscy krajowi producenci.
– Chociaż my nie sprzedawaliśmy pieczarek na rosyjski rynek, to ta sytuacja odbija się również na nas. Na rynku jest dużo tych grzybów, jest ogromna konkurencja. Wiele pieczarkarni się dusi, bo pieczarki to towar, który nie może leżeć, zaraz się psuje. Jak zbiera się pieczarki, to na 2 dzień od razu najlepiej jest je sprzedać. Tymczasem jeśli nie ma komu ich sprzedać, to wtedy pieczarkarze oddają ten towar po kosztach – podkreśla pan Mariusz Ziental.
Uprawa pieczarek nie jest skomplikowana. Producentom zależy jednak na tym, aby wyprodukować grzyby o wysokiej jakości.
– Na każdym etapie produkcji muszą być zachowane parametry: odpowiednia temperatura, wilgotność powietrza i dwutlenek węgla. Cały cykl produkcyjny trwa 6 tygodni, pieczarki zbieramy na 3 rzuty. Hale, w których są uprawiane, powinny być klimatyzowane, gdyż zimą trzeba ogrzewać pieczarki, a latem je chłodzić – podpowiada pan Mariusz Ziental.
Grzyby wyprodukowane w białogardzkiej pieczarkarni trafiają głównie na lokalny rynek i w mniejszym stopniu na eksport (Skandynawia, Europa Zachodnia). Nie zawsze udaje się jednak sprzedać towar.
– W okresie przed Świętami Bożego Narodzenia zapotrzebowanie na pieczarki jest duże, dlatego nie mamy wtedy problemu ze sprzedażą tych grzybów. Ale w styczniu, lutym czy marcu już tak różowo nie jest. Zapotrzebowanie maleje, a wymagania klientów rosną. Schodzi nam wtedy tylko towar o wysokiej jakości – podkreśla pan Mariusz Ziental.
Mimo dużych problemów ze zbytem towaru po wprowadzeniu rosyjskiego embarga krajowi producenci mają powody do dumy. Polska jest liderem w produkcji pieczarek w Europie i największym producentem na świecie. Polskie grzyby stanowią aż 35% wszystkich importowanych na świecie pieczarek. Tymczasem dochody z eksportu polskich pieczarek stanowią aż 60% wszystkich wpływów z wywozu warzyw i ich przetworów.
– Produkcję pieczarek w Polsce szacuje się w 2015 r. na 277 tys. ton. Dla porównania, w poprzednim roku produkcja plasowała się na poziomie 275 tys. ton. Natomiast 2 lata temu na poziomie 270 tys. – twierdzi Tomasz Smoleński, ekspert Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Spożycie pieczarek w kraju również systematycznie rośnie. Pieczarki są bowiem ważnym źródłem białka. Zawierają również dobrze przyswajalne tłuszcze i węglowodany, a także potas, selen, miedź, błonnik oraz witaminy A, E, B, D.
Grzyb wprawdzie nie jest typową rośliną, jednak ze względu na sposób rozwoju podobny do tychże wypadałoby by go uprawiać, a nie hodować jak świnię czy inne zwierzę.
Zgodnie z definicją słownikową hodowla jest to «opieka nad wzrostem i rozwojem zwierząt lub roślin», w związku z czym tego typu zwrot nie jest błędem. Trzeba również wziąć pod uwagę, że pieczarka jest grzybem, czyli tak naprawdę nie jest rośliną, dużo bliżej jej niestety do zwierzęcia 😉
Tutaj jest podejście od biznesowego punktu widzenia. Ja sobie dla siebie hoduję, wystarczyło kupić worek 50l okrywy z Wokasa i nigdy mi nie brakuje. Lepsze niż sklepowe.
Dobre podłoże i pieczarki same rosną. U mnie się sprawdza ziemia do pieczarek od Wokasa. Piękna sprawa tymbardziej że cenowo wychodzi atrakcyjnie.
W domu? Pewnie. Hoduje przynajmniej od trzech lat. Podłoże mam od Wokasa – reszta to chęci i serce 😀
Ciekawy artykuł. Myślałem o uprawie pieczarek już jakiś czas
pan mariuszek chce zniechęcić przyszłych hodowców pieczarek. fajnie gdyby był jedynym w Polsce, który się tym zajmuje. Duża konkurencja to plus dla klientów.