50 traktorków ogrodniczych Kubota. Bezawaryjnie w jednej rodzinie

600 hektarów borówki amerykańskiej i pięćdziesiąt bezawaryjnych traktorków Kubota? Właśnie tyle profesjonalnych maszyn Kubota pracuje w jednym gospodarstwie na Podlasiu. Obejrzyj reportaż filmowy i poznaj kulisy sukcesu.

Na całą tę liczbę traktorów, które mamy, nie było żadnej, słownie mówię: żadnej awarii! Dziw! I tak jest do tej pory. Jerzy Wilczewski

Wystarczy zamienić z nim raptem kilka zdań, żeby natychmiast zorientować się, że Pan Jerzy Wilczewski to pasjonat. Bije od niego autentyczność. Od blisko trzech dekad z sukcesem prowadzi gospodarstwo rodzinne specjalizujące się w uprawie borówki amerykańskiej. O swojej plantacji mógłby opowiadać godzinami. A jeszcze dłużej o traktorkach ogrodniczych Kubota, których u Wilczewskich jest aż pięćdziesiąt!

Reklama

Traktorek ogrodniczy – jeden, drugi… pięćdziesiąty

O miniciągnikach Kubota pan Jerzy opowiada z niekłamanym entuzjazmem: – Na całą tę liczbę traktorów, które mamy, nie było żadnej, słownie mówię: żadnej awarii! Dziw! I tak jest do tej pory.

Dlaczego gospodarz postawił na markę Kubota? Bo traktorek ogrodniczy Kubota to pierwszorzędny pomocnik.  A jeśli ma się takich pięćdziesiąt bezawaryjnych maszyn Kubota, to sukces gwarantowany!

Co to za cacko?

traktorek ogrodniczy

Kubota, oczywiście!

fot. Kubota

Jak to się zaczęło? Pan Jerzy snuje wspomnienia. – Była jesień 2015, byliśmy na targach rolniczych w Bednarach – mówi. – Spojrzałem na ciągnik, piękny, a na nim jest napisane: Kubota B18. Zapytałem przedstawiciela handlowego, co to za cacko, a on opowiadał nam o samych jego zaletach. Gospodarze szybko zdecydowali się na zakup i nie żałują. – No i pojawił się ten ciągnik i rozpoczęła się z nim przygoda. Zaczepiliśmy do ciągnika wózki – chodzą, zaczepiliśmy kosiarkę – działa, podczepiliśmy opryskiwacz 200-litrowy – daje sobie radę. Potem wszystko potoczyło się w ekspresowym tempie i teraz przy 600 hektarach borówki pracuje pięćdziesiąt bezawaryjnych traktorków Kubota.

Jerzy Wilczewski i gospodarstwo borówkowe

Jerzy Wilczewski z ciągnikiem Kubota na swojej plantacji borówki amerykańskiej

fot. Kubota

Ciągnik ogrodniczy: mały pomocnik do wielkich prac

Współpracę z miniciągnikami bardzo chwalą pracownicy gospodarstwa państwa Wilczewskich. Słychać, że są usatysfakcjonowani i spokojni, bo mogą w pełni ufać sprzętowi od firmy Kubota. – Pracujemy na ciągnikach takich jak widzimy, Kubota – mówi Andrzej Roman. – Od takich najmniejszych do takich 35-konnych ogrodniczych. Możemy tymi ciągnikami wjechać wszędzie.

ciągnik ogrodniczy w trakcie pracy

Traktorek ogrodniczy marki Kubota nie ma sobie równych

fot. Kubota

Rzetelność, spryt i legendarna niezawodność

Maszyny 18-konne zostały zagregowane z opryskiwaczami Agroli, 200-litrowymi, zawieszonymi na tylnym tuzie. Panu Jerzemu zależało na tym, żeby maszyna była na tyle wąska, żeby podczas owocowania krzewów nie strącała owoców i żeby nie było dużych szkód – opowiada Andrzej Zynek z firmy Kubota. – Maszyny w swojej pracy okazały się na tyle skuteczne, że zaowocowało to zamówieniem pierwszej partii dziesięciu maszyn.

Przemyślane technikalia

Andrzej Zynek wspomina również o arcyważnych aspektach technicznych. – Traktorek ogrodniczy o udźwigu tylnego tuza 906 kilogramów radzi sobie świetnie, natomiast szerokość całej maszyny to zaledwie 129 centymetrów – zwraca uwagę. – Ona sobie świetnie radzi i znajduje miejsce w międzyrzędziach podczas owocowania borówki. Wszystkie traktorki japońskie zostały dostarczone na standardowym wąskim ogumieniu, które, mimo że jest dosyć wąskie, ma na tyle agresywny bieżnik, że bardzo mocno wgryza się w ziemię i nawet podczas deszczu, podczas kiedy ziemia jest mokra, świetnie sobie radzi i zachowuje trakcję.

traktorek ogrodniczy

Nie ma czasu do stracenia! Dużo borówek, dużo pracy, dużo ciągników, tak się sprawy mają!

fot. Kubota

Od przybytku głowa nie boli

Dziesięć ciągników Kubota – ta liczba zupełnie nie satysfakcjonowała pana Wilczewskiego. Chciał więcej. A ponieważ japoński traktorek ogrodniczy spełnił oczekiwania gospodarza, wybór był oczywisty. – W następnym roku do pracy ruszyły maszyny 24-konne serii B1, tym razem z opryskiwaczami 300-litrowymi – mówi Andrzej Zynek. – Dodatkowo maszyny są wykorzystywane do koszenia międzyrzędzi z kosiarkami albo bijakowymi, albo rotacyjnymi. Również się okazało, że traktorek ogrodniczy radzi sobie w pracy bardzo dobrze, co zaowocowało kolejnymi zamówieniami.

 

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 5 / 5. Liczba głosów 2

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

Artykuł zawiera lokowanie produktu i ma charakter promocyjny.

Google NewsObserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze
  1. […] Zachęcamy do obejrzenia reportażu, który ukazał się na łamach portalu agroFakt.pl: https://www.agrofakt.pl/50-traktorkow-ogrodniczych-kubota/ […]

  2. Nawiedzony. pisze:

    Żeby sobie kupić np. traktor to najpierw trzeba urodzić się z torbą pieniędzy.