Gdy hodowca narzeka na brak opłacalności produkcji mleka, często zastanawia się nad zmianą produkcji. Pierwszą gałęzią, która przychodzi na myśl, jest bydło mięsne. Czy to właściwy kierunek?
– Bydło mięsne ma wiele zalet – mówi Zbigniew Kwiatkowski, specjalista ds. bydła Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. – Przede wszystkim to rozwojowa gałąź produkcji, bo spożycie mięsa wołowego w Polsce wynosi zaledwie 2 kg na osobę, z czego pewnie większość w kiełbasach. Każdy sukces promocyjny spożycia wołowiny oznacza zwiększenie produkcji na potrzeby krajowe.
Nie warto sugerować się tym, co zrobili sąsiedzi. Każdy przypadek jest inny. Warto porozmawiać z doradcą rolnym, z zootechnikami ze związków branżowych producentów bydła mięsnego.
Szanse są także na rynku zagranicznym. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi właśnie poinformowało o rozszerzeniu możliwości eksportu polskiej wołowiny do Turcji, a nawet Królestwa Maroka. Zbliża się także koniec podobnych rozmów z Arabią Saudyjską. Więc może hodowla bydła mięsnego jest lepsza?
– Nie ma jednej odpowiedzi dla wszystkich, bo każdy przypadek jest inny i każdy wymaga odrębnej analizy – dodaje Zbigniew Kwiatkowski. – To, co musi zrobić każdy hodowca, który się nad tym zastanawia, to wziąć dużą kartkę papieru, coś do pisania i na chłodno rozważyć wszystkie warunki związane z własną sytuacją. Nie warto sugerować się tym, co zrobili sąsiedzi. Każdy przypadek jest inny. Warto porozmawiać z doradcą rolnym, z zootechnikami ze związków branżowych producentów bydła mięsnego.
I pamiętajmy jeszcze o jednym. Wyprodukować każdy potrafi. Wyprodukowaną wołowinę trzeba jeszcze mieć gdzie sprzedać.
Koniecznie przeczytaj: Mleczne czy mięsne: które bydło się opłaca?
Dodaj komentarz