Dyrektywa azotanowa niekorzystnie wpłynęła na stan ozimin? Sprawdzamy, co mają w tej sprawie do powiedzenia farmerzy.
Stan ozimin jest dobry – cieszą się plantatorzy. Pogoda im dopisała, dużych mrozów nie było. Pszenica na plantacji pana Krzysztofa Kowalskiego wygląda świetnie, rzepak również.
– Jestem zadowolony ze stanu ozimin, nie mogę narzekać. Pierwsza dawka azotu poszła na początku marca. Pszenica została dokarmiona mikroelementami, później będzie druga dawka azotu – opowiada Krzysztof Kowalski z Lubelszczyzny. – Na dzień dzisiejszy stan ozimin jest zróżnicowany. PZPRZ ocenia, że przezimowały one w miarę dobrze. Były niewielkie mrozy, nie było dużej okrywy śnieżnej, miejscami nie było jej w ogóle – ocenia Tadeusz Szymańczak z Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych.
Dyrektywa azotanowa zaszkodziła?
Zdaniem Tadeusza Szymańczaka dyrektywa azotanowa stała się dużym problemem dla rolników. Zgodnie z nią nawozy azotowe mineralne i naturalne można było stosować w tym roku od 1 marca. Nie podoba się to wielu plantatorom, którzy twierdzą, że w związku z ociepleniem klimatu i wcześniejszą wegetacją roślin – powinno się to robić już w lutym.
– Oziminy były wysiane i zasilone dość późno, co wynika nie z fanaberii rolników, a z głupoty urzędników. W tym roku pogoda pozwalała na to, żeby zasilić rośliny już na początku lutego, ale trzymając się dyrektywy azotanowej nie można było jeszcze wtedy tego zrobić. Pamiętajmy, że każde opóźnienie w podawaniu tak szczególnego nawozu jak azot jest niekorzystne – uważa Tadeusz Szymańczak.
Stan ozimin a susza
Według Tadeusza Szymańczaka dyrektywa azotanowa wyznacza zbyt restrykcyjne terminy stosowania nawozów, skracając możliwość ich stosowania o miesiąc. Negatywny wpływ na rośliny ma również susza, której pierwsze objawy widoczne są już na polach.
– W tym momencie mamy już do czynienia z początkiem suszy. Nawozy – a szczególnie nawóz azotanowy – nie są właściwie przyswajane. Dlaczego? Żeby był przyswajany przez rośliny, musi się z niego zrobić roztwór, a ponieważ nie ma wilgoci w glebie – nawóz czeka. Czekają na zasilenie również rośliny, co może mieć negatywne skutki. Chociaż wprawdzie ostatnio trochę popadało, ale to jest kropla w morzu naszych potrzeb. Jeśli susza będzie się nadal pogłębiać to będziemy mieć poważne kłopoty – martwi się Tadeusz Szymańczak.
Większe koszty dla rolników?
Według Tadeusza Szymańczaka opóźnienia związane z podaniem roślinom azotu to nie jedyny problem wynikający z dyrektywy azotanowej.
– Następnym poważnym problemem będzie także przechowywanie nawozów naturalnych w odpowiednich warunkach. Doprowadzi to do znacznego zwiększenia kosztów na zbiorniki na gnojowicę i gnojówkę, a także powiększenia płyt obornikowych i zagospodarowania odcieków – stwierdza Tadeusz Szymańczak.
Nowe wymogi
Przypominamy, że dyrektywa azotanowa powstała w celu ochrony wód przed zanieczyszczeniami powodowanymi przez azotany, które pochodzą ze źródeł związanych z rolnictwem. Na rolników w całej Polsce nałożyła ona obowiązek przestrzegania wielu wymogów. Zalicza się do nich nie tylko stosowanie nawozów w określonych terminach, ale również przechowywanie i magazynowanie ich w odpowiednich warunkach oraz obliczanie przez rolnika maksymalnych dawek azotu.
– To nie jest tak, że my rolnicy chcemy zaszkodzić całemu społeczeństwu i środowisku. Jest zupełnie na odwrót. Nawozy stosujemy tylko wtedy, gdy jest to konieczne, nie przekraczamy prawnie ustanowionych norm, nikomu by się to nie opłacało – mówi Krzysztof Kowalski. – Wyznaczając terminy stosowania nawozów mineralnym urzędnicy nie wzięli pod uwagę, że w marcu będzie już tak sucho. Obawiam się jakie to będzie miało dalsze skutki – podkreśla.
Dodaj komentarz