Podsumowanie 2023 roku. Jaki był dla polskich sadowników?

O podsumowanie 2023 roku w polskim sadownictwie poprosiliśmy różnych przedstawicieli branży. Wypowiedzieli się dla nas sadownicy-praktycy, handlowcy, działacze, a także przedstawiciele świata nauki.
Nowy Rok to doskonała okazja na krótką podróż w czasie — podsumowanie 2023 roku. Jak go zapamiętają polscy sadownicy? W jaki sposób ostanie 12 miesięcy wpłynęło na całą branżę?
Spis treści
Branża sadownicza podsumowuje 2023 rok
Polska branża sadownicza to nie tylko producenci owoców. To również handlowcy, naukowcy czy działacze polityczni. Dlatego o podsumowanie 2023 roku w sadownictwie poprosiliśmy:
- Mirosława Maliszewskiego, prezesa Związku Sadowników RP, posła na Sejm RP, przewodniczącego KRiRW;
- prof. dr hab. Dorotę Konopacką, dyrektor Instytutu Ogrodnictwa – PIB w Skierniewicach;
- Wiesława Podczaszyńskiego, sadownika z Jenkowic (woj. dolnośląskie).
Ponadto miniony rok 2023 skomentowali:
- Zbigniew Chołyk, prezes Zrzeszenia Producentów Owoców Stryjno-Sad;
- dr Tomasz Lipa z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, przewodniczący TRSK;
- Dariusz Cieślak, właściciel gospodarstwa sadowniczego w Kozietułach (pow. grójecki);
- Piotr Baryła, prezes Polskiego Stowarzyszenia Plantatorów Porzeczek.
Podsumowanie 2023 roku — Mirosław Maliszewski
Według Mirosława Maliszewskiego światowe trendy dotyczące mniejszej produkcji, zapotrzebowania dużego na sok jabłkowy z Polski, miały swoje odzwierciedlenie na rynku i w dobrych cenach płaconych producentom. Ale już producenci niektórych owoców jagodowych, szczególnie producenci malin, byli poddani nierównej konkurencji ze strony ukraińskich owoców. Tysiące ton mrożonej maliny z Ukrainy zabrały miejsce w magazynach polskiej malinie. Zatem miniony rok sadowniczy dla wielu producentów był fatalny, dla niektórych dosyć korzystny, a dla innych neutralny. Wszystko zależało od gatunku upraw owocowych.
„Ponadto w 2023 roku doświadczyliśmy tego, co może rzutować na naszą przyszłość. Przede wszystkim to brak siły roboczej. Do tej pory posiłkowaliśmy się bowiem pracownikami z Ukrainy. Wiemy, że mężczyźni z tego kraju już do Polski wjechać nie mogą, więc odczuwamy ich ogromny deficyt przy pracy. Wzrosły nam bardzo mocno niektóre koszty produkcji, zwłaszcza energia elektryczna, która jest bardzo potrzebna w gospodarstwach sadowniczych, zwłaszcza do schładzania i przechowywania owoców. Nieco sobie poradziliśmy z kosztami środków ochrony roślin i nawozów. Ponadto wciąż odczuwamy skutki embarga rosyjskiego.”
Jak 2023 rok ocenia prof. dr hab. Dorota Konopacka?
„Rok 2023 był pełen wyzwań, którym Instytut Ogrodnictwa sprostał. Mamy nadzieję, że przede wszystkim daliśmy radę przygotować odpowiedzi na wszystkie pytania płynące ze strony MRiRW. Te pytania były sformułowane w postaci zadań celowych. IO-PIB pracował nad tym, jak przygotować owoce na rynki dalekie, żeby skutecznie zwiększyć eksport polskich owoców. Poruszał też sprawy związane z hodowlą twórczą, przygotowywaniem nowych odmian. To również bardzo silny akcent związany z przygotowywaniem, opracowywaniem technologii ochrony polskich gatunków sadowniczych, bo wiemy, że z tym jest bardzo duży problem. W związku z tym na bieżąco nasi pracownicy szukają zamienników do substancji aktywnych, które zostały wycofane w związku z regulacjami unijnymi.’
Rok produkcyjny 2023 według Wiesława Podczaszyńskiego
O podsumowanie roku 2023 poprosiliśmy też praktyka, producenta owoców z Dolnego Śląska. W jego ocenie rok 2023 zaczął się bardzo nieciekawie — zimna wiosna, bardzo słaby oblot pszczół, a co za tym idzie, bardzo słabe zapylenie czereśni i jabłoni. Malina owocowała normalnie, bo w jej przypadku kwitnienie wypada w późniejszym okresie, kiedy już się robiło ciepło. Nie można za to narzekać na brak opadów. Zważywszy na to, że poprzednie lata były bardzo suche, ten rok akurat nie był taki zły pod tym względem. Jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne, to pan Wiesław pozostawił je bez komentarza…
Podsumowanie 2023. Dariusz Cieślak: pierwszy taki rok od lat
Również zdaniem sadownika z Centralnej Polski tegoroczny sezon był trudny. Przede wszystkim ze względu na to, że niektóre odmiany nie plonowały, szczególnie z grup Jonagored i Idared. Poza tym było pewne zaskoczenie wiosną, ponieważ wszystkim się
wydawało, że będzie to sezon łagodny. Tymczasem pierwsze, te najwcześniejsze infekcje parcha pokazały plamy dopiero latem. „Wówczas było już za późno na skuteczną interwencję. Mieliśmy bardzo wczesne infekcje, które zostały w pąkach. Potem było stabilnie, nie było widać wyraźnych plam. I to uśpiło naszą czujność. Plamy się pokazały wyraźnie w czerwcu, ale to już był koniec sezonu wysiewów pierwotnych. W efekcie tam, gdzie się pojawiły plamy, tam były straty i do końca sezonu ochrona musiała być kontynuowana.”
Ceny w 2023 roku wysokie, ale niezaskakujące
„Na koniec sezonu cena przemysłu była do przewidzenia. Część sadów w moim regionie w ogóle nie była chroniona, a część była chroniona słabo. Tam plony więc były bardzo małe. Jesienią widziałem kwatery, gdzie nie było żadnego plonu. To zaś przełożyło się na spadek ilości owoców kierowanych do przetwórstwa. Więc automatycznie cena wzrosła, bo nie było surowca. Nie było w tym roku w ogóle takiej sytuacji, żeby pod zakładami były kolejki. To był pierwszy taki rok od wielu lat. Co więcej, cały czas ta cena się trzyma. Co jest najciekawsze, w Polsce ceny przemysłu kształtują ceny deseru. I to jest chory układ, ale taki jest. Ceny przemysłu są więc dobre, nawet bardzo dobre, bo są takie jak deser w zeszłym roku, a nawet lepsze. Podsumowując, Ci, którzy chronili sady i nie mieli przeskoku w przemienności owocowania, są zadowoleni z tego sezonu.”
Rok 2023 okiem Zbigniewa Chołyka
„Jeśli chodzi o końcówkę sezonu 2022/2023, ceny były nieco lepsze, nie było problemu ze zbytem. Trzeba się więc cieszyć, że nikt na koniec sezonu nie musiał jeździć z ładnymi jabłkami do przetwórni. Jednak z punktu widzenia grupy producentów rok 2023 nie był dla nas łatwy, jeśli chodzi o bilans pod koniec sezonu sprzedażowego. Mianowicie bardzo wzrosły koszty energii, koszty pracownicze, koszty transportu.
Podsumowując, mogę powiedzieć, że w lecie powiało lekkim optymizmem. Okazało się bowiem, że jabłek odmian typowo letnich jest na tyle niedużo w Polsce, że ze względu na małą podaż ceny dosyć mocno poszły w górę. I ci producenci, którzy mają w swoich gospodarstwach jabłka odmian letnich czy jesiennych mogą być zadowoleni, gdyż cena w sierpniu oscylowała na poziomie 2 zł/kg. Wiadomo, że to nie jest sezon dużej sprzedaży, ale cieszyło producenta, że zebrane jabłka mogli po takiej cenie sprzedać praktycznie bez kosztów przechowywania.”
Z jakimi cenami wejdziemy w Nowy Rok?
„Niestety, w okresie zbiorów te ceny zaczęły spadać, ale to jest akurat normalne. Dużo sadowników w Polsce, moim zdaniem zdecydowanie za dużo, nie posiada swoich obiektów przechowalniczych, chłodni, ani też dostatecznej ilości opakowań. I oni wszyscy chcą zebrane owoce przeznaczyć na tzw. szybką sprzedaż. Jednak to się niestety nie udaje od wielu lat. W tym momencie bowiem ta podaż jest tak duża, że sadownicy sami schodzą z ceny.
Mam nadzieję, że teraz sytuacja cenowa będzie się tylko poprawiać. Według szacunków jabłek ze zbiorów 2023 jest obecnie mniej niż w poprzednim roku, więc zanosi się, że w miesiącach wiosennych za dobry towar będzie można uzyskać dobrą cenę. Na to liczymy.”
Jabłko klubowe Magic Star debiutuje na polskim rynku
Podsumowanie 2023 roku według dr. Tomasza Lipy
Podsumowanie 2023 roku według dr. Tomasza Lipy dotyczy m.in. Towarzystwa Rozwoju Sadów Karlowych.
„Sezon dla naszego towarzystwa był ważny, ponieważ zmieniły się władze, wybraliśmy nowy zarząd. Troszkę go odmłodziliśmy i mamy nadzieję na nowe otwarcie 2024 roku. TRSK zawsze dbało o interesy sadowników, ale chcielibyśmy to robić z nową energią.
Jeśli chodzi o sezon sadowniczy, to zaczął się on dosyć dobrze. Zbiory u nas na Lubelszczyźnie akurat dopisały. Ceny na razie są satysfakcjonujące i myślimy, że to pójdzie w dobrym kierunku. Może po paru chudych latach w końcu będzie rok względnie normalny. Choć pewnie nie taki jak w czasie pandemii. Na pewno koszty wzrosły, ale ceny na dzisiaj już są satysfakcjonujące.”
Piotr Baryła: rok 2023 był trudny dla producentów porzeczek
Na pewno oczekiwania, przede wszystkim cenowe, były dużo większe niż to, co obserwowaliśmy w sezonie. Związane było to z rokiem 2022, gdzie ceny były historycznie najwyższe. Uważam, że bardzo szkodliwe dla branży, choć cieszące producentów. Natomiast trzeba pamiętać o tym, że znowu wpadliśmy chyba w spiralę dołka cenowego. Chociaż mam nadzieję, że tak się nie staje, bo jedynym sygnałem pozytywnym wydaje mi się fakt, że jednak zapasów nie ma.
Ten rok pokazał, że wcale nie było wysokiej produkcji i zbiorów owoców porzeczki czarnej. W związku z tym patrząc na spadek cen w perspektywie dwóch lat i uśrednienie ceny sprzedażowej dla firm przetwórczych, myślę, że to jest sytuacja w miarę stabilna. Natomiast 2023 to duże rozczarowanie z punktu widzenia opłacalności produkcji. Musimy bowiem sobie zdawać sprawę, że co roku koszty rosną, natomiast dochody maleją.
