Kto odpowiada za rozprzestrzenianie się ASF?

Blokowanie przez rolników działań weterynarzy to najlepsza droga do dalszego rozprzestrzenienia się ASF – uważa Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna i tłumaczy, że nieraz wybicie nawet zdrowych świń jest konieczne. To odpowiedź na niedawne wydarzenia w województwie lubelskim, gdzie hodowcy zablokowali samochód inspektorów i nie chcieli dopuścić do uboju trzody chlewnej.
Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna apeluje do resortu rolnictwa i ministerstwa spraw wewnętrznych o zapewnienie pracownikom Inspekcji Weterynaryjnej bezpieczeństwa, podczas wykonywania przez nich obowiązków służbowych.
– Blokowanie przez rolników działań inspektorów oraz obserwowane ostatnio publiczne kwestionowanie wiedzy i praktyki lekarsko-weterynaryjnej w zakresie zwalczania ASF to najlepsza droga rozprzestrzenienia się wirusa i potęgowania strat gospodarczych. W opinii samorządu lekarsko-weterynaryjnego niedopuszczalna jest sytuacja jaka miała miejsce w zeszłym tygodniu kiedy trzech pracowników Inspekcji Weterynaryjnej wykonujących czynności służbowe było wbrew swojej woli przetrzymywanych przez 8 godzin przez grupę rolników – czytamy w apelu Krajowej Izby Lekarsko- Weterynaryjnej.
Spis treści
Nagonka na weterynarzy?

Wirus ASF naraził hodowców na ogromne straty. Niemal każdego dnia GIW donosi o kolejnych ogniskach tej choroby.
Inspektorzy weterynaryjni skarżą się, że ich działania są stopowane przez rolników. – W ostatnim czasie w publicznych wypowiedziach wielu osób widoczne jest kwestionowanie wiedzy i praktyki lekarsko-weterynaryjnej . To jest najlepsza droga do dalszego rozprzestrzenia się wirusa ASF po Polsce – zaznacza w rozmowie z portalem agroFakt Jacek Łukaszewicz, prezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej.
Rolnicy kontra weterynarze
Do konfliktu na linii weterynarze-rolnicy doszło podczas głośnego protestu gospodarzy w Dawidach w województwie lubelskim. Po wykryciu w jednym z gospodarstw ogniska ASF, wojewódzki lekarz weterynarii wydał decyzję o uboju świń we wszystkich stadach graniczących z tym gospodarstwem.
Ta decyzja napotkała na ostry opór rolników. Strajkujący gospodarze nie chcieli zgodzić się na wybicie – ich zdaniem – zdrowych świń. Zablokowali samochód, którym weterynarze jechali do jednego z gospodarstw. Domagali się również dowodów na to, że stada jakie miały zostać zlikwidowane były zarażone ASF.
Nie pozwolimy wybić zdrowych świń! Przeczytaj więcej o głośnym proteście w woj. lubelskim
Dla kogo kary?
Czarę goryczy przelał fakt, że weterynarze – zdaniem rolników nie zastosowali się do zasad bioasekuracji. Hodowcy twierdzą, że podczas pobierania krwi od świń, pomocnicy lekarza weterynarii weszli do chlewni bez ubrania ochronnego. – Weterynarze nie zawsze stosują się do zasad bioasekuracji. Wymagając tego od rolników powinni wymagać tego najpierw od siebie. Jeżeli rolnik nie przestrzega zasad bioasekuracji to czeka go kara, a dla inspektorów żadnej kary przewidzianej nie ma – mówi w rozmowie z portalem agroFakt Michał Kołodziejczak, prezes Unii Warzywno-Ziemniaczanej, który wspierał rolników protestujących w miejscowości Dawidy.
Inspektorzy: to niedopuszczalne działania!

Wirus ASF coraz bardziej rozprzestrzenia się po województwie lubelskim. Choroba jest już tylko 30 km od Lublina.
– Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, aby inspektorzy weterynarii czy też ich pomocnicy nie stosowali się do zasad bioasekuracji. Celem działania Inspekcji Weterynaryjnej jest jak najszybsze zlikwidowanie ogniska ASF, czyli gospodarstwa w którym wykryto chorobę oraz wszelkich zagrożeń w terenie zapowietrzonym i zagrożonym. Szybkie zlikwidowanie tych zagrożeń skraca do minimum czas zakazów i nakazów oraz umożliwia jak najszybsze wznowienie produkcji. Apelujemy do hodowców, żeby to zrozumieli. Natomiast w samym ognisku i w okręgu zapowietrzonym pozostawienie nawet zdrowych świń w tzw. gospodarstwach kontaktowych (czyli takich, które miały kontakt z gospodarstwem, w którym wystąpił ASF) zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia następnego ogniska. Widocznie na miejscu inspektorzy stwierdzili takie kontakty i stąd taka decyzja– tłumaczy Jacek Łukaszewicz, prezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej.
Kto za to odpowiada?
Jacek Łukaszewicz wyjaśnia, że rozumie jak ciężkim przeżyciem dla rolników musi być decyzja o konieczności wybicia świń z powodu ASF. Ale – jak podkreśla do takich sytuacji jak w miejscowości Dawidy dochodzić nie może.
– Rolnicy siłą zablokowali realizację podjętej zgodnie z przepisami decyzji o wybiciu świń w okręgu zapowietrzonym ASF. Tego typu działania są niedopuszczalne. Dlatego uważamy, że osoby, które zablokowały działania przedstawicieli Inspekcji Weterynaryjnej w województwie lubelskim biorą pełną odpowiedzialność za dalszy rozwój wirusa w tym regionie – uważa Jacek Łukaszewicz, prezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej.

Zdaniem Michała Kołodziejczaka prezesa Unii Warzywno-Ziemniaczanej, skutecznym sposobem na walkę z ASF jest redukcja populacji dzików.
Michał Kołodziejczak z Unii Warzywno-Ziemniaczanej odpowiada, że to nie rolnicy a państwo polskie jest odpowiedzialne za rozprzestrzenianie się ASF.
– Wirus rozprzestrzenia się po kraju już od kilku lat. Jaki wpływ miał na to nasz protest? My broniliśmy ludzi, którzy byli w rozpaczy. Nastroje w tym regionie są tak złe, że może wybuchnąć tam wojna domowa. Wybijanie zdrowych świń to nie jest sposób na walkę z ASF. Powinny natomiast zostać podjęte kroki w kierunku zmniejszenia populacji dzików, które przenoszą tę chorobę – twierdzi Michał Kołodziejczak.
Kolejne ognisko ASF w Dawidach
Weterynarze i rolnicy przerzucają się winą za rozprzestrzenianie się ASF, a wirus przesuwa się w głąb kraju. Niemal każdego dnia pojawiają się komunikaty Głównego Inspektora Weterynarii o wykryciu kolejnych ognisk tej choroby. Wirus zbiera coraz większe żniwa na Lubelszczyźnie, jest już tylko 30 km od Lublina. Jak dowiedział się portal agroFakt, 1 sierpnia wykryto kolejne ognisko ASF w miejscowości Dawidy, w woj. lubelskim.
