PATRON SERWISU: Blattin

Opłacalność produkcji trzody chlewnej – czy wciąż warto?

Trzoda chlewna i wszelkie zajęcia, jakie jej towarzyszą to dzisiaj niezbyt popularne i dosyć ryzykowne zajęcie. Wielu hodowców porzuciło je, duża grupa zastanawia się nad zmianą hodowli, ale są i tacy, którzy dostrzegają opłacalność produkcji trzody chlewnej pomimo 'świńskich górek i dołków’ cenowych i niekorzystnych uwarunkowań zewnętrznych. Oto jak hodowcy podchodzą do problemów tego sektora produkcji rolniczej.

Adam Skoneczny prowadzi gospodarstwo hodowlane w powiecie sochaczewskim w woj. Mazowieckim o powierzchni 65 ha, gdzie uprawia się zboża pszenicę, pszenżyto, jęczmień, kukurydzę oraz strączkowe. Pasza przygotowywana jest we własnym gospodarstwie w oparciu o zboża, śrutę sojową oraz koncentraty, samobieżną mieszalnią pasz o wydajności 7 ton na godzinę.

W gospodarstwie znajdują się także nowe maszyny rolnicze.

Głównym kierunkiem produkcji jest hodowla trzody chlewnej w cyklu zamkniętym z uprawnieniami do produkcji loszek ras wbp i pbz z przeznaczeniem na sprzedaż, a także tuczników. Oprócz tego gospodarstwo oferuje loszki m.in. po importach duńskich, szwedzkich i kanadyjskich. Hodowla posiada również Certyfikat Zdrowia Stada PZHiPTCh „POLSUS”, co jest potwierdzeniem wysokiego statusu zdrowia oraz pełnej bioasekuracji i dbałości o wysokie standardy produkcji.

opłacalność produkcji trzody chlewnej

Opłacalność produkcji trzody chlewnej w Polsce to nadal bardzo dyskusyjna kwestia

– W ostatnich latach sprzedawałem knury loszki głównie na rynek lokalny, ale również na terenie województwa Łódzkiego i Kujawsko-Pomorskiego – wymienia Adam Skoneczny. Zarówno do hodowców indywidualnych, grup producenckich jak i stacji inseminacyjnych. Uważam, że opłacalność produkcji trzody chlewnej można osiągnąć pod warunkiem, że ilość sprzedanych loszek w roku będzie oscylowała pomiędzy 6 a 10 sztukami. Dzisiaj loszki niełatwo sprzedać, a zastój w handlu powoduje starty finansowe..

Produkcja prowadzona jest w nowoczesnych budynkach inwentarskich.

– Porodówka jest na 32 lochy, sektor krycia na 22 lochy, 2 warchlakarnie na 340 prosiąt i tuczarnia na 400 tuczników – dodaje hodowca.

Od maciory hodowca uzyskuje 13,3 -14,1 prosiąt w zależności od rasy czystej wbp lub pbz.

Hodowla trzody

Adam Skoneczny hoduje trzodę chlewną od kilkunastu lat w woj. Mazowieckim

– Produkujemy także tucznik. Co miesiąc mam przeciętnie od 50 do 80 sztuk jednak zarobek nie jest tak dobry jak powinien być. Uważam, że cena powinna być gwarantowana na poziomie znacznie powyżej 4,50 zł/kg. W przypadku gdy hodowca ma 2-3 tys. sztuk tucznika i ma 10-15 zł na sztuce to można powiedzieć, że ma już konkretny zysk. Natomiast jeżeli do tego dochodzą kredyty i psuje się sprzęt to w końcu brakuje na remonty i naprawy. Poniżej tej ceny, nie ma czegoś takiego, jak opłacalność produkcji trzody chlewnej – mówi hodowca.

Reklama

Brak stabilności cen odstręcza rolników

Hodowcy tuczników co pewien czas przeżywają świńskie górki związane z nagłymi spadkami cen.

Trzoda chlewna Władysława Krawczyka z woj. Łódzkiego to przede wszystkim 16 loch rasy pbz. Całe stado liczy ponad 100 sztuk.

Hodowla trzody

Władysław Krawczyk nie jest zadowolony z obecnego stanu polskiej hodowli trzody chlewnej

– Hodowla zarodowa w cyklu zamkniętym jest mało opłacalna oraz ryzykowna. Wahania cen oraz brak stabilizacji na rynku trzody w naszym kraju, odciągają wielu hodowców od takiego prowadzenia hodowli. Ja produkuję tuczniki w oparciu o własne prosięta. Wydajność z jednej maciory na poziomie 10-11 sztuk, jednak spora część prosiąt rodzi się martwa. Na przykład, niedawno jedna maciora oprosiła się i dała 14 sztuk z czego 7 urodziło się martwych. Nie znam niestety przyczyny tak dużych upadków prosiąt w mojej hodowli.

Rolnicy działający w grupie uzyskują ceny wyższe od przeciętnych, ale to i tak ich nie zadowala. Od czasów wprowadzenia rosyjskiego embarga przez dwa lata ceny były niskie. Tymczasem od grudnia 2016 r. odbiorcy zaczęli płacić więcej i do dziś ceny utrzymują się na tym wyższym poziomie. Zadowolenia nie kryją też przetwórcy. W ostatnich latach wielu hodowców zlikwidowało lub ograniczyło pogłowie świń. Ci, co zostali na rynku liczą na to, że ich produkcja w końcu przestanie przynosić straty.

Struktura hodowli trzody do zmiany

Struktura hodowli trzody chlewnej nie zapewnia odtworzenia stad zarodowych w Polsce

Pilna potrzeba zmiany struktury hodowli trzody

Paweł Frątczak hodowca z woj. Śląskiego nie jest zbyt zadowolony z prób zmiany niekorzystnej struktury polskiej hodowli trzody chlewnej.

– Program odbudowy pogłowia świń nie daje rezultatów – ocenia Frątczak. Gdyby ktoś chciał wziąć dofinansowanie na produkcję prosiąt w wysokości 800 tys. zł na budowę chlewni, trzeba dołożyć drugie 800 tys. jako wkład własny i jeszcze do tego doliczyć VAT około 320 tys. to wychodzi nam kwota prawie 2 mln zł. Jakoś brakuje chętnych na tę pomoc.

Zdaniem hodowcy niska efektywność rozrodu dotyczy mniejszych stad, gdzie nie kładzie się nacisku na genetykę loch i knurów.

– Uważam, że powinniśmy się uczyć dobrej genetyki od np. duńczyków czy holendrów. Jest ogólnie znane, iż do polski trafia spora ilość prosiąt duńskich czy holenderskich. Jednak najlepszy jakościowo zwierzęta otrzymują Niemcy, a dopiero potem takie kraje jak Polska czy Węgry. Nasi hodowcy dostają 'gorszy sort’ prosiąt, głównie mieszańców, z którymi mają wiele problemów zdrowotnych w swoich hodowlach. Leczenie tych prosiąt jest bardzo kosztowne, a często wprowadzenie tych sztuk do stada oznacza liczne upadki. Przez to opłacalność produkcji trzody chlewnej jest w Polsce trudniejsza do osiągnięcia niż na Zachodzie – wyjaśnia Frątczak.

Opłacalność produkcji trzody chlewnej zagrożona przez ASF

Dla hodowcy istotnym problemem jest także fakt, że trzoda chlewna w Polsce narażona jest na chorobę ASF.

– Ten ciągle bolący naszych hodowców problem powoduje trudności w sprzedaży mięsa do Azji, co jest dokuczliwe przy istniejącej blokadzie ze strony Rosji – uważa Adam Konieczny. Również rozdrobnienie gospodarstw i słaba wydajność produkcji żywca jest w Polsce jest znacznie niższa niż w krajach zachodnich.

Wszyscy hodowcy życzyliby sobie stabilizacji cen w skupach. To ułatwiłoby odpowiednie rozplanowanie produkcji i sprzedaży tuczników i loszek.

Google NewsObserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *