Czy B-droid zastąpi pszczoły w zapylaniu roślin?

Wiemy, jakim zagrożeniem dla plonów na polach na całym świecie jest obserwowana od ponad 10 lat tendencja masowego wymierania populacji pszczół miodnych. Trudno wyobrazić sobie nasze funkcjonowanie na ziemi bez tych pożytecznych owadów. Jednak polscy naukowcy, świadomi tego poważnego zagrożenia, pracują nad maszynami, które mogłyby przynajmniej wspomóc pszczele robotnice w ich słodkiej pracy. Jedną z nich jest B-droid. Czym jest dokładnie?
– Pracujemy nad 2 typami urządzeń – mówi na wstępie dr inż. Rafał Dalewski, pomysłodawca i kierownik projektu. – Testujemy i ulepszamy automatyczny układ do zapylania roślin – dodaje naukowiec. – Jest to maszyna poruszająca się po polu, np. rzepaku lub truskawek, zaopatrzona w rodzaj miotełki, dzięki której po zniżeniu całej maszyny można rozpylić pyłek nad rośliną – tłumaczy. – 2 typ urządzenia to maszyna latająca Micro BSL, tzw. mały statek latający, który także będzie zapylać kwiaty, ale nie jest ona podobna do bardzo popularnych dronów. Ma ona kształt kielicha, który umocowany jest na silniczku zaopatrzonym w rodzaj śmigła.
Jednak skojarzenie ze sztuczną pszczołą narzuca się samo, skoro urządzenie z Politechniki Warszawskiej będzie zapylać rośliny zamiast pszczół.
– Postanowiliśmy zastąpić nazwę dron, która oznacza trutnia, nieprodukującego przecież miodu, nazwą B-droid, która nawiązuje do pszczół [ang. bee – pszczoła – przyp. red.] oraz do słowa android oznaczającego automat podobny w kształcie do człowieka. W tym wypadku urządzenie będzie działało podobnie do pszczoły.
Młody naukowiec zastanawiał się od kilku lat, czy można rozwiązać ten kluczowy dla ludzkości problem wymierania pszczół.
– Zastanawiałem się także nad przyczynami ginięcia owadów. To masowe padanie rodzin pszczelich jest na pewno konsekwencją zanieczyszczenia środowiska, działania grzybów, wirusów oraz pasożytów. Na pewno swoje dołożył człowiek, który stosuje sztuczne nawozy czy środki ochrony roślin i pestycydy na polach. Wraz z moim zespołem postanowiliśmy wymyślić system do automatycznego zapylania pszczół.
Wymyślenie oraz wdrożenie takiego urządzenia wymaga stałego kontaktu ze specjalistami różnych dziedzin naukowych: areodynamiki, robotyki czy elektroniki.

Gdy B-droid skończy pracę na określonym terenie, uruchamia się silnik i maszyna przesuwa się do następnego sektora pola.
– Współpracujemy także z naukowcami z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach, ponieważ naszemu zespołowi brakuje wiedzy o tym, jak w środowisku naturalnym zachowuje się pszczoła. Te informacje oraz próby polowe przeprowadzone w 2014 i 2015 r. na polach rzepaku u rolników współpracujących z Instytutem pozwoliły na dopracowanie kilku szczegółów, które mogą zaważyć na pracy tego urządzenia działającego w fazie demonstracyjnej.
W trakcie prób największym problemem wcale nie był sam proces zapylenia, ale rozpoznawanie kwiatów i tego, czy są już gotowe do zapylenia.
– Kluczową sprawą jest analiza barwna i obrazowa i proces sterowania robotem, tak żeby demonstrator techniczny potrafił rozróżnić kwiaty i dojechać do nich – opowiada dr inż. Dalewski.
Dwie kamerki rozpoznają rodzaj kwiatów i umiejscawiają maszynę w terenie.
– Urządzenie przemieszcza się po polu ze stałą szybkością ok. 10 do 20 cm na sekundę – tłumaczy pomysłodawca. – To pozwala na niezakłóconą analizę informacji, jakie przesyła mały komputer zainstalowany na demonstratorze do centralnego dużego komputera. Ta jednostka przetwarza dane i odsyła do systemu kierującego urządzeniem. Dzięki temu B-droid wie, w jakie miejsce dokładnie dotrzeć.

Koszt całości projektu o nazwie „Autonomiczny układ do mechanicznego zapylania roślin” dofinansowanego z programu unijnego Lider wynosi 1.173.850 zł.
Część zapylająca jest umieszczona na przesuwającej się platformie. Gdy B-droid skończy pracę na określonym terenie, uruchamia się silnik i maszyna przesuwa się do następnego sektora pola.
– W tym roku na przełomie wiosny i lata planujemy następne testy polowe maszyny – potwierdza dr inż. Rafał Dalewski. – Jeśli chodzi o urządzenie latające, to największym problemem jest nie sam lot i określenie kwiatów, ale utrzymanie stabilności maszyny podczas zapylania, gdyż podobnie jak helikopter maszyna buja się w chwili, gdy stoi w powietrzu. To rodzi następne pytanie o taki wybór silnika i takie zużycie paliwa, by urządzenie mogło być wykorzystywane w przyszłości w celach komercyjnych.
Zespół dra inż. Rafała Dalewskiego pracuje także nad zastosowaniem urządzeń latających do mapowania pól, szacowania jakości i rozkładu plonów oraz ich porównywania w następnych latach.
Kierownik projektu ma nadzieję, że w niedalekiej przyszłości firmy pracujące dla rolnictwa i to nie tylko Polskie zdecydują się na wykorzystanie praktyczne tego pomysłu.
Na koniec dodajmy jeszcze, że koszt całości projektu o nazwie „Autonomiczny układ do mechanicznego zapylania roślin” dofinansowanego z programu unijnego Lider wynosi 1 173 850 zł.
