Embargo na polskie jabłka do Kazachstanu. Co na to Mirosław Maliszewski i inni polscy sadownicy?

Kazachstan nałożył embargo na polskie jabłka. Sprawdzamy, co na to polscy sadownicy i ile stracimy na tym zakazie importu polskich jabłek.
Embargo na polskie jabłka do Kazachstanu ma potrwać do końca roku. O co tak właściwie chodzi? Jakie straty już obliczają polscy sadownicy?
Spis treści
Kazachski zakaz importu polskich jabłek — o co tak naprawdę chodzi?
Wczoraj, tj. 23.10.2024 r. odbyła się dyskusja na ten temat w MRiRW, której przewodniczył sekretarz stanu Michał Kołodziejczak. Ponadto w spotkaniu zainicjowanym przez polską stronę uczestniczyli dyrektor generalny MRiRW Bogusław Wijatyk oraz przewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski, a także członkowie zarządu związku, m.in. Sławomir Zieliński. Jak wynika z informacji przedstawionej przez ambasadora Kazachstanu w Polsce Alima Kirabayeva embargo na polskie jabłka do Kazachstanu ma obowiązywać do 31 grudnia 2024 r. Przy czym zakaz importu jabłek z Polski, a także kilku innych krajów do Kazachstanu decyzją tamtejszych władz został wprowadzony 8 października 2024 r.
Ograniczenia w imporcie jabłek nie będą przedłużone — deklarował ambasador Kazachstanu w Polsce Alim Kirabayev
W rozmowach prowadzonych na ten temat w resorcie rolnictwa ambasador argumentował, że decyzja o wprowadzeniu zakazu została podjęta przez Ministerstwo Rolnictwa Kazachstanu w celu ochrony interesów kazachstańskich producentów jabłek.
Jednakże wiadomo też, że „trzeszczy w szwach” tzw. Eurazjatycka Unia Celna. Po pierwsze Kazachstan zakazał importu do Rosji m.in. świeżych jabłek, cebuli i białej kapusty. Po drugie niedawno także Białoruś wprowadziła podobny zakaz eksportu do Rosji towarów m.in. pochodzenia roślinnego. Obie decyzje zamykają ostatnią furtkę w reeksporcie do FR jabłek z krajów UE. Dzieje się to w roku, w którym rosyjskie sady w znacznym stopniu zniszczył najpierw wiosenny przymrozek, a potem upały i susza. Jak się okazuje, także Iran, Chiny czy Turcję nie interesuje eksport jabłek do Rosji. Z powodów ekonomicznych wolą bowiem bardziej stabilne i lepiej płacące rynki Bliskiego Wschodu i Indii.

Deklaracja, że embargo na polskie jabłka do Kazachstanu nie zostanie przedłużone, padła. Jednak polscy sadownicy chcą wcześniejszego złagodzenia tych restrykcji niż 31.12.2024 r. Kazachstan był bowiem rynkiem, gdzie mogliśmy zbyć m.in. takie odmiany jak Szampion
Import polskich jabłek do Kazachstanu w sezonie 2023/2024
Jakim rynkiem był Kazachstan dla polskich producentów jabłek? Krótko mówiąc, bardzo znaczącym. Mianowicie, o ile na początku kampanii eksportowej jabłek 2023/2024 sprzedaż polskich owoców na ten rynek nie była zbyt wielka, to z każdym miesiącem stawała się istotniejsza. Konkretnie to w pierwszych miesiącach br. Kazachstan plasował się na drugim miejscu po Indiach wśród importerów polskich jabłek do krajów trzecich (tj. poza UE). Jednakże już od kwietnia do czerwca był to zdecydowany lider pod tym względem. Jeśli przyjrzymy się tabeli, to pod koniec sezonu eksportowego Kazachstan kupował od nas ponad 40% wszystkich polskich jabłek wysyłanych poza Unię. Podkreślić należy, że wielkości podane w tabeli pochodzą z PIORiN, a podstawą jest liczba świadectw eksportowych wystawionych przez tę jednostkę.
Import jabłek do Kazachstanu z Polski w sezonie 2023/2024 (dane PIORiN)
Miesiąc roku | Import do Kazachstanu polskich jabłek (tony) | Procent całego eksportu polskich jabłek do krajów trzecich |
październik 2023 | 2192,745 | 7,5 |
listopad 2023 | 3891,344 | 13,69 |
grudzień 2023 | 3949,530 | 15,55 |
styczeń 2024 | 4374,205 | 17,0 |
luty 2024 | 6484,808 | 20,23 |
marzec 2024 | 8839,067 | 25,01 |
kwiecień 2024 | 11546,454 | ok. 34,0 |
maj 2024 | 9986,406 | 36,62 |
czerwiec 2024 | 7887,810 | 41,83 |
Także w obecnym roku polscy producenci i eksporterzy liczyli na ten rynek. Czyżbyśmy stracili kolejnego znaczącego klienta, historycznie po Rosji, Białorusi, Egipcie?
Reakcja sadowników na embargo na polskie jabłka do Kazachstanu
Zakaz importu polskich jabłek, który podjęły władze urzędujące w Astanie, będzie bardzo bolesny dla naszych sadowników. Co prawda w tym sezonie z powodu przymrozków i gradobić straciliśmy sporą część zbiorów jednak…
Zamknięcie każdego rynku zbytu polskich jabłek, tym bardziej tak znaczącego, jest stratą dla naszych sadowników — mówi nam Maciej Cybulak, członek zarządu ZSRP.
Okazuje się, że w tym środowym półtoragodzinnym spotkaniu z dyplomatą z Kazachstanu niestety temat jabłek wg sadowników potraktowano bardzo ogólnie. Oczywiście mają oni świadomość, że „może jabłka nie są ogólnie najważniejsze, ale dla polskiego sadownika — owszem są!”.
Właściwie nic nie zostało na 100 procent ustalone. Deklaracja, że embargo na polskie jabłka do Kazachstanu nie zostanie przedłużone, padła. Jednak my chcemy wcześniejszego złagodzenia tych restrykcji niż z końcem roku. Kazachstan był rynkiem gdzie mogliśmy zbyć takie odmiany, jak Szampion czy Ligol. A tych odmian nie sprzedamy do Egiptu, czy na zachód Europy — przedstawił w rozmowie z naszym portalem Sławomir Zieliński ze ZSRP.
Ten problem spróbują rozwikłać w rozmowach bilateralnych z władzami Kazachstanu minister rolnictwa Czesław Siekierski i przewodniczący komisji RiRW Mirosław Maliszewski.
Jesteśmy rozgoryczeni z powodu zakazu wprowadzonego przez Kazachstan. Polscy sadownicy udzielali wsparcia kazachstańskim partnerom przy tworzeniu sadów w Kazachstanie i dzielili się z nimi wiedzą o praktykach nowoczesnego sadownictwa — mówił podczas spotkania w ministerstwie Mirosław Maliszewski.
Sytuację z embargiem komentuje dla naszego portalu Mirosław Maliszewski, prezes ZSRP
Czy decyzja Kazachstanu zaskoczyła polskich producentów i eksporterów jabłek?
Mirosław Maliszewski: Było to dla nas kompletnym zaskoczeniem. Dlatego, że to ani nie było wcześniej sygnalizowane, ani to nie było przedmiotem żadnych rozmów.
Dlaczego Kazachowie wprowadzili zakaz importu polskich jabłek?
M.M.: Tłumaczą, że to byli pod presją sadowników z Kazachstanu, którzy są w tej chwili poddani konkurencji importowanych jabłek i to nie tylko z Polski. Dlatego w celu ochrony własnego rynku i swoich producentów wprowadzili te ograniczenia.
Czy resort rolnictwa i komisja rolnictwa mają plan na rozwiązanie tego problemu polskich sadowników?
M.M.: W tej chwili kazachski rynek jest jednym z największych rynków zbytu polskich jabłek. Dlatego chcemy po prostu pertraktować z władzami Kazachstanu. Bo uważamy, że to jest złamanie umów międzynarodowych i zły sygnał w relacjach między naszymi krajami. Wcześniej nie było żadnych problemów z tamtym rynkiem i z porozumieniem z tamtymi kupcami. My uważamy, że to nie współgra z przepisami Światowej Organizacji Handlu i umową między Unią Europejską a Kazachstanem. Tymczasem Kazachowie twierdzą, że to jest zgodne z przepisami i oni traktują sytuację jako czasowe ograniczenie, nie zakaz handlu. Deklarują, że ono nie będzie dłużej obowiązywać niż do końca tego roku. Z tego powodu rozważamy tam też wyjazd, pod warunkiem że ocenimy, że jest szansa ten zakaz znieść. Urządza nas nawet miesiąc. Kontynuujemy więc negocjacje z Kazachstanem i walczymy o ten miesiąc. Tak naprawdę, żeby można było już w listopadzie handlować jabłkami z Kazachstanem.
Czy jest szansa, żeby zakaz importu przestał obowiązywać wcześniej niż pod koniec roku?
M.M.: Boję się, że to się nie uda. Podkreślić trzeba, że gdyby to nastąpiło na przykład w miesiącach późniejszych typu wiosennych, miałoby to dla nas dużo bardziej negatywne oddziaływanie. Nie chcę powiedzieć, że jesienne miesiące są bezpieczne, ale one są trochę łatwiejsze do zniesienia. Mówię o oddziaływaniu dla nas tego zakazu. Wiadomo, że gdyby te kilka tysięcy ton jabłek wyjechało, to by polski rynek odczuł pozytywnie. Poza tym rok jest raczej deficytowy, jeżeli chodzi o jabłka w całej Europie i na świecie, więc też dużo gorzej by było, gdyby ten zakaz wszedł w roku dużego urodzaju. Wtedy naprawdę byłaby panika na rynku. Kazachowie uspokajają, że oni nie mają bazy przechowalniczej i muszą swoje jabłka sprzedać do końca roku, Bo inaczej poniosą ogromne straty. Natomiast, że my sobie przez ten miesiąc czy dwa poradzimy, bo mamy dobrze rozbudowaną bazę chłodniczą, no i oni później wrócą do normalnych reguł handlu. Czyli wtedy, kiedy ich jabłka już na lokalnym rynku zostaną zjedzone.
Stanowisko polskiego rządu w sprawie kazachskiego embarga na polskie jabłka
Zakaz importu polskich jabłek może przynieść straty zarówno polskim eksporterom, jak i odbiorcom jabłek w Kazachstanie. Oczekujemy jak najszybszego zniesienia restrykcji i wznowienia możliwości eksportu polskich jabłek — podkreślił sekretarz stanu Michał Kołodziejczak podczas środowego spotkania z ambasadorem Kazachstanu w Polsce Alimem Kirabayevem.
Źródło: www.gov.pl
