Inspekcja Żywności i Weterynarii zamiast PIBŻ
Inspekcja Żywności i Weterynarii – tak nazywać ma się nowa super agencja, która od 2018 r. zajmować się będzie bezpieczeństwem żywności. Taka informacja została przekazana na zorganizowanej konferencji.
Konferencja poświęcona była kontrowersjom, które pojawiły się w środowisku lekarzy weterynarii po prezentacji założeń powołujących do życia Państwową Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności. Jej utworzenie zapowiedział minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel.
Spis treści
Tak wyglądały początki…
„Jedzenie. Bez niego nie ma życia” – to oczywiste stwierdzenie stało się punktem wyjścia do dyskusji o polskim systemie bezpieczeństwa żywności oraz zmianach planowanych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Zgodnie z zapowiedziami szefa resortu Krzysztofa Jurgiela, od 1 stycznia 2018 r. prace rozpocznie Państwowa Inspekcja Żywności i Weterynarii, przejmując tym samym kompetencje, które dziś posiadają: Państwowa Inspekcja Sanitarna (PIS), Inspekcja Weterynaryjna (IW), Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN), Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) oraz Inspekcja Handlowa (IH).
Inspekcja Żywności i Weterynarii – dyskusja trwa
O tym, czy reforma systemu jest potrzebna i w jaki sposób powinno się ją przeprowadzić rozmawiali uczestnicy konferencji zorganizowanej na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Zdaniem uczestników spotkania, projekt ustawy powołujący Państwową Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności jest niedopracowany. Dodatkowo nie gwarantuje skutecznej realizacji zadań, jakie stoją przed tego typu instytucją.
– Pierwszym i podstawowym celem prawa żywnościowego jest zapewnienie wysokiego poziomu ochrony życia i zdrowia ludzkiego – mówił dr Paweł Wojciechowski z Katedry Prawa Rolnego i Systemu Ochrony Żywności, Uniwersytetu Warszawskiego. – Dlatego też zmieniając system bezpieczeństwa żywności, należy zapewnić stabilne funkcjonowanie urzędowych kontroli żywności, zarówno w okresie przejściowym, jak i po dokonaniu zmian.
Czas na na zmiany
Występujący podczas konferencji prelegenci byli raczej zgodni, że funkcjonujący dziś w Polsce system bezpieczeństwa żywności wymaga zmian. Rozbudowana, wielopodmiotowa struktura, w której obowiązuje podwójny nadzór w terenie (w szczególności zależność od wojewody), a także brak możliwości prowadzenia działalności śledczej – czyli reakcji na działania podmiotów produkujących żywność, które nie są zarejestrowane – nie zapewniają pełnego bezpieczeństwa. Kłopot jednak w tym, że kompetencje przyszłej super agencji wydają się zbyt szerokie i niedookreślone.
– Analizując projekt zmian, można dojść do wniosku, że zadania nowej instytucji dalece wykraczają poza nadzór nad systemem bezpieczeństwa żywności – stwierdziła dr Olga Suszek z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Zadania te dotyczą np. ochrony roślin ozdobnych czy jakości życia zwierząt, co nie ma bezpośredniego związku z ochroną bezpieczeństwa żywności. To z kolei może rodzić obawy, że nowa instytucja może mieć problem z efektywną realizacją głównego celu, czyli ochrony bezpieczeństwa żywności.
O konsekwencjach niedopracowania projektu ustawy powołującej nową super agencję mówił z kolei Wiesław Różański, prezes Zarządu Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego, przekonując, że może się to odbić na kondycji całej branży, spowodować utratę rynków zbytu, a w konsekwencji doprowadzić do likwidacji ferm i zakładów przetwórczych.
– Idea utworzenia jednej instytucji zajmującej się ochroną żywności jest słuszna – mówił Wiesław Różański. – Ważne jest jednak, żeby nie wylać dziecka z kąpielą.
Inne uczelnie też działają
Poruszony wątek dotyczący eksportu podjął też dr Michał Rudy z Wydziału Prawa i Komunikacji Społecznej SWPS we Wrocławiu. Jak przekonywał, wprowadzenie dużej ilości tak znaczących zmian może spowodować, że część państw wykorzysta ten pretekst do zamknięcia swoich rynków na polską żywność.
– Proszę pamiętać o konieczności akredytacji laboratoriów – wyliczał dr Rudy. – Pojawia się też realne ryzyko certyfikacji dla zakładów przetwórczych.
Inspekcja Żywności i Weterynarii została wprost skrytykowana przez prezesa Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP.
– Rezygnacja z dobrze funkcjonującego systemu i próba budowy nowego, niesprawdzonego jest niezwykle ryzykowna – przekonywał Dariusz Niebieszczański, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP. – To z kolei może skutkować wieloma perturbacjami, których efekty trudno dzisiaj przewidzieć. Niekoniecznie trzeba coś zburzyć, bo niekoniecznie powstanie coś lepszego.
Spory niepokój w środowisku lekarzy weterynarii wywołały pomysły dotyczące liberalizacji przepisów dotyczących wyboru kandydatów na Powiatowych Lekarzy Weterynarii. W szczególności zapisy mówiące o tym, że wystarczającym warunkiem do objęcia tego stanowiska będzie posiadanie wyższego wykształcenia.
– Żeby być lekarzem weterynarii, naprawdę coś trzeba wiedzieć i umieć – mówił prof. Maciej Gajęcki z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. – Jak może mnie kontrolować ktoś, kto nie będzie mieć pojęcia, o czym mówi?
Ostudzenie emocji
Emocje na sali uspokoiła nieco wiceminister rolnictwa Ewa Lech. Zapowiedziała, że wymagania dotyczące kwalifikacji zarówno lekarzy powiatowych, jak i ich przełożonych: lekarzy wojewódzkich, czy inspektorów nie zmienią się. Zapowiedziała też, że uwzględniając uwagi wielu grup zawodowych, nazwa nowej super agencji zostanie zmieniona.
– Inspekcja Żywności i Weterynarii wejdzie w życie. Łączenie inspekcji jest faktem, to już się dzieje – stwierdziła w rozmowie z agroFaktem Ewa Lech. – Pragnę jednak uspokoić całe środowisko, a zwłaszcza lekarzy weterynarii, że wiele postulatów i uwag zgłoszone do tej pory przez poszczególne resorty, a także środowiska naukowe, czy producentów żywności będą uwzględnione.
Obawy mogą się pojawiać. Natomiast zdaniem MRiRW korzyści płynące z nowych rozwiązań są ogromne.
– Utworzenie nowej, jednej inspekcji usprawni kontrolę i umożliwi szybsze reagowanie – przekonywała Ewa Lech. – Co istotne, pozwoli wprowadzić strukturę pionową i ograniczyć ilość kontroli. Najważniejsze jednak, że pozwoli zmniejszyć koszty.
Powołanie do życia Inspekcji Żywności i Weterynarii wiąże się nie tylko z przygotowaniem nowej ustawy. Również ze zmianą ponad 100 obowiązujących dziś rozporządzeń. Część regulacji wymagać będzie akceptacji Komisji Europejskiej, a to może wymagać czasu.
zastanawiam się czy to chodzi o zdrowie Polaków, czy chodzi o dobro grup producenckich różnej maści.
I dochodzę do zdanie że zdrowie wszystkich Polaków nie leży tu w gestii dyskutujących ale najważniejsze jest aby było taniej i lepiej dla rolnika i producenta rolnego.
z dyskusji wynika że nie chodzi tu o dbanie państwa o zdrowie wszystkich Polaków, a jedynie o dobre samopoczucie grupy rolników i producentów rolnych, bo to o ich interesy chodzi a gzie jakość zdrowotna i zdrowie Polaków?
no właśnie dlatego z nazwy zniknęło bezpieczeństwo. a gdzie biedny konsument?
po przeczytaniu tego artykułu mam nieodparte wrażenie, że na tę konferencję zostali zaproszeni prelegenci, którzy wygłosili swoje wykłady na konkretne zamówienie i niekoniecznie mają pojęcie o czym mówią. Mało tego nie pokusili się nawet żeby przejrzeć zadania jakie wykonują inspekcje mające wejść w skład nowej super inspekcji. Pani dr Olga Suszek z Uniwersytetu Wrocławskiego stwierdziła, że jedna z instytucji zajmuje się np. roślinami ozdobnymi ( chodzi o inspekcję ochrony roślin i nasiennictwa, która w swoich zadaniach ma przede wszystkim sprawować kontrolę na roślinami uprawnymi ( zbożami, ziemniakami, roślinami sadowniczymi) pod względem chorób, szkodników jak i stosowania środków ochrony roślin. Pestycydy mają nie bagatelny wpływ na zdrowie ludzi. Więc może byłoby dobrze trochę głębiej zając się zagadnieniem, a nie przekazywać nie do końca prawdziwe informacje. A przede wszystkim lekarzom weterynarii zależy głównie na obsadzeniu intratnych stanowisk, czego dowodem jest akcja medialna krajowej izby lekarsko-weterynaryjnej (organu samorządowego skupiającego tylko lekarzy weterynarii), a co z ochroną pozostałych pracowników inspekcji weterynarii?
Dlaczego zagadnieniami naszego zdrowia ma się zajmować weterynarz, czy my jesteśmy bydło???????