Zabawki rolnicze, czyli Agro Toy Story
„Tato kup mi żondira!”, ” Chcę njuholanda, takiego jak Ty masz!” Ile razy takie okrzyki można usłyszeć w sklepach z zabawkami? Zabawki rolnicze nie są nowością, ale te licencjonowane już tak. Agro Toy Story to rynek zabawek rolniczych. Bardzo poważny rynek.
Każde dziecko lubi zabawki. Wiadomo, że rozwijają wyobraźnię i osobowość malucha. Prawidłowo dostosowane do wieku i rozwoju dziecka uczą, kształcą i pomagają dzieciom poznawać świat wokół niego. Dzieci wpatrzone w dorosłych chcą być takie jak rodzice.
Na pewno wszyscy pamiętamy nasze zabawki z przeszłości. Czy były to misie, lalki, autka, koparki, wywrotki lub ciągniki – każda zabawka miała swoją nazwę czy imię. Dziś coraz częściej każda zabawka ma swoją własną i opatentowaną nazwę.
Spis treści
Zabawki rolnicze. Poważny biznes
Miś jest Szumisiem czy Paddingtonem, lalka to Barbie czy Sindy, najpopularniejsze klocki to Lego. Nawet koparki doczekały się oryginalnych naklejek Cat czy innych. I tak dzieci uczą się od najmłodszych lat nazw i marek produktów już istniejących w realnym świecie.
Nie inaczej jest w sektorze rolniczym, który od stosunkowo niedawna bardzo dynamicznie się rozwija na rynku zabawek. Dziś wśród nich bardzo liczą się te, które posiadają własną nazwę i są miniaturkami pełnowymiarowego sprzętu rolniczego.
Spytajcie swoich pociech, a bez zająknięcia potrafią wymienić głównych graczy na rynku maszyn rolniczych. Producenci doskonale o tym wiedzą i każdy z nich ma w swoim arsenale zabawki dla dzieci. Rynek zabawek rolniczych kwitnie.
Czym skorupka za młodu
Jeśli ojciec jeździ ciągnikiem New Holland, to dziecko na pewno zechce taki sam w miniaturze. Będzie się cieszyć, że ono też ma swój ciągnik. Taki sam jak rodzic. Do tego przyczepa, a może miniaturowy pług i zadowolenie dziecka rośnie.
Ciągniki, kombajny, maszyny rolnicze czy nawet wozy paszowe. Wszystko to możemy już zobaczyć w wersji mini. Każdy producent widzi w zabawkach rolniczych spory potencjał, który może mu się w przyszłości opłacić, bo każdy z nich inwestuje ogromne sumy w rozpoznawanie marki. A skoro młody człowiek od dziecka jest fanem takiej a takiej marki, to w przyszłości…
Na efekty takich działań marketingowych nie trzeba długo czekać. Spory dochód spływa do producentów z licencji na wykorzystywanie marki i znaków handlowych, bo nie zajmują się oni bezpośrednią produkcją samych zabawek. Sprzedaż wizerunku i loga to dochodowa działalność.
Zabawki rolnicze – gdzie ich szukać?
Spójrzcie na stronę producenta maszyn rolniczych. W większości przypadków znajdziecie tam zakładkę prowadzącą do świata zabawek przeznaczonych dla dzieci i jest tego naprawdę sporo. Dystrybucją detaliczną zajmują się poważne firmy, a także oficjalne serwisy producentów.
Gablotki z zabawkami zdobią salony sprzedaży i przyciągają wzrok nie tylko dzieci. Ładnie, starannie wykonane są dokładnymi kopiami „dorosłych” modeli ciągników, kombajnów czy maszyn. Cieszą dzieci, ale też są ozdobą niejednego biurka czy witryny.
Farma dla każdego. Na ekranie
Przebojem okazały się także farm-symulatory, gdzie na ekranie każdy może prowadzić swoje cyfrowe gospodarstwo. Wszelkie maszyny rolnicze, kombajny i ciągniki mają tu swoje odpowiedniki i można przebierać w mocach, napędach i producentach.
Takie symulatory poza zabawą mogą być prawdziwą pomocą naukową dla uczniów szkół rolniczych. Można siać, uprawiać, nawozić, ale także dobierać maszyny do mocy ciągników. Kosząc wirtualnym kombajnem, obserwujemy ilość plonu i jego wydajność z cyfrowego hektara.
Świat zabawek rolniczych to naprawdę dochodowy biznes. Zarówno dla producentów, wytwórców czy pośredników. Licencjonowane zabawki rolnicze wcale nie należą do tanich, a dochody z ich sprzedaży są spore. I tak się ułożyło, że cieszą zarówno dorosłych, jak i same dzieci. Choć nie wiadomo kogo bardziej, bo Agro Toy Story to całkiem poważny biznes.
Obserwuj nas w Google News. Bądź na bieżąco!
Taki mały metalowy drzondir to wspaniałe wspomnienie z dzieciństwa.