Eko, bio, fit – dla rolnictwa to nic nowego

Być czy nie być eko lub fit – to nie jest pytanie! A już z pewnością nie dla rolnika, który jest eko na wskroś.
Galopujące zmiany cywilizacyjne i klimatyczne powodują, że pytanie jest wręcz nie na miejscu. Dylematy mogą dotyczyć jedynie tego, co robić, a czego nie robić, by nie szkodzić życiu w jego różnych przejawach. Rolnik jak mało kto zna środowisko naturalne od podszewki i rozumie, jak wiele trudu trzeba włożyć w pracę, która będzie przyjazna i dla człowieka, i dla środowiska. Edukacji jednak nigdy dość: resort rolnictwa przygotował właśnie specjalne publikacje, z których dzieci w przystępny sposób dowiedzą się, jak żyć proekologicznie. Można je pobrać tutaj: część I, część II.

20 września jest dniem ogólnopolskiej akcji sprzątania lasów, ale warto to robić codziennie
Spis treści
Eko, bio i fit – co to za słowa?
Żeby jakieś zjawisko czy produkt określić przedrostkiem eko, muszą być spełnione konkretne kryteria. Przede wszystkim hipotetyczne ekozjawisko czy ekoprodukt muszą mieć wyraźny związek ze środowiskiem naturalnym lub jego ochroną.

22 września to Europejski Dzień Bez Samochodu
Słowo „eko” pochodzi z języka greckiego (gr. oíkos) i oznacza dom lub środowisko; dziś eko to po prostu potoczne określenie szeregu działań związanych z ekologią, można również być (lub nie być) eko. Inne popularne słowa na opisanie akcji prośrodowiskowych to na przykład „bio” (życie, żywy organizm, procesy życiowe) albo „fit” (z ang. wysportowany, w dobrej formie; greckie „fito”, phytón, odsyła natomiast do wyrazów związanych z roślinami i roślinnością). Jakimi jeszcze słowami można by określić prożyciowe i zgodne z rytmem natury działania?
Pole językowe rolników
To kolejny z serii artykułów o językowym świecie rolników: rozpoczynamy cykl, w którym rozłożymy na czynniki pierwsze słowa wyłowione z rolniczego wszechświata. Kolejny artykuł już wkrótce, zapraszamy!
Jeśli przegapiłeś poprzednie, możesz zapoznać się z nimi tutaj:
