Czy Forum Trzodowe ma rozwiązania dla hodowców?

Każdy producent trzody chlewnej wie, że opłacalność tej produkcji nie wygląda różowo. O tym, co zmienić, by było lepiej, rozmawiano podczas Wielkopolskiego Forum Trzodowego. Co ustalono?
– Okazało się, że nawet w obrębie tej jednej branży rolnicy nie mówią jednym głosem – mówi Piotr Walkowski, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej, która organizowała forum. – Inne postulaty mają ci, którzy sami hodują warchlaki, inne te osoby, które „świadczą usługę hotelarską” dla przywożonych z zewnątrz warchlaków wraz z paszą i preparatami weterynaryjnymi. Forum zorganizowaliśmy po to, żeby zacząć działać wspólnie w sprawach związanych z hodowlą świń.
Okazuje się, że opinie są bardzo różne. Przedstawiciele doradców rolniczych przedstawili kalkulację, że na świni da się zarobić, nawet przy obecnych cenach, ponad 45 zł.
To, co wiadomo na pewno, to fakt, że w ciągu ostatnich 2 lat o 15% spadła liczba hodowanych loch. A to oznacza, że pogłowie świń nie będzie się zwiększać.
– To jeden z niewielu faktów, co do których jesteśmy zgodni – mówi Piotr Walkowski. – Bo okazuje się, że opinie są bardzo różne. Przedstawiciele doradców rolniczych przedstawili kalkulację, że na świni da się zarobić, nawet przy obecnych cenach, ponad 45 zł. Według naszych kalkulacji produkcja jest nieopłacalna, bo wliczamy także koszt światła, amortyzację urządzeń, i koszt pracy, który też jest niebagatelny. Trudno znaleźć dobre rozwiązanie. Hodowcy, którzy przyjmują na 3 miesiące 500 szt. 30-kilogramowych warchlaków do odchowania są zadowoleni, że dostają do ręki 35 zł za odchowaną sztukę. To daje całkiem godziwą średnią miesięczną dochodów. Ale czy to jest rozwiązanie dla wszystkich? – pyta pan Walkowski.

Producenci wieprzowiny zarzucają przetwórcom, że w sytuacji kryzysowej ceny w sklepach nie spadają, a wręcz rosną.
Wnioski płynące z Wielkopolskiego Forum Trzodowego podzielono na kilka kategorii. Producenci, ale także przetwórcy, którzy też uczestniczyli w forum, zwrócili uwagę na słabą promocję polskiego mięsa wieprzowego wśród konsumentów. Ponadto w niedostatecznym stopniu znakowane są produkty pochodzące z polskich hodowli. Konsumenci natomiast przede wszystkim biorą pod uwagę ceny wyrobów, nie zdając sobie sprawy, że tanie produkty zawierają niewysoki udział czystego mięsa.
Ważną sprawą jest także uregulowanie relacji producent – przetwórca – handel. Chodzi o to, żeby tzw. łańcuch od producenta do konsumenta był jak najkrótszy.
Producenci wieprzowiny zarzucają przetwórcom, że w sytuacji kryzysowej, gdy oni muszą sprzedawać tuczniki poniżej kosztów produkcji, ceny w sklepach nie spadają, a wręcz rosną. Wskazuje to na zupełny brak powiązania producentów z przetwórcami i handlem. Zakłady przetwórcze, dla osiągnięcia większego zysku, kupują wątpliwej jakości tanie mięso pochodzące z importu.
Według naszych kalkulacji produkcja jest nieopłacalna, bo wliczamy także koszt światła, amortyzację urządzeń, i koszt pracy, który też jest niebagatelny.
– Nie można nie zapytać, dlaczego za naszą zachodnią granicą ceny skupu są wyższe od polskich, a jednocześnie do Polski trafia stamtąd mięso tańsze od naszego? – mówi Piotr Walkowski.
Ważnym postulatem jest także likwidacja barier związanych z zagrożeniem chorobami zwierząt – przede wszystkim ASF, które w polskiej rzeczywistości dotyczy tylko dzików.
Jest także długa lista uwag pod adresem resortu rolnictwa i agencji rządowych. Zdaniem uczestników forum, niejednokrotnie polskie przepisy – a na pewno gorliwość w ich egzekwowaniu – są bardziej restrykcyjne od unijnych. Dotyczy to przede wszystkim bezpośredniej sprzedaży produktów z gospodarstwa czy wymogów dotyczących dobrostanu zwierząt. Zwrócono również uwagę, że rozbieżność danych o liczebności zwierząt podawanych przez różne instytucje podważa wiarygodność tych danych.
Do wniosków płynących z Wielkopolskiego Forum Trzodowego będziemy powracać.
