Pierwszy atak stonki na ziemniaki w tym roku był prawie bezbolesny. Przyczyniła się do tego susza w wielu miejscach kraju. Ale teraz pogoda jest inna…
– Widziałam na polach, że II pokolenie stonki ziemniaczanej mocno atakuje rośliny – mówi Dorota Paczkowska, specjalistka z Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Karniowicach. – I choć wielu rolników wykonywało zabieg przeciwko stonce, to jednak w wielu przypadkach nie przyniósł on spodziewanego rezultatu. Nie dlatego, że II pokolenie mszyc jest takie odporne, tylko dlatego, że mamy bardzo wysokie temperatury, a wiele środków ochrony roślin nie działa w temperaturze powyżej 25°C.
Rolnicy muszą też pamiętać, żeby robić zabiegi ochronne przeciwko stonce ziemniaczanej środkami mającymi jak najkrótszy okres karencji.
Oznacza to, że często zabieg trzeba powtórzyć, ale innym środkiem.
– Najpierw trzeba sprawdzić, czy substancja czynna jest w stanie zadziałać w temperaturze powyżej 25 oC – przypomina pani Dorota. – Ważne jest to, żeby zmienić substancję czynną, a nie tylko środek ochrony roślin.
Rolnicy muszą też pamiętać, żeby robić zabiegi ochronne przeciwko stonce ziemniaczanej środkami mającymi jak najkrótszy okres karencji.
– Jest to ważne zwłaszcza w przypadku ziemniaków wczesnych i średnio-wczesnych – dodaje specjalistka. – Trzeba wybierać takie środki ochrony roślin, których karencja wynosi od 3 dni do tygodnia.
Jak wynika z obserwacji pani Paczkowskiej, ziemniaki w Małopolsce mają się nieźle.
– Rośliny mają pewne kłopoty fizjologiczne na skutek częstych zmian pogody – mówi specjalistka. – Zdarza się, że czasem są przypalone trochę herbicydami. Ale ogólnie kondycję w tej chwili mają naprawdę niezłą!
Ah, stonka. Nemezis polskich rolników!