Wysoka wilgotność sprzyja zarazie ziemniaczanej
Jesteśmy po kolejnej deszczowej nocy. W wielu miejscach lokalnie przeszły ulewy i znacznie podniosła się wilgotność powietrza. Sprzyja to rozwojowi zarazy ziemniaczanej.
– Poza tym to właściwa pora na zarazę ziemniaczaną – przyznaje dr Andrzej Wójtowicz z Zespołu Informatyki, Ekonomiki i Systemów Decyzyjnych w Ochronie Roślin Instytutu Ochrony Roślin – Państwowy Instytut Badawczy w Poznaniu. – Pierwsze objawy chorobowe pojawiają się ok. połowy czerwca, a w mniej sprzyjających warunkach pogodowych często występują dopiero w lipcu lub w sierpniu. Początkowo na brzegach liści pojawiają się wodniste, żółtawo-brunatne, a później brunatne, stopniowo powiększające się, niekształtne plamy. W warunkach korzystnych dla patogenu w ciągu kilku dni wszystkie liście zaczynają gnić.
Jakie więc są dla zarazy ziemniaczanej korzystne warunki?
Pierwsze objawy chorobowe pojawiają się ok. połowy czerwca, a w mniej sprzyjających warunkach pogodowych często występują dopiero w lipcu lub w sierpniu.
– Niezbędna jest duża wilgotność, powyżej 90% – mówi doktor Wójtowicz. – Jeśli taka wilgotność utrzyma się przez 4 godziny – porażenie jest częściowe, jeśli zdarzy się wysoka wilgotność przez 14 godzin – porażona będzie cała plantacja. Zaraza lubi taką pogodę, gdy średnia temperatura dobowa waha się między 15–18oC, ma więc teraz doskonałe warunki do rozwoju.
Przy pogodzie suchej gnicie ulega zahamowaniu, a zgniłe części liści zasychają i marszczą się. W okresach deszczowych lub mglistych na dolnej stronie chorych liści, na pograniczu zdrowej i chorej części, występuje biały nalot utworzony przez trzonki i zarodniki konidialne. W okresach suchej pogody na liściach nalot ten zanika.
Instytut Ochrony Roślin i Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego sygnalizują już w wielu miejscach Polski, od Dolnego Śląska po woj. kujawsko-pomorskie konieczność przeprowadzenia pierwszego zabiegu przeciwko zarazie ziemniaczanej. Mapy sygnalizacyjne można znaleźć na stronie WODR w Poznaniu. Tak działa system NegFry, wymyślony przez Duńczyków. Ten system jako pierwszy w Polsce wprowadzał właśnie dr Wójtowicz.
– System na podstawie pomiarów pogody i daty wschodu ziemniaków wskazuje, kiedy trzeba wykonać zabieg przeciwko zarazie ziemniaczanej – wyjaśnia dr Wójtowicz. – Można w ten sposób zmniejszyć liczbę zabiegów przeciwko zarazie, z 9 do 7, czasem nawet do 5.
Ci, którzy z zazdrością patrzą na Wielkopolskę mogą także skorzystać z myśli technicznej pracowników IOR-u i WODR-u, choć chyba już nie w tym sezonie. Jak to zrobić? – o tym w poniedziałek.